czwartek, 9 stycznia 2014

Studium zbrodni króla Makbeta



Lektura dramatu W. Shakespeare’a pt. Makbet, skłania nas do refleksji nad swoistą metamorfozą, jaką przechodzi tytułowy bohater. Makbet z wiernego wasala króla Szkocji Dunkana, ucieleśnienia cnót, wzorcowego rycerza i wspaniałego przyjaciela staje bezwzględnym, okrutnym, żądnym władzy i zdradzieckim tyranem. Jednak zanim owa przemiana zostanie poddana szczegółowej analizie, warto zwrócić uwagę na cnoty, kierujące Makbetem na początku tragedii. Honor, odwaga, wierność ideałom – te abstrakcyjne pojęcia stanowią fundament istoty nie tylko rycerskości, ale i człowieczeństwa. Cnoty określają przecież wzorce zachowań, mówiące nam, co robić, a czego nie. Bez takich wzorców człowiek jest nieobliczalny, a jego postępowanie nieograniczone żadnymi normami lub zasadami. Nie ulega wątpliwości, że taki osobnik jest niezdolny do asymilacji w społeczeństwie, żyjącym według wypracowanych wraz z kolejnymi przemianami pokoleń. Ponadto istotną w życiu Makbeta kwestią było sumienie. Longin Jan Okoń powiedział: Kto stracił sumienie, pozbył się człowieczeństwa. Cytat ten obrazuje, jak ogromny wpływ na Makbeta miały jego czyny. Przejdźmy, więc do istoty tej pracy – do analizy metamorfozy bohatera...

Makbeta poznajemy w momencie, gdy ten dowodzi armią królestwa Szkocji w wojnie z zamorskim agresorem, norweskim królem Sweno, wspieranym przez zbuntowanych panów szkockich (w tym także tana[1] hrabstwa Kawdor). Z relacji jednego ze szkockich żołnierzy dowiadujemy się wiele o zachowaniu Makbeta w trakcie bitwy pod Forres, gdzie starł się z wojskami Kernów z Hebryd pod wodzą zdrajcy. Z pewnością w trakcie walki cechowała go wówczas szaleńcza odwaga, granicząca wręcz z brawurą, o czym świadczy następujący fragment: Dzielny nasz Makbet, gardząc szalą szczęścia, mieczem, dymiącym krwią jak kadzidłem, torując sobie drogę wśród zastępów, przedarł się aż do zdrajcy (...). Walczy, mając precyzyjnie określony cel główny, ściśle podporządkowując się jego osiągnięciu. Tym celem nie jest bynajmniej zwycięstwo w bitwie (cel poboczny), ale pomszczenie zniewagi, jaką była zdrada jednego z wasali króla Dunkana (Macdonwalda). Cel ten osiąga, dzięki nieustępliwości i żądzy sprawiedliwości. Naoczny świadek mówi nawet, iż (...) i dopóty nieubłagane zadawał mu cięcia, aż go rozrąbał od czaszki do szczęki i głowę jego zatknął na murach. Makbet postąpił, więc z przeciwnikiem w sposób niehumanitarny, ale takie praktyki należały do dobrego smaku średniowiecznych realiów. Makbet nie tylko dał nauczkę krnąbrnemu wasalowi, lecz także wykorzystał jego zdradę do pozostawienia fizycznego ostrzeżenia dla pozostałych buntowników. Wierny Dunkanowi pan szkocki Rosse dostarcza nam kolejnych przykładów męstwa Makbeta, tym razem w bitwie z samym Sweno, stoczonej w hrabstwie Fife: Makbet, okryty zbroją, jako skała stanął przeciw niemu. Zwycięstwo Makbeta w tejże bitwie dostarcza Szkocji chwały wojennej, pokoju z Norwegami oraz dziesięć tysięcy dolarów kontrybucji wojennej. Niestety odwaga, nieustępliwość w połaczeniu ze sławą kładą fundamenty pod zdradę.

Właściwa metamorfoza tana Glamis[2] rozpoczyna się w momencie, kiedy to usłyszał on przepowiednię czarownic, krótko po zwycięstwie nad Norwegami. Początkowo wydaje się, iż w jego duszy nic się nie dzieje. To tylko pozory, bo choć przepowiednia była tak nieprawdopodobna, że racjonalny umysł szkockiego wodza od razu ją odrzucił, jako nierealną, to ziarno zostało zasiane. Tymczasem król Dunkan, pamiętając zasługi Makbeta nadaje mu tytuł tana Kawdoru, zupełnie nieświadomie spełniając tym samym część przepowiedni... Makbet zaś postanawia napisać do swojej ukochanej żony. W liście opowiada o swoim spotkaniu z czarownicami i przepowiedni. Wkrótce potem napotyka królewskiego posłańca, który przekazuje mu postanowienie Dunkana. W duszy Makbeta nagle wybucha walka. Podszepty ambicji, podsuwającej mu pomysł zamordowania króla i jego potomków, by zagarnąć tytuł króla Szkocji, napotykają opór stawiany przez te same rycerskie cnoty, które Makbet pielęgnował przez całe swoje życie. Istotną rolę spełniła tu także przyjaciela Banka. Kiedy spotyka Dunkana składa mu przyrzeczenie służby królestwu oraz deklarację honoru. Jednak po tym, jak król wyznaczył na swego następcę swojego syna Malkolma, Makbet zaczyna planować morderstwo swojego seniora. Zrządzeniem losu król udaje się z orszakiem do Inverness, na wyraźne zaproszenie Makbeta... 

Lady Makbet, powiadomiona już zarówno o przepowiedni, jak i o awansie swojego męża, zaczyna knuć spisek w wyniku, którego Makbet ma zostać królem Szkocji. Początkowo martwi się, czy cechy charakteru męża (dobroć, niechęć do okrucieństwa, wierność seniorowi) nie staną na drodze w realizacji je planów. W końcu jednak podejmuje decyzję – Spiesz się, przybywaj, abym mego ducha mogła przelać w twe ucho i ust mych potęgą rozwiać to wszystko, co od twojej głowy oddala ów krąg złoty[3]. Widzimy, że Lady Makbet jest pozbawiona wszelkich skrupułów. Ma mocną motywację do działania, więc nie przeszkadzają jej żadne cnoty. Postanawia zamordować Dunkana, okazując tym samym okrucieństwo upór oraz siłę ducha. 

Po przybyciu do swojego zamku Makbetem targają wątpliwości. W monologu mówi on o wewnętrznej walce z ambicją, jej głównym prowodyrem: Jeden, wyłącznie tylko jeden bodziec podżega we mnie tę pokusę, to jest ambicja, która przeskakując siebie, spada po drugiej stronie. Konfrontacja z Lady Makbet ujawnia najmroczniejsze instynkty żony, skrywane dotąd pod pozorami. Za wszelką cenę próbuje nakłonić małżonka do ohydnej zbrodni. Uderza w najczulszy punkt małżonka, w ambicję, porównując go do przysłowiowego kota, który ma ochotę na świeżą rybę, ale boi się zmoczyć sobie kończyny. Wypracowana latami wiernej służby hierarchia wartości stawia czoła bezwzględności Lady Makbet: Na wszystko gotów jestem, co jest godne męża; kto więcej waży, nie jest nim. Makbet zdaje sobie sprawę, że morderstwa Dunkana może dopuścić się jedynie szaleniec lub najgorszy zbrodniarz. W głębi serca tan Glamis nadal jest godnym ideałem rycerza, ale targają nim wichry niepewności. W końcu czarownice przepowiedziały mu godność tana Kawdoru! A skoro spełniła się ta część przepowiedni, dlaczego więc nie miałaby się spełnić reszta? Lady Makbet nie ustępuje. Z przekonaniem zapewnia, że ona postawiona w obliczu trudnej decyzji, nie zawahałaby się uczynić wszystkiego, w imię wyższego dobra (nawet uśmiercić własne dziecko). Co więcej przedstawia mężowi szczegółowy plan zbrodni. Zapał, przekonanie, z jakim ukochana kobieta Makbeta mówi o zamordowaniu Dunkana, łamią opór dzielnego wasala. Postawa małżonki przelała przysłowiową czarę goryczy. Tłumione dotąd żądze znajdują ujście w obłąkańczym przyrzeczeniu: Wszystkie moje siły nagnę do tego okropnego czynu. Makbet przekroczył granicę – zaprzedaje duszę odrażającym żądzom. Jednak nie jest jeszcze zupełnie wyzuty z ludzkich odruchów…

Przemiana bohatera wydaje się ostateczna – Makbet mami przygodnie spotkanego Banka, wypierając się wspominania przepowiedni czarownic. Ufny w prawdomówność, wypróbowanego przecież niejednokrotnie, przyjaciela udaje się na zasłużony odpoczynek. Nie wie, że to nie troska kierowała Makbetem, ale schodzi posterunku, ułatwiając tym samym zadanie królobójcy. Makbet ma wolną rękę, ale resztki człowieczeństwa dają o sobie znać na chwilę przed zamachem. Mówi się, iż nie ma trudniejszej do popełnienia zbrodni od zamordowania człowieka. Ów bestialski czyn często sprowadza na mordercę obłęd - wyrzuty sumienia nie dają zabójcy spokoju, gdyż ten nieustannie myśli o popełnionej zbrodni. To staje się wręcz jego obsesją. Makbet boryka się z podobnymi trudnościami. Otóż klinga jego sztyletu wydaje się mu poplamiona krwią. Szybko jednak otrząsa się ze stanu, w jaki ów przywidzenie go wprawiło (paniczny strach). Uspokaja się i przechodzi do działania…

Z zimną krwią morduje Dunkana. Po zamordowaniu swojego lennika jest roztrzęsiony. Kiedy słudzy zaczęli mamrotać przez sen (zostali uśpieni specjalną miksturą), bez wahania morduje także ich. Zrobił to w amoku – kierowany bardziej zwierzęcymi instynktami, niż zdrowym rozsądkiem. Makbet wraca do swoich komnat i spotyka się z żoną. Mówi jej o koszmarnych omamach słuchowych: Wydało mi się, że słyszałem głos wołający: „Nie zaśniesz już więcej”. Żona bagatelizuje je, starając się przywrócić małżonkowi niedawną pewność siebie. Makbet zaczyna zdawać sobie sprawę tego, co uczynił. Odruchowo pragnie obmyć skalane królewską krwią dłonie. Chce zmyć z siebie hańbę, jakiej się dopuścił. Przybycie do zamku Makdufa napełnia Makbeta prawdziwym przerażeniem. Lady Makbet przypomina mu o popełnionej zbrodni i o konieczności ukrycia prawdy. Podrzuca sługom króla sztylety, aby masakra wyglądała na ich robotę. Podbudowany tym Makbet w obliczu rzucanych na niego podejrzeń, ratuje się obłudnymi przyrzeczeniami.

Plan zamordowania dziedziców tronu spala na panewce, a Makbet musi poradzić sobie z podejrzeniami Banka. Na tym etapie stał się już bestialskim szaleńcem, łaknącym jedynie krwi swoich nieprzyjaciół i władzy absolutnej. Zleca zamordowanie Banka i jego syna. Szaleństwo, wywołane tłumionymi wyrzutami sumienia, powoduje projekcję ducha Banka podczas jednej z uczt. Ambicja rozwiewa jednak szybko kolejne wątpliwości, a w Szkocji rozpoczyna się nowa epoka tępienia wszelkich nieprzyjaciół królestwa – wrogów despotycznej władzy nowego władcy. Epoka tyranii Makbeta…

Reasumując, metamorfoza Makbeta została pomysłowo wpleciona w fabułę dramatu przez jego autora. Czytelnik jest wciągany w historię Makbeta – z zapartym tchem czyta o zbrodniach zdradzieckiego wasala. Po lekturze Makbeta powinno się postawić pytanie o naturę ludzkiej egzystencji. To, co się stało z Makbetem, może się przecież przydarzyć każdemu z nas. Ideał rycerskości staje się wcieleniem bestialskiego terroru i despotyzmu. Makbet ma niewątpliwie charakter refleksyjny. Skłania nas do przemyślenia swojego postępowania. Makbet ciężko okupił swoje zbrodnicze czyny – został zabity w imię ideałów, które kiedyś sam wyznawał. Odnajdujemy, więc w dramacie Shakespeare’a antyczne katharsis. Dowiadujemy się, co czeka zdrajców, spiskowców. Przykład Makbeta jest dla nas przestrogą – za wszystko, co czynimy, przyjdzie nam kiedyś zapłacić. Tylko od nas zależy wysokość tego rachunku


[1] tan – wysoka ranga feudalnego wasala; używany w Szkocji tytuł szlachecki, oznaczający dziedzicznego naczelnika hrabstwa
[2] Makbet odziedziczył ten tytuł po swoim ojcu Sinelu
[3] złoty krąg - alegoryczne przedstawienie królewskiej korony

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz