piątek, 31 stycznia 2014

Czy warto się przytulać? Konsekwencje międzyludzkiego uścisku.



Czy zdarzyło się Wam kiedykolwiek spotkać na ulicy podejrzanie uśmiechniętą osobę zaczepiającą innych i machającą kartką z napisem Free Hugs? Mnie spotkała ta wątpliwa przyjemność. Z początku miałem wrażenie, że to rodzaj kampanii reklamowej nowego ruchu religijnego przeniesionego na nadwiślański grunt wprost ze Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej (ojczyzny najdziwniejszych inicjatyw tego typu). Coś jednak się nie zgadzało. Zazwyczaj sekty (jeden z typów organizacji religijnej) rekrutują przy użyciu kobiet lub mężczyzn o olśniewającej urodzie (chodzi o skuszenie nowych członków). Tutaj miałem do czynienia z normalnymi (czyt. bez wyzywających kreacji czy wulgarnego makijażu) ludźmi nagabującymi przechodniów. W jeszcze większe zdumienie wpędziło mnie to, iż sami zaczepiani przytulali owych natrętów (czasami nawet sami do nich podchodzili!). Ciężko było mi zrozumieć, co kieruje tymi ludźmi. Czy są nieuleczalnie chorymi bez rodziny, którzy szukają odrobiny ciepła przed końcem doczesnej przygody? A może to jakiś nowy program telewizyjny, w którym za przytulenie określonej liczby osób otrzymuje się nagrodę pieniężną? Darmowe przytulanie… O co w tym chodzi?

Idea ruchu społecznego o nazwie Darmowe przytulanie (ang. Free Hugs Campaign) narodziła się 1 XII 2004 r. w australijskim mieście Sydney. Światowy rozgłos zdobyła dopiero dzięki opublikowanemu dwa lata później, za pośrednictwem serwisu Youtube (założonego 14 II 2005 r.), filmowi. Nagranie z pierwszej publicznej akcji pojawiło się na serwerach 22 IX (do grudnia odtworzono je ponad dwa miliony razy, co wedle ówczesnych statystyk było fenomenem). Filmowana postać (ukrywająca się pod pseudonimem Juan Mann) przechadza się ulicą Pitt Street Mall (jedna z głównych ulic handlowych Sydney), trzymając duży transparent z napisem FREE HUGS. Przytula wszystkich zainteresowanych ofertą, starając nie wdawać się w długie konwersacje. Zgodnie z wypowiedzią pierwszego organizatora celem akcji nie jest zawieranie nowych znajomości, zdobywanie numerów telefonów, flirtowanie czy kreowanie własnego wizerunku. Na pomysł wpadł, kiedy w czasie walki z głęboką depresją (skutek różnych osobistych perturbacji) został przytulony przez przypadkowego przechodnia. Poczuł niesamowitą ulgę i postanowił podzielić się tym uczuciem z innymi. Juan wykazał się sporą cierpliwością – na pierwszego chętnego musiał czekać ponad piętnaście minut (była to jakaś sympatyczna staruszka).

W tle możemy usłyszeć nagranie popularnego australijskiego zespołu Sick Puppies (grają głównie ciężkiego rocka alternatywnego). Mann spotkał ich rok wcześniej, kiedy główny solista tejże grupy, Simon Moore, pracował na deptaku (zarabiając w charakterze ulicznego grajka). W udzielanych wywiadach Moore stanowczo dementował plotki o ukrytej kampanii promocyjnej zespołu. Swoją twórczość dodał do materiału Manna, gdy dowiedział się o śmierci jego ukochanej babci. Chcąc pocieszyć sympatycznego społecznika, dodał utwór All the same do oryginalnego filmu, po czym wysłał otrzymaną produkcję do autora akcji. Ten, poruszony życzliwością muzyka, zmienił oryginalną koncepcję. Całości miała przyświecać bezinteresowna chęć niesienia pomocy tak, jak w przypadku ulicznego wystąpienia Manna. Ciężko dziś zweryfikować prawdę, ale należy zaznaczyć, iż zespół nie zanotował znaczącego wzrostu sprzedaży swoich płyt po opublikowaniu filmu.

Inicjatywa Juana przez wiele lat spotykała się z szeroko zakrojoną nieufnością zarówno ze strony mediów, jak i ogółu społeczeństwa. Autora podejrzewano o jakieś ukryte intencje, przypisując jego charytatywnej działalności znamiona dewiacji. Akcja zyskała na popularności, kiedy zwiększyła się liczba osób łaknących darmowego przytulenia (szczerze mówiąc w Polsce taką usługę można otrzymać nawet od prostytutki – być może w Australii trzeba za to płacić). Stale powiększało się też grono naśladowców – do tego stopnia, że policjanci zakazali Mannowi dalszego publicznego przytulania (X 2005 r.) z uwagi na brak polisy ubezpieczeniowej imprez masowych (takowe kosztuje średnio kilkadziesiąt milionów dolarów). Władze uchyliły decyzję służb porządkowych po złożonej przez Manna oraz jego zwolenników petycji (zebrano ponad 10 tys. podpisów), oficjalnie zezwalając na masowe rozdawnictwo uścisków w miejscach publicznych. Sam Juan charyzmatycznie walczył z uczestnikami akcji, którzy wykorzystywali ją do celów towarzyskich.

Temat kampanii był wielokrotnie poruszany w mediach, dzięki czemu inicjatywa rokrocznie zdobywa nowe rzesze zwolenników. Pierwszy raz Juan Mann udzielił wywiadu telewizji Ten News Australia (rozmowę prowadziła Angela Bishop). Oryginalne nagranie zostało wyemitowane w czasie bardzo popularnego programu Good Morning America (27 IX 2006 r.). Dzięki temu film uplasował się wśród najbardziej popularnych w historii serwisu Youtube (wygrał w głosowaniu na najbardziej inspirujący klip 2007 roku). Yu Tzu – Wei (student z Tajwanu) rozpoczął w 2006 r. akcję mającą na celu przytulenie każdego mieszkańca wyspy (bagatela ponad 20 mln ludzi). Pierwsze masowe Darmowe przytulanie miało miejsce 1 X 2006 r. w New South Walse – media odpowiadają za tak masowy odzew społeczeństwa. W Polsce pierwsza taka akcja odbyła się 21 X 2006 r. z inicjatywy serwisu Joemonster. 18 XI tego roku po raz pierwszy przytulali się mieszkańcy szwajcarskiej Genewy, a tydzień później amerykańskiego Chicago i izraelskiego Tel Awiwu – Jafy. Pod koniec roku przytulano się w kilku belgijskich miastach. W 2008 r. zwyczaj dotarł na Półwysep Indyjski, a w roku 2009 do Norwegii.  Polak, Maksym Skorubski, we wrześniu 2012 r. odbył podróż Uściski dookoła świata w 80 dni (łącznie przytulił 6783 osoby w 19 krajach świata).



Mann szybko zyskał międzynarodową sławę. Już 30 X 2006 r. wystąpił w kultowym programie (Oprah) Oprah Winfrey (prowadząca dowiedziała się o działalności Juana od swojego lekarza rodzinnego). Zaproszony pojawił się przed studiem na kilka godzin (bladym świtem) przed audycją, rozdając przechodniom uściski (całe zdarzenie zarejestrowały kamery). Udzielił też wywiadu magazynowi Who. Po śmierci swojej babci razem z Simonem Moore’m założył organizację charytatywną (została zamknięta po kilku latach). Sam Mann opublikował w postaci elektronicznej swoją książkę (ta darmowa publikacja wciąż jest do znalezienia w Sieci). 23 VIII 2009 r. Juan opublikował na swoim profilu (Facebook) artykuł (pierwotnie umieszczony na jego blogu), w którym ogłosił zakończenie swojego udziału, prosząc jednocześnie wszystkich zainteresowanych kontynuacją akcji o przejęcie jego roli. Od tego czasu już tylko sporadycznie pojawia się na oficjalnej stronie lub forum.

Pomysł masowego tulenia nie zawsze spotykał się z przychylnością władz – jedenaście osób zostało zatrzymanych (prewencyjnie na jedną godzinę) za zorganizowanie kampanii w Szanghaju bez stosownego zezwolenia na zgromadzenie publiczne. Rząd francuski postanowił wykorzystać ideę, jako część inicjatywy walki z wyobcowaniem ze społeczeństwa osób zakażonych wirusem HIV lub chorych na AIDS. Wystosował oficjalną prośbę o wspieranie (poprzez przytulanie) stojących na ulicach wolontariuszy. Obywatele odpowiedzieli na nią z prawdziwym entuzjazmem. Zagranie zostało zaadaptowane kilka lat później przez rząd indyjski. Zdarzają się też zagorzali przeciwnicy akcji – w Arabii Saudyjskiej (Ryiadh) Komitet Krzewienia Cnót i Zapobieganiu Złu (policja religijna) aresztowała dwóch rozdających uściski za sianie zgorszenia w miejscu publicznym. W VII 2007 r. dwóch mężczyzn zostało zatrzymanych za podobne wybryki w jordańskim Amman (oskarżono ich o seksualne molestowanie kobiet i posiadanie nieautoryzowanego transparentu w obcym języku). Do dzisiaj w Jordanie akcja jest prawnie zakazana. 

Czy z medycznego punktu widzenia przytulanie jest korzystne dla naszego zdrowia? Naukowo potwierdzono kilka rzeczywistych zalet tego procesu. W czasie dobrowolnego kontaktu z drugim człowiekiem nasze serce zwalnia, zmniejszając ciśnienie krwi (to bardzo pożądane zjawisko w tych zwariowanych czasach). Udowodniono też, że przytulana osoba lepiej radzi sobie ze zwalczaniem negatywnego wpływu różnych patogenów. Opracowano nawet eksperymentalną terapię onkologiczną opartą na regularnych uściskach. Fizyczny kontakt ma właściwości przeciwbólowe (skuteczność zbliżona do paracetamolu), ułatwia zasypianie, gwarantując głęboki sen (w czasie którego regeneracja organizmu postępuje najefektywniej). 

Zarejestrowano też zmiany w gospodarce hormonalnej. W trakcie przytulania wydziela się nonapeptyd o nazwie oksytocyna. U ssaków (w zależności od aktualnego samopoczucia) wzmacnia uczucie bezpieczeństwa, szczodrości, ufności, uległości, zazdrości lub chęć współpracy. Jej produkcja nasila się w momencie dotyku, warunkując przyjemność czerpaną z tulenia. Pod tym względem oksytocyna działa uzależniająco – im częściej kogoś przytulamy, tym mocniej wiążemy się z nią psychicznie i tym większą potrzebę dotykania tej osoby odczuwamy. Uściski obniżają również poziom hydrokortyzonu (jeden z tzw. hormonów stresowych), uwalniając nas od nagromadzonych w naszym ustroju napięć. 

Oczywiście dotyk może nam też zaszkodzić (nie mówię tu o potencjalnym ryzyku kradzieży, zabójstwa – chociaż ściskany raczej nie spodziewałby się ataku). Czy wiecie, że prawie 80% chorób zakaźnych przenosi się przez dotyk? Oczywiście nie chodzi o to, iż wirusy ospy ulegają dyfuzji poprzez powłoki ciała, ubrania. W naszym społeczeństwie mycie rąk nie jest ogólnie przyjętą normą (zbytnia sterylność również nie jest wskazana), a niektórzy nie potrafią zasłonić ust kichając, kaszląc (czyt. rozsiewając drogą kropelkową tysiące patogenów). Przez to ubranie naszego przytulanego może być pokryte najróżniejszymi czynnikami chorobotwórczymi (bakteriami feralnymi, wirusami itp.). Później przeniesiemy je na innych, by w końcu drogą pokarmową (w czasie posiłku postanowicie pochwycić palcami niesforną frytkę bądź kawałek sałaty próbujący uciec z talerza). Zawsze należy się zastanowić, czy niewinne przytulenie nie wyśle nas na przymusowy urlop zdrowotny. Patologowie alarmują, aby w przypadku takich kąpieli w tłumie zachować odpowiednie normy sanitarne.

Jest jeszcze kwestia samopoczucia. W XXI w. nasze życia zdominowane są przez nieustanną gonitwę za pieniądzem, pracą. Ten pośpiech utrudnia nam znacząco nawiązywanie właściwych znajomości, a także poważnie upośledza nasze zdolności interpersonalne. Współczesne komunikatory umożliwiają nam przeprowadzanie wielu rozmów jednocześnie, ale nawet najbardziej skomplikowany system przekazu audiowizualnego (wspierany przez wysokiej jakości kamerę) nie zastąpi fizycznej obecności drugiego człowieka. Człowiek, jako istota społeczna, potrzebuje choćby minimalnej ilości kontaktów towarzyskich dla utrzymania właściwej równowagi psychicznej. Trudno jest nam jednak znaleźć czas (zamiast czasochłonnych spotkań osobistych preferujemy komunikację pośrednią z domowego zacisza). Cały czas dążymy do zwiększenia naszego stanu posiadania, dając się kontrolować wszechobecnym reklamom wdrażającym czysto konsumpcyjny styl życia.

Chociaż otaczamy się coraz większą ilością kosztownych drobiazgów, nadal pozostajemy samotni. Coraz mocniej odczuwamy brak ciepła drugiej obecności, spędzając wolne chwile przed monitorami. Przytulanie jest zjawiskiem powszechnym, głęboko zakorzenionym w kulturze. Każdy z nas pamięta święta rodzinne, w czasie których wypadało wyściskać każdego z krewnych, dając w ten sposób dowód życzliwości i zaufania. Współcześnie przytulanie z jednej strony zostało sprofanowane przez jego nagminne stosowanie (skoro młodzież nie uważa wyuzdanych aktów seksualnych za coś wstydliwego, to zwykłe przytulenie wydaje im się czymś banalnym), a z drugiej otaczane społecznym tabu. Wokół nas jest mnóstwo osób zwyczajnie wstydzących się przytulać (być może to kwestia wychowania).

Jak się przytulać? Najpierw musimy się zatrzymać (fizycznie, psychicznie). Przystanąć na chwilę w naszej pogoni za ulotną doczesnością i poświęcić chwilę drugiemu człowiekowi. Skupić się na obecnej sytuacji, odrzucając na krótki moment przyszłość, rozkoszując się czarem teraźniejszości. Na co dzień zapominamy o tym, jak często byliśmy przytulani w dzieciństwie. Przytulanie pozwala dzieciom przezwyciężyć koszmar świata rzeczywistego (przecież muszą poznać cały ogromny świat!). Z czasem dzieci dojrzewają, a swoją potrzebę bliskości przenoszą na swoich partnerów (trzymanie się za ręce stanowi najlepszy przykład takiej praktyki). Przytulanie powinno być aktem aseksualnym (niestety w tych rozpustnych czasach wielu wykorzystuje okazję do tzw. obmacania – zboczeńców nie brakuje). Ten akt winien budować relacje przyjacielskie, zaspokajając przede wszystkim potrzebę bezpieczeństwa.

Chcąc dobrze przytulać innych, musimy zacząć od przytulenia samych siebie. Należy z godnością zaakceptować własną osobę. Obserwujemy ponury trend rozpadania się związków. Przyczyn tego zjawisko jest oczywiście wiele (różnice charakterów, zdrady etc.), ale często słyszy się o tzw. wypaleniu. Cóż kryje się za tym pojęciem? Chodzi o sytuację, kiedy relacja między dwojgiem ludzi staje się dla nich nużąca, męcząca. Związki zbudowane wyłącznie na zaspokajaniu prymitywnych potrzeb cielesnych nie są w stanie przetrwać. W dobrym związku musi znaleźć się nuta przyjaźni, spajająca parę niezależnie od czynników losowych. Remedium na to może być właśnie częstsze przytulanie (nie w formie gry wstępnej). Na pewno nie zaszkodzi to związkowi.

Życiu w uściskowym celibacie dla większości ludzi jest bardzo szkodliwe. Osoby takie odczuwają narastające poczucie wypchnięcia za margines, tracą siłę do życia, zamykając się coraz szczelniej na otoczenie. Niektórzy psychologowie twierdzą nawet, że stan taki może wpłynąć bezpośrednio na zdrowie człowieka. Depresja, samotność potrafią upośledzać układ odpornościowy, co nie jest efektem pożądanym. Istnieją oczywiście wyjątki od tej reguły. Pewna wąska grupa przedstawicieli naszego gatunku jest z natury samotnikami. Potrafią koegzystować, nawiązując zdrowe relacje z innymi, ale potrzebują też czasu dla siebie. Takim ludziom nie przeszkadza samotność, a wręcz przeciwnie – pozwala im na rozwój własnych zainteresowań. Pamiętajmy, iż nie każdy jednak jest do tego zdolny. Bardzo łatwo to sprawdzić. Wystarczy porządnie zaopatrzyć spiżarnię w żywność, a następnie odciąć się na pewien czas (np. tydzień) od świata (we własnym domu – wycieczki się nie liczą). Jeśli będziemy w stanie zorganizować sobie czas (pomijam kwestie związane z nauką, pracą), możemy uważać się za samotników.

Czy przytulanie jest zjawiskiem powszechnym? Z badań wynika, że nawet bardzo powszechnym (nawet w Polsce, czego dowiodło pięć par przytulających się przez ponad 25 godzin na hali Dworca Centralnego w Warszawie, trafiając dzięki temu do Księgi Rekordów Guinnesa w roku 2012). Większość Polek deklaruje, że w trakcie przytulania czują się komfortowo (nie traktując tego jednocześnie w charakterze preludium do aktu płciowego), dlatego też preferują zasypiać w objęciu partnera (chociaż nie ukrywają, iż doceniają też komfort posiadania własnej połowy łóżka). Dla porównania Brytyjki nie przepadają za długimi uściskami (jest im za gorąco lub zbyt niewygodnie). Ciekawostką behawioralną jest odwrócenie priorytetów w zależności od płci zaobserwowane w związkach o długim stażu (ponad 15 – letnim) – mężczyźni bardziej pragną być przytulanym, a kobiety wolą wówczas konwencjonalne akty płciowe (to skutek działania pewnych neurotrofin, np. hormonu przywiązania). Amerykańska psychoterapeutka, Virginia Satir, powiedziała kiedyś, że: We need 4 hugs a day for survival. We need 8 hugs a day for maintenance. We need 12 hugs a day for growth (Potrzebujemy czterech uścisków dziennie, aby przetrwać, ośmiu – by zachować zdrowie, a dwunastu – by się rozwijać.).

Zbawienny wpływ przytulania może też być interesującym pomysłem na biznes. W Anglii od dawien dawna popularne były tzw. cuddle party, swoista ewolucja pidżamowych przyjęć. Obecnie mają one charakter elitarnych przyjęć towarzyskich dla osób dorosłych. Uczestnicy chwalą miłą odmianę od nastawionych na konsumpcję imprez klubowych. Taka forma spotkań pozwala odnaleźć, dzisiaj już niemal całkowicie zapomniany, aseksualny dotyk. Dzięki zaangażowaniu organizatorów za odpowiednią opłatą można uzupełnić braki w odczuwaniu takowej cielesnej przyjemności. Niektórzy trenerzy personalni organizują podobne wydarzenia w naszym kraju. Dla zainteresowanych kilka wskazówek: rozbieranie się jest zabronione, nie ma nakazu przytulania się z kimkolwiek, a o tym, co dzieje się w czasie wieczoru – nie plotkujemy.

Niewątpliwie przytulanie jest integralną częścią życia w społeczeństwie i nie unikniemy go. Wg psychologów potrzeba bliskości wcale nie maleje z wiekiem, a jedynie jest niezdarnie zagłuszana przez pęd za dobrami doczesnymi. Ponad 85% naszego komunikatu stanowi tzw. przekaz niewerbalny, czyli nasza mimika, mowa ciała, ton głosu itp. Uścisk wymieniany z drugą osobą jest uniwersalnym gestem przyjaźni, zapewniającej o obustronnych dobrych intencjach. Jednocześnie zacieśnia on więzy międzyludzkie (nie pozwalamy się przecież dotykać każdej osobie). Czy warto godzić się na darmowe przytulanie? Podświadomie traktujemy taką akcję, jako rodzaj korzystnej dla naszego portfela okazji (darmowy – słowo kluczowe). Każdy powinien rozsądzić to we własnym sumieniu. Ja zawsze mam w pamięciach sentencję: Dawniej ludzie trzymali się blisko siebie, bo broń nie sięgała daleko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz