Lektura dramatu W.
Shakespeare’a pt. Makbet, skłania nas do refleksji nad swoistą
metamorfozą, jaką przechodzi tytułowy bohater. Makbet z wiernego wasala króla
Szkocji Dunkana, ucieleśnienia cnót, wzorcowego rycerza i wspaniałego
przyjaciela staje bezwzględnym, okrutnym, żądnym władzy i zdradzieckim tyranem.
Jednak zanim owa przemiana zostanie poddana szczegółowej analizie, warto
zwrócić uwagę na cnoty, kierujące Makbetem na początku tragedii. Honor, odwaga,
wierność ideałom – te abstrakcyjne pojęcia stanowią fundament istoty nie tylko
rycerskości, ale i człowieczeństwa. Cnoty określają przecież wzorce zachowań,
mówiące nam, co robić, a czego nie. Bez takich wzorców człowiek jest
nieobliczalny, a jego postępowanie nieograniczone żadnymi normami lub zasadami.
Nie ulega wątpliwości, że taki osobnik jest niezdolny do asymilacji w
społeczeństwie, żyjącym według wypracowanych wraz z kolejnymi przemianami
pokoleń. Ponadto istotną w życiu Makbeta kwestią było sumienie. Longin Jan Okoń
powiedział: Kto stracił sumienie, pozbył się człowieczeństwa. Cytat ten
obrazuje, jak ogromny wpływ na Makbeta miały jego czyny. Przejdźmy, więc do
istoty tej pracy – do analizy metamorfozy bohatera...
Makbeta poznajemy w
momencie, gdy ten dowodzi armią królestwa Szkocji w wojnie z zamorskim
agresorem, norweskim królem Sweno, wspieranym przez zbuntowanych panów
szkockich (w tym także tana[1]
hrabstwa Kawdor). Z relacji jednego ze szkockich żołnierzy dowiadujemy się wiele
o zachowaniu Makbeta w trakcie bitwy pod Forres, gdzie starł się z wojskami
Kernów z Hebryd pod wodzą zdrajcy. Z pewnością w trakcie walki cechowała go
wówczas szaleńcza odwaga, granicząca wręcz z brawurą, o czym świadczy
następujący fragment: Dzielny nasz Makbet, gardząc szalą szczęścia, mieczem,
dymiącym krwią jak kadzidłem, torując sobie drogę wśród zastępów, przedarł się
aż do zdrajcy (...). Walczy, mając precyzyjnie określony cel główny,
ściśle podporządkowując się jego osiągnięciu. Tym celem nie jest bynajmniej
zwycięstwo w bitwie (cel poboczny), ale pomszczenie zniewagi, jaką była zdrada
jednego z wasali króla Dunkana (Macdonwalda). Cel ten osiąga, dzięki
nieustępliwości i żądzy sprawiedliwości. Naoczny świadek mówi nawet, iż (...)
i dopóty nieubłagane zadawał mu cięcia, aż go rozrąbał od czaszki do szczęki i
głowę jego zatknął na murach. Makbet postąpił, więc z przeciwnikiem w
sposób niehumanitarny, ale takie praktyki należały do dobrego smaku
średniowiecznych realiów. Makbet nie tylko dał nauczkę krnąbrnemu wasalowi,
lecz także wykorzystał jego zdradę do pozostawienia fizycznego ostrzeżenia dla
pozostałych buntowników. Wierny Dunkanowi pan szkocki Rosse dostarcza nam
kolejnych przykładów męstwa Makbeta, tym razem w bitwie z samym Sweno,
stoczonej w hrabstwie Fife: Makbet, okryty zbroją, jako skała stanął przeciw
niemu. Zwycięstwo Makbeta w tejże bitwie dostarcza Szkocji chwały wojennej,
pokoju z Norwegami oraz dziesięć tysięcy dolarów kontrybucji wojennej. Niestety
odwaga, nieustępliwość w połaczeniu ze sławą kładą fundamenty pod zdradę.
Właściwa metamorfoza tana
Glamis[2]
rozpoczyna się w momencie, kiedy to usłyszał on przepowiednię czarownic, krótko
po zwycięstwie nad Norwegami. Początkowo wydaje się, iż w jego duszy nic się
nie dzieje. To tylko pozory, bo choć przepowiednia była tak nieprawdopodobna,
że racjonalny umysł szkockiego wodza od razu ją odrzucił, jako nierealną, to ziarno
zostało zasiane. Tymczasem król Dunkan, pamiętając zasługi Makbeta nadaje
mu tytuł tana Kawdoru, zupełnie nieświadomie spełniając tym samym część
przepowiedni... Makbet zaś postanawia napisać do swojej ukochanej żony. W
liście opowiada o swoim spotkaniu z czarownicami i przepowiedni. Wkrótce potem
napotyka królewskiego posłańca, który przekazuje mu postanowienie Dunkana. W
duszy Makbeta nagle wybucha walka. Podszepty ambicji, podsuwającej mu pomysł
zamordowania króla i jego potomków, by zagarnąć tytuł króla Szkocji, napotykają
opór stawiany przez te same rycerskie cnoty, które Makbet pielęgnował przez
całe swoje życie. Istotną rolę spełniła tu także przyjaciela Banka. Kiedy
spotyka Dunkana składa mu przyrzeczenie służby królestwu oraz deklarację
honoru. Jednak po tym, jak król wyznaczył na swego następcę swojego syna
Malkolma, Makbet zaczyna planować morderstwo swojego seniora. Zrządzeniem losu
król udaje się z orszakiem do Inverness, na wyraźne zaproszenie Makbeta...
Lady Makbet, powiadomiona
już zarówno o przepowiedni, jak i o awansie swojego męża, zaczyna knuć
spisek w wyniku, którego Makbet ma zostać królem Szkocji. Początkowo martwi
się, czy cechy charakteru męża (dobroć, niechęć do okrucieństwa, wierność
seniorowi) nie staną na drodze w realizacji je planów. W końcu jednak podejmuje
decyzję – Spiesz się, przybywaj, abym mego ducha mogła przelać w twe ucho i
ust mych potęgą rozwiać to wszystko, co od twojej głowy oddala ów krąg złoty[3]. Widzimy, że Lady
Makbet jest pozbawiona wszelkich skrupułów. Ma mocną motywację do działania,
więc nie przeszkadzają jej żadne cnoty. Postanawia zamordować Dunkana,
okazując tym samym okrucieństwo upór oraz siłę ducha.
Po przybyciu do swojego
zamku Makbetem targają wątpliwości. W monologu mówi on o wewnętrznej walce z
ambicją, jej głównym prowodyrem: Jeden,
wyłącznie tylko jeden bodziec podżega we mnie tę pokusę, to jest ambicja, która
przeskakując siebie, spada po drugiej stronie. Konfrontacja z Lady Makbet
ujawnia najmroczniejsze instynkty żony, skrywane dotąd pod pozorami. Za wszelką
cenę próbuje nakłonić małżonka do ohydnej zbrodni. Uderza w najczulszy punkt
małżonka, w ambicję, porównując go do przysłowiowego kota, który ma ochotę na
świeżą rybę, ale boi się zmoczyć sobie kończyny. Wypracowana latami wiernej
służby hierarchia wartości stawia czoła bezwzględności Lady Makbet: Na wszystko gotów jestem, co jest godne
męża; kto więcej waży, nie jest nim. Makbet zdaje sobie sprawę, że
morderstwa Dunkana może dopuścić się jedynie szaleniec lub najgorszy zbrodniarz.
W głębi serca tan Glamis nadal jest godnym ideałem rycerza, ale targają nim
wichry niepewności. W końcu czarownice przepowiedziały mu godność tana Kawdoru!
A skoro spełniła się ta część przepowiedni, dlaczego więc nie miałaby się
spełnić reszta? Lady Makbet nie ustępuje. Z przekonaniem zapewnia, że ona
postawiona w obliczu trudnej decyzji, nie zawahałaby się uczynić wszystkiego, w
imię wyższego dobra (nawet uśmiercić własne dziecko). Co więcej przedstawia mężowi
szczegółowy plan zbrodni. Zapał, przekonanie, z jakim ukochana kobieta Makbeta
mówi o zamordowaniu Dunkana, łamią opór dzielnego wasala. Postawa małżonki
przelała przysłowiową czarę goryczy. Tłumione dotąd żądze znajdują ujście w
obłąkańczym przyrzeczeniu: Wszystkie moje
siły nagnę do tego okropnego czynu. Makbet przekroczył granicę – zaprzedaje
duszę odrażającym żądzom. Jednak nie jest jeszcze zupełnie wyzuty z ludzkich
odruchów…
Przemiana bohatera wydaje
się ostateczna – Makbet mami przygodnie spotkanego Banka, wypierając się wspominania
przepowiedni czarownic. Ufny w prawdomówność, wypróbowanego przecież
niejednokrotnie, przyjaciela udaje się na zasłużony odpoczynek. Nie wie, że to
nie troska kierowała Makbetem, ale schodzi posterunku, ułatwiając tym samym
zadanie królobójcy. Makbet ma wolną rękę, ale resztki człowieczeństwa dają o
sobie znać na chwilę przed zamachem. Mówi się, iż nie ma trudniejszej do
popełnienia zbrodni od zamordowania człowieka. Ów bestialski czyn często
sprowadza na mordercę obłęd - wyrzuty sumienia nie dają zabójcy spokoju, gdyż
ten nieustannie myśli o popełnionej zbrodni. To staje się wręcz jego obsesją.
Makbet boryka się z podobnymi trudnościami. Otóż klinga jego sztyletu wydaje
się mu poplamiona krwią. Szybko jednak otrząsa się ze stanu, w jaki ów
przywidzenie go wprawiło (paniczny strach). Uspokaja się i przechodzi do
działania…
Z zimną krwią morduje
Dunkana. Po zamordowaniu swojego lennika jest roztrzęsiony. Kiedy słudzy zaczęli
mamrotać przez sen (zostali uśpieni specjalną miksturą), bez wahania morduje
także ich. Zrobił to w amoku – kierowany bardziej zwierzęcymi instynktami, niż
zdrowym rozsądkiem. Makbet wraca do swoich komnat i spotyka się z żoną. Mówi
jej o koszmarnych omamach słuchowych: Wydało
mi się, że słyszałem głos wołający: „Nie zaśniesz już więcej”. Żona
bagatelizuje je, starając się przywrócić małżonkowi niedawną pewność siebie.
Makbet zaczyna zdawać sobie sprawę tego, co uczynił. Odruchowo pragnie obmyć
skalane królewską krwią dłonie. Chce zmyć z siebie hańbę, jakiej się dopuścił.
Przybycie do zamku Makdufa napełnia Makbeta prawdziwym przerażeniem. Lady
Makbet przypomina mu o popełnionej zbrodni i o konieczności ukrycia prawdy.
Podrzuca sługom króla sztylety, aby masakra wyglądała na ich robotę.
Podbudowany tym Makbet w obliczu rzucanych na niego podejrzeń, ratuje się
obłudnymi przyrzeczeniami.
Plan zamordowania
dziedziców tronu spala na panewce, a Makbet musi poradzić sobie z podejrzeniami
Banka. Na tym etapie stał się już
bestialskim szaleńcem, łaknącym jedynie krwi swoich nieprzyjaciół i władzy
absolutnej. Zleca zamordowanie Banka i jego syna. Szaleństwo, wywołane
tłumionymi wyrzutami sumienia, powoduje projekcję ducha Banka podczas jednej z
uczt. Ambicja rozwiewa jednak szybko kolejne wątpliwości, a w Szkocji rozpoczyna
się nowa epoka tępienia wszelkich nieprzyjaciół
królestwa – wrogów despotycznej władzy nowego władcy. Epoka tyranii Makbeta…
Reasumując, metamorfoza
Makbeta została pomysłowo wpleciona w fabułę dramatu przez jego autora.
Czytelnik jest wciągany w historię Makbeta – z zapartym tchem czyta o
zbrodniach zdradzieckiego wasala. Po lekturze Makbeta powinno się postawić pytanie o naturę ludzkiej egzystencji.
To, co się stało z Makbetem, może się przecież przydarzyć każdemu z nas. Ideał
rycerskości staje się wcieleniem bestialskiego terroru i despotyzmu. Makbet ma niewątpliwie charakter
refleksyjny. Skłania nas do przemyślenia swojego postępowania. Makbet ciężko
okupił swoje zbrodnicze czyny – został zabity w imię ideałów, które kiedyś sam
wyznawał. Odnajdujemy, więc w dramacie Shakespeare’a antyczne katharsis. Dowiadujemy się, co czeka
zdrajców, spiskowców. Przykład Makbeta jest dla nas przestrogą – za wszystko,
co czynimy, przyjdzie nam kiedyś zapłacić. Tylko od nas zależy wysokość tego rachunku…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz