Czy zdarzyło się Wam kiedykolwiek spotkać na ulicy
podejrzanie uśmiechniętą osobę zaczepiającą innych i machającą kartką z napisem
Free Hugs? Mnie spotkała ta wątpliwa
przyjemność. Z początku miałem wrażenie, że to rodzaj kampanii reklamowej
nowego ruchu religijnego przeniesionego na nadwiślański grunt wprost ze Stanów
Zjednoczonych Ameryki Północnej (ojczyzny najdziwniejszych inicjatyw tego
typu). Coś jednak się nie zgadzało. Zazwyczaj sekty (jeden z typów organizacji
religijnej) rekrutują przy użyciu kobiet lub mężczyzn o olśniewającej urodzie
(chodzi o skuszenie nowych członków). Tutaj miałem do czynienia z normalnymi
(czyt. bez wyzywających kreacji czy wulgarnego makijażu) ludźmi nagabującymi
przechodniów. W jeszcze większe zdumienie wpędziło mnie to, iż sami zaczepiani
przytulali owych natrętów (czasami nawet sami do nich podchodzili!). Ciężko
było mi zrozumieć, co kieruje tymi ludźmi. Czy są nieuleczalnie chorymi bez
rodziny, którzy szukają odrobiny ciepła przed końcem doczesnej przygody? A może
to jakiś nowy program telewizyjny, w którym za przytulenie określonej liczby
osób otrzymuje się nagrodę pieniężną? Darmowe
przytulanie… O co w tym chodzi?
Idea ruchu społecznego o nazwie Darmowe przytulanie (ang. Free
Hugs Campaign) narodziła się 1 XII 2004 r. w australijskim mieście Sydney.
Światowy rozgłos zdobyła dopiero dzięki opublikowanemu dwa lata później, za
pośrednictwem serwisu Youtube
(założonego 14 II 2005 r.), filmowi. Nagranie z pierwszej publicznej akcji
pojawiło się na serwerach 22 IX (do grudnia odtworzono je ponad dwa miliony
razy, co wedle ówczesnych statystyk było fenomenem). Filmowana postać
(ukrywająca się pod pseudonimem Juan Mann)
przechadza się ulicą Pitt Street Mall (jedna z głównych ulic handlowych
Sydney), trzymając duży transparent z napisem FREE HUGS. Przytula wszystkich zainteresowanych ofertą, starając
nie wdawać się w długie konwersacje. Zgodnie z wypowiedzią pierwszego
organizatora celem akcji nie jest zawieranie nowych znajomości, zdobywanie
numerów telefonów, flirtowanie czy kreowanie własnego wizerunku. Na pomysł
wpadł, kiedy w czasie walki z głęboką depresją (skutek różnych osobistych
perturbacji) został przytulony przez przypadkowego przechodnia. Poczuł
niesamowitą ulgę i postanowił podzielić się tym uczuciem z innymi. Juan wykazał się sporą cierpliwością –
na pierwszego chętnego musiał czekać ponad piętnaście minut (była to jakaś
sympatyczna staruszka).
W tle możemy usłyszeć nagranie popularnego australijskiego
zespołu Sick Puppies (grają głównie
ciężkiego rocka alternatywnego). Mann
spotkał ich rok wcześniej, kiedy główny solista tejże grupy, Simon Moore,
pracował na deptaku (zarabiając w charakterze ulicznego grajka). W udzielanych
wywiadach Moore stanowczo dementował plotki o ukrytej kampanii promocyjnej
zespołu. Swoją twórczość dodał do materiału Manna,
gdy dowiedział się o śmierci jego ukochanej babci. Chcąc pocieszyć
sympatycznego społecznika, dodał utwór All
the same do oryginalnego filmu, po czym wysłał otrzymaną produkcję do
autora akcji. Ten, poruszony życzliwością muzyka, zmienił oryginalną koncepcję.
Całości miała przyświecać bezinteresowna chęć niesienia pomocy tak, jak w
przypadku ulicznego wystąpienia Manna.
Ciężko dziś zweryfikować prawdę, ale należy zaznaczyć, iż zespół nie zanotował
znaczącego wzrostu sprzedaży swoich płyt po opublikowaniu filmu.
Inicjatywa Juana
przez wiele lat spotykała się z szeroko zakrojoną nieufnością zarówno ze strony
mediów, jak i ogółu społeczeństwa. Autora podejrzewano o jakieś ukryte
intencje, przypisując jego charytatywnej działalności znamiona dewiacji. Akcja
zyskała na popularności, kiedy zwiększyła się liczba osób łaknących darmowego
przytulenia (szczerze mówiąc w Polsce taką usługę można otrzymać nawet od
prostytutki – być może w Australii trzeba za to płacić). Stale powiększało się
też grono naśladowców – do tego stopnia, że policjanci zakazali Mannowi dalszego publicznego przytulania
(X 2005 r.) z uwagi na brak polisy ubezpieczeniowej imprez masowych (takowe
kosztuje średnio kilkadziesiąt milionów dolarów). Władze uchyliły decyzję służb
porządkowych po złożonej przez Manna
oraz jego zwolenników petycji (zebrano ponad 10 tys. podpisów), oficjalnie
zezwalając na masowe rozdawnictwo uścisków w miejscach publicznych. Sam Juan charyzmatycznie walczył z
uczestnikami akcji, którzy wykorzystywali ją do celów towarzyskich.
Temat kampanii był wielokrotnie poruszany w mediach,
dzięki czemu inicjatywa rokrocznie zdobywa nowe rzesze zwolenników. Pierwszy
raz Juan Mann udzielił wywiadu
telewizji Ten News Australia (rozmowę prowadziła Angela Bishop). Oryginalne
nagranie zostało wyemitowane w czasie bardzo popularnego programu Good Morning America (27 IX 2006 r.).
Dzięki temu film uplasował się wśród najbardziej popularnych w historii serwisu
Youtube (wygrał w głosowaniu na najbardziej inspirujący klip 2007 roku).
Yu Tzu – Wei (student z Tajwanu) rozpoczął w 2006 r. akcję mającą na celu
przytulenie każdego mieszkańca wyspy (bagatela ponad 20 mln ludzi). Pierwsze
masowe Darmowe przytulanie miało
miejsce 1 X 2006 r. w New South Walse – media odpowiadają za tak masowy odzew
społeczeństwa. W Polsce pierwsza taka akcja odbyła się 21 X 2006 r. z
inicjatywy serwisu Joemonster. 18 XI
tego roku po raz pierwszy przytulali się mieszkańcy szwajcarskiej Genewy, a
tydzień później amerykańskiego Chicago i izraelskiego Tel Awiwu – Jafy. Pod
koniec roku przytulano się w kilku belgijskich miastach. W 2008 r. zwyczaj
dotarł na Półwysep Indyjski, a w roku 2009 do Norwegii. Polak, Maksym Skorubski, we wrześniu 2012 r.
odbył podróż Uściski dookoła świata w 80
dni (łącznie przytulił 6783 osoby w 19 krajach świata).
Mann szybko
zyskał międzynarodową sławę. Już 30 X 2006 r. wystąpił w kultowym programie (Oprah) Oprah Winfrey (prowadząca
dowiedziała się o działalności Juana
od swojego lekarza rodzinnego). Zaproszony pojawił się przed studiem na kilka
godzin (bladym świtem) przed audycją, rozdając przechodniom uściski (całe
zdarzenie zarejestrowały kamery). Udzielił też wywiadu magazynowi Who. Po śmierci swojej babci razem z
Simonem Moore’m założył organizację charytatywną (została zamknięta po kilku
latach). Sam Mann opublikował w
postaci elektronicznej swoją książkę (ta darmowa publikacja wciąż jest do
znalezienia w Sieci). 23 VIII 2009 r. Juan
opublikował na swoim profilu (Facebook)
artykuł (pierwotnie umieszczony na jego blogu), w którym ogłosił zakończenie
swojego udziału, prosząc jednocześnie wszystkich zainteresowanych kontynuacją
akcji o przejęcie jego roli. Od tego czasu już tylko sporadycznie pojawia się
na oficjalnej stronie lub forum.
Pomysł masowego tulenia nie zawsze spotykał się z
przychylnością władz – jedenaście osób zostało zatrzymanych (prewencyjnie na
jedną godzinę) za zorganizowanie kampanii w Szanghaju bez stosownego zezwolenia
na zgromadzenie publiczne. Rząd francuski postanowił wykorzystać ideę, jako
część inicjatywy walki z wyobcowaniem ze społeczeństwa osób zakażonych wirusem
HIV lub chorych na AIDS. Wystosował oficjalną prośbę o wspieranie (poprzez
przytulanie) stojących na ulicach wolontariuszy. Obywatele odpowiedzieli na nią
z prawdziwym entuzjazmem. Zagranie zostało zaadaptowane kilka lat później przez
rząd indyjski. Zdarzają się też zagorzali przeciwnicy akcji – w Arabii
Saudyjskiej (Ryiadh) Komitet Krzewienia Cnót i Zapobieganiu Złu (policja
religijna) aresztowała dwóch rozdających uściski za sianie zgorszenia w miejscu
publicznym. W VII 2007 r. dwóch mężczyzn zostało zatrzymanych za podobne
wybryki w jordańskim Amman (oskarżono ich o seksualne molestowanie kobiet i
posiadanie nieautoryzowanego transparentu w obcym języku). Do dzisiaj w
Jordanie akcja jest prawnie zakazana.
Czy z medycznego punktu widzenia przytulanie jest
korzystne dla naszego zdrowia? Naukowo potwierdzono kilka rzeczywistych zalet
tego procesu. W czasie dobrowolnego kontaktu z drugim człowiekiem nasze serce
zwalnia, zmniejszając ciśnienie krwi (to bardzo pożądane zjawisko w tych
zwariowanych czasach). Udowodniono też, że przytulana osoba lepiej radzi sobie
ze zwalczaniem negatywnego wpływu różnych patogenów. Opracowano nawet
eksperymentalną terapię onkologiczną opartą na regularnych uściskach. Fizyczny
kontakt ma właściwości przeciwbólowe (skuteczność zbliżona do paracetamolu),
ułatwia zasypianie, gwarantując głęboki sen (w czasie którego regeneracja
organizmu postępuje najefektywniej).
Zarejestrowano też zmiany w gospodarce hormonalnej. W trakcie
przytulania wydziela się nonapeptyd o nazwie oksytocyna. U ssaków (w zależności
od aktualnego samopoczucia) wzmacnia uczucie bezpieczeństwa, szczodrości, ufności,
uległości, zazdrości lub chęć współpracy. Jej produkcja nasila się w momencie
dotyku, warunkując przyjemność czerpaną z tulenia. Pod tym względem oksytocyna
działa uzależniająco – im częściej kogoś przytulamy, tym mocniej wiążemy się z
nią psychicznie i tym większą potrzebę dotykania tej osoby odczuwamy. Uściski
obniżają również poziom hydrokortyzonu (jeden z tzw. hormonów stresowych), uwalniając nas od nagromadzonych w naszym
ustroju napięć.
Oczywiście dotyk może nam też zaszkodzić (nie mówię tu o
potencjalnym ryzyku kradzieży, zabójstwa – chociaż ściskany raczej nie
spodziewałby się ataku). Czy wiecie, że prawie 80% chorób zakaźnych przenosi
się przez dotyk? Oczywiście nie chodzi o to, iż wirusy ospy ulegają dyfuzji
poprzez powłoki ciała, ubrania. W naszym społeczeństwie mycie rąk nie jest
ogólnie przyjętą normą (zbytnia sterylność również nie jest wskazana), a
niektórzy nie potrafią zasłonić ust kichając, kaszląc (czyt. rozsiewając drogą
kropelkową tysiące patogenów). Przez to ubranie naszego przytulanego może być
pokryte najróżniejszymi czynnikami chorobotwórczymi (bakteriami feralnymi,
wirusami itp.). Później przeniesiemy je na innych, by w końcu drogą pokarmową
(w czasie posiłku postanowicie pochwycić palcami niesforną frytkę bądź kawałek
sałaty próbujący uciec z talerza). Zawsze należy się zastanowić, czy niewinne
przytulenie nie wyśle nas na przymusowy urlop zdrowotny. Patologowie alarmują,
aby w przypadku takich kąpieli w tłumie
zachować odpowiednie normy sanitarne.
Jest jeszcze kwestia samopoczucia. W XXI w. nasze życia
zdominowane są przez nieustanną gonitwę za pieniądzem, pracą. Ten pośpiech
utrudnia nam znacząco nawiązywanie właściwych znajomości, a także poważnie upośledza
nasze zdolności interpersonalne. Współczesne komunikatory umożliwiają nam
przeprowadzanie wielu rozmów jednocześnie, ale nawet najbardziej skomplikowany
system przekazu audiowizualnego (wspierany przez wysokiej jakości kamerę) nie
zastąpi fizycznej obecności drugiego człowieka. Człowiek, jako istota
społeczna, potrzebuje choćby minimalnej ilości kontaktów towarzyskich dla
utrzymania właściwej równowagi psychicznej. Trudno jest nam jednak znaleźć czas
(zamiast czasochłonnych spotkań osobistych preferujemy komunikację pośrednią z
domowego zacisza). Cały czas dążymy do zwiększenia naszego stanu posiadania,
dając się kontrolować wszechobecnym reklamom wdrażającym czysto konsumpcyjny
styl życia.
Chociaż otaczamy się coraz większą ilością kosztownych
drobiazgów, nadal pozostajemy samotni. Coraz mocniej odczuwamy brak ciepła
drugiej obecności, spędzając wolne chwile przed monitorami. Przytulanie jest
zjawiskiem powszechnym, głęboko zakorzenionym w kulturze. Każdy z nas pamięta
święta rodzinne, w czasie których wypadało wyściskać każdego z krewnych, dając
w ten sposób dowód życzliwości i zaufania. Współcześnie przytulanie z jednej
strony zostało sprofanowane przez jego nagminne stosowanie (skoro młodzież nie
uważa wyuzdanych aktów seksualnych za coś wstydliwego, to zwykłe przytulenie
wydaje im się czymś banalnym), a z drugiej otaczane społecznym tabu. Wokół nas
jest mnóstwo osób zwyczajnie wstydzących się przytulać (być może to kwestia
wychowania).
Jak się przytulać? Najpierw musimy się zatrzymać
(fizycznie, psychicznie). Przystanąć na chwilę w naszej pogoni za ulotną
doczesnością i poświęcić chwilę drugiemu człowiekowi. Skupić się na obecnej
sytuacji, odrzucając na krótki moment przyszłość, rozkoszując się czarem
teraźniejszości. Na co dzień zapominamy o tym, jak często byliśmy przytulani w
dzieciństwie. Przytulanie pozwala dzieciom przezwyciężyć koszmar świata rzeczywistego
(przecież muszą poznać cały ogromny świat!). Z czasem dzieci dojrzewają, a
swoją potrzebę bliskości przenoszą na swoich partnerów (trzymanie się za ręce
stanowi najlepszy przykład takiej praktyki). Przytulanie powinno być aktem
aseksualnym (niestety w tych rozpustnych czasach wielu wykorzystuje okazję do
tzw. obmacania – zboczeńców nie brakuje). Ten akt winien budować relacje
przyjacielskie, zaspokajając przede wszystkim potrzebę bezpieczeństwa.
Chcąc dobrze przytulać innych, musimy zacząć od przytulenia
samych siebie. Należy z godnością zaakceptować własną osobę. Obserwujemy ponury
trend rozpadania się związków. Przyczyn tego zjawisko jest oczywiście wiele
(różnice charakterów, zdrady etc.), ale często słyszy się o tzw. wypaleniu. Cóż kryje się za tym
pojęciem? Chodzi o sytuację, kiedy relacja między dwojgiem ludzi staje się dla
nich nużąca, męcząca. Związki zbudowane wyłącznie na zaspokajaniu prymitywnych
potrzeb cielesnych nie są w stanie przetrwać. W dobrym związku musi znaleźć się
nuta przyjaźni, spajająca parę niezależnie od czynników losowych. Remedium na
to może być właśnie częstsze przytulanie (nie w formie gry wstępnej). Na pewno
nie zaszkodzi to związkowi.
Życiu w uściskowym celibacie dla większości ludzi jest
bardzo szkodliwe. Osoby takie odczuwają narastające poczucie wypchnięcia za
margines, tracą siłę do życia, zamykając się coraz szczelniej na otoczenie.
Niektórzy psychologowie twierdzą nawet, że stan taki może wpłynąć bezpośrednio
na zdrowie człowieka. Depresja, samotność potrafią upośledzać układ
odpornościowy, co nie jest efektem pożądanym. Istnieją oczywiście wyjątki od
tej reguły. Pewna wąska grupa przedstawicieli naszego gatunku jest z natury
samotnikami. Potrafią koegzystować, nawiązując zdrowe relacje z innymi, ale
potrzebują też czasu dla siebie. Takim ludziom nie przeszkadza samotność, a
wręcz przeciwnie – pozwala im na rozwój własnych zainteresowań. Pamiętajmy, iż
nie każdy jednak jest do tego zdolny. Bardzo łatwo to sprawdzić. Wystarczy
porządnie zaopatrzyć spiżarnię w żywność, a następnie odciąć się na pewien czas
(np. tydzień) od świata (we własnym domu – wycieczki się nie liczą). Jeśli
będziemy w stanie zorganizować sobie czas (pomijam kwestie związane z nauką,
pracą), możemy uważać się za samotników.
Czy przytulanie jest zjawiskiem powszechnym? Z badań
wynika, że nawet bardzo powszechnym (nawet w Polsce, czego dowiodło pięć par
przytulających się przez ponad 25 godzin na hali Dworca Centralnego w
Warszawie, trafiając dzięki temu do Księgi Rekordów Guinnesa w roku 2012).
Większość Polek deklaruje, że w trakcie przytulania czują się komfortowo (nie
traktując tego jednocześnie w charakterze preludium do aktu płciowego), dlatego
też preferują zasypiać w objęciu partnera (chociaż nie ukrywają, iż doceniają
też komfort posiadania własnej połowy łóżka). Dla porównania Brytyjki nie
przepadają za długimi uściskami (jest im za gorąco lub zbyt niewygodnie). Ciekawostką
behawioralną jest odwrócenie priorytetów w zależności od płci zaobserwowane w
związkach o długim stażu (ponad 15 – letnim) – mężczyźni bardziej pragną być
przytulanym, a kobiety wolą wówczas konwencjonalne akty płciowe (to skutek
działania pewnych neurotrofin, np. hormonu
przywiązania). Amerykańska psychoterapeutka, Virginia Satir, powiedziała
kiedyś, że: We
need 4 hugs a day for survival. We need 8 hugs a day for maintenance. We need
12 hugs a day for growth (Potrzebujemy
czterech uścisków dziennie, aby przetrwać, ośmiu – by zachować zdrowie, a
dwunastu – by się rozwijać.).
Zbawienny wpływ przytulania może
też być interesującym pomysłem na biznes. W Anglii od dawien dawna popularne
były tzw. cuddle party, swoista
ewolucja pidżamowych przyjęć. Obecnie mają one charakter elitarnych przyjęć
towarzyskich dla osób dorosłych. Uczestnicy chwalą miłą odmianę od nastawionych
na konsumpcję imprez klubowych. Taka forma spotkań pozwala odnaleźć, dzisiaj
już niemal całkowicie zapomniany, aseksualny dotyk. Dzięki zaangażowaniu
organizatorów za odpowiednią opłatą można uzupełnić braki w odczuwaniu takowej
cielesnej przyjemności. Niektórzy trenerzy personalni organizują podobne
wydarzenia w naszym kraju. Dla zainteresowanych kilka wskazówek: rozbieranie
się jest zabronione, nie ma nakazu przytulania się z kimkolwiek, a o tym, co
dzieje się w czasie wieczoru – nie plotkujemy.
Niewątpliwie przytulanie jest
integralną częścią życia w społeczeństwie i nie unikniemy go. Wg psychologów
potrzeba bliskości wcale nie maleje z wiekiem, a jedynie jest niezdarnie
zagłuszana przez pęd za dobrami doczesnymi. Ponad 85% naszego komunikatu stanowi
tzw. przekaz niewerbalny, czyli nasza mimika, mowa ciała, ton głosu itp. Uścisk
wymieniany z drugą osobą jest uniwersalnym gestem przyjaźni, zapewniającej o
obustronnych dobrych intencjach. Jednocześnie zacieśnia on więzy międzyludzkie
(nie pozwalamy się przecież dotykać każdej osobie). Czy warto godzić się na darmowe przytulanie? Podświadomie
traktujemy taką akcję, jako rodzaj korzystnej dla naszego portfela okazji (darmowy – słowo kluczowe). Każdy
powinien rozsądzić to we własnym sumieniu. Ja zawsze mam w pamięciach
sentencję: Dawniej ludzie trzymali się
blisko siebie, bo broń nie sięgała daleko…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz