Dziś obchodzimy w Polsce Dzień Transplantologii. Datę
wybrano, nawiązując do pierwszego w naszym kraju udanego przeszczepu nerki w
warszawskiej Klinice Chirurgicznej Akademii Medycznej w roku 1966. Był to 621.
zabieg transplantacji na świecie (pierwszą taką operację przeprowadzono w 1954
r. w Bostonie na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej). W
kulturze masowej możemy odnaleźć wiele nawiązań do tej kontrowersyjnej praktyki
medycznej (filmy, książki, muzyka). Każdy z nas wie, że transplantologia
potrafi uratować kogoś oscylującego na granicy życia i śmierci. Chociaż z roku
na rok świadomość społeczeństwa jest systematycznie poszerzana, to jednak nadal
krąży wiele różnych (najczęściej zupełnie bezpodstawnych) przekłamań, zabobonów
lub plotek. Czy powinniśmy obawiać się o nasze narządy wewnętrzne z uwagi na
zakusy co bardziej przedsiębiorczych lekarzy (ten lęk doskonale obrazuje film Repo! The Genetic Opera)?
Przeszczepianie narządów to nic innego, jak przenoszenie organów
(w całości lub części), tkanek albo komórek (wszystkie ogólnie nazywamy
transplantatami) z jednego ciała do drugiego (czasami odbywa się to w obrębie
jednego osobnika). Do zabiegu potrzebny jest (oprócz odpowiedniego sprzętu oraz
wykwalifikowanego personelu) dawca (żywy lub martwy organizm o wymaganych
parametrach medycznych). Narządy do
przeszczepu muszą być świeże – procesy gnilne nie mogą się rozpocząć (prowadzi
to do powstawania toksyn bardzo szkodliwych dla biorcy). Pobranie następuje
zazwyczaj dopiero po potwierdzeniu śmierci mózgowej[1]
(utożsamiana przez wielu ze śmiercią organizmu, chociaż funkcjonowanie innych
organów nadal może być podtrzymywane w sposób wymuszony). Nieodwracalne ustanie
czynności mózgu zostaje potwierdzone przez komisję złożoną z trzech lekarzy (w
tym co najmniej jednego anestezjologa oraz specjalisty w dziedzinie intensywnej
terapii, a także jednego neurologa bądź neurochirurga). Innym kryterium
koniecznym do pobrania jest stwierdzenie nieodwracalnego zatrzymania krążenia
(protokół Pittsburskiego wymusza odczekanie dwóch minut po ustaniu akcji serca).
Niektóre narządy można zakonserwować i przechowywać w specjalnych bankach.
Przeszczepy możemy podzielić ze względu na ich
specyficznych charakter: autogeniczne (autotransplantacja polega na
przeniesieniu narządu z jednego miejsca do drugiego, np. przeszczep skóry,
włosów), izogeniczne (izotransplantacja to przeniesienie narządów między
osobnikami identycznymi genetycznie, np. pomiędzy bliźniętami jednojajowymi),
allogeniczne (alotransplantacją nazywamy przeniesienie narządów między
osobnikami tego samego gatunku o podobnym genotypie) oraz ksenogeniczne
(przeniesienie narządów między osobnikami różnych gatunków to
ksenotransplantacja). Najczęściej przeszczepia się organy niezbędne do
prawidłowego funkcjonowania ustroju biorcy, tj. serca, nerki, płuca, wątroby,
trzustki, jelita, tętnice, rogówki, szpik kostny. Od czasu do czasu
transplantacje łączy się z medycyną kosmetyczną (przeszczep skóry). Najbardziej
skomplikowane operacje łączą w sobie wiele pomniejszych transplantacji,
obejmując duże partie ciała (np. tzw. przeszczep twarzy).
Istnieją również trudności w dobieraniu par dawca – biorca
(należy zwrócić uwagę na choroby podstawowe, wiek, predyspozycje fizyczne –
najlepiej wszak pozyskać zdrowe młode organy). Najistotniejszym jest wymóg
zgodności tkankowej (antygenowej) osobników. Samo pobieranie również nie należy
do najprostszych zabiegów. Operacje są bardzo pracochłonne (wymagana jest duża
ilość odpowiednio wyedukowanych chirurgów). Niektórzy specjaliści uznają je za
najtrudniejsze ze wszystkich zabiegów chirurgicznych. Konieczna jest właściwa
technika ekstrakcji narządu, zabezpieczenia i przygotowania go (usunięcie
antygenów). Lekarz musi także potrafić właściwie podłączyć transplantat do organizmu biorcy.
Po właściwej operacji praca lekarzy się nie kończy.
Rozpoczyna się żmudny proces leczenia immunosupresyjnego. Immunosupresja to
sztucznie wymuszone (substancje wywołujące taki stan nazywamy
immunosupresorami) zjawisko zahamowania produkcji przeciwciał, komórek
odpornościowych. W przeszłości stosowano wielogodzinne naświetlania przy pomocy
aparatu Roentgena (promieniowanie X). Leczenie to ma na celu powstrzymanie
organizmu przed działaniami mogącymi zaszkodzić jemu samemu. Skutkiem ubocznym
jest czasowe upośledzenie układu odpornościowego, co czyni pacjenta bezbronnym
wobec większości patogenów (trzeba stworzyć sterylne środowisko
rekonwalescencji). Należy także stale obserwować biorcę pod kątem ewentualnego
odrzucenia transplantatu (to obronna reakcja ustroju na obce białko w
przeszczepionych komórkach). Możemy wyróżnić odrzucenie nadostre (skutek
obecności antygenów dawcy, czyli posiadacza inne grupy krwi – objawy występują
po kilku minutach i konieczne jest natychmiastowe usunięcie przeniesionego
organu), ostre (pośrednia reakcja organizmu ujawniająca się w ok. 10 dni po
zabiegu – najczęściej skutkuje całkowitym zniszczeniem przeszczepu) lub
przewlekłe (może trwać nawet kilka miesięcy). Zostaliśmy wyposażeni w bardzo
wydajne narzędzia obronne (są zdolne do zdezintegrowania nawet sporych
organów). Naturalnie warto także przewidywać możliwe powikłania i
przeciwdziałać im zawczasu (np. GvHD, czyli choroba przeszczep przeciwko
gospodarzowi – limfocyty dawcy atakują organizm biorcy, niszcząc tkanki;
choroba charakteryzuje się wysoką śmiertelnością z uwagi na swój utajony
przebieg).
Prof. Bogusław Wolniewicz nazywa transplantacje
współczesną formą kanibalizmu. Logicznie rzecz biorąc, konsumpcja zwłok
umożliwia przeżycie spożywającego je kanibala. Transplantologia również zakłada
wydłużenie życia biorcy dzięki użytkowaniu cudzych narządów, co de facto
również sprowadza się najczęściej do eksploatacji zwłok (bądź ich fragmentów).
Oczywiście najczęściej śmierć dawcy nie ma związku z konkretnym
zapotrzebowaniem…
Człowiek jest istotą niezwykle przedsiębiorczą, a od czasu
wynalezienia pieniądza wielu ludzi jest gotowych na wszystko, aby tylko
poprawić swoje warunki bytowe. Dlatego też narodził się proceder zwany
powszechnie handlem organami.
Pamiętajmy, że zamożni tego świata cierpią na schorzenia typowo ludzkie, a więc
i oni niekiedy potrzebują nowych organów. Pozyskują je, płacąc astronomiczne
sumy. Korzystają na tym wszyscy (tj. dawca, lekarz, pośrednik, biorca). Czasami
krąg beneficjentów jest zawężony (zależy to już od wielozadaniowości
konkretnych ludzi), ograniczając cały proces do przesunięcia danego nazwiska w
górę na liście oczekujących na dany przeszczep. Ludzka krew także jest ceniona
wśród nabywców, dlatego niektórzy przestępcy zakładają fikcyjne firmy, jeżdżąc po
świecie i pobierając ten życiodajny płyn od ludzi dobrej woli (nieświadomych
swojego udziału w przestępczym procederze). Problemy zaczynają się wtedy, gdy
zdobycie odpowiedniego narządu wymaga uśmiercenia człowieka (np. w ramach
odzyskania należności). Nikt z nas nie chciałby obudzić się w wannie pełnej
lodu z dwoma olbrzymimi (niewątpliwie też świeżymi) bliznami…
Różne wyznania mają odmienne zapatrywania na kwestię przeszczepiania
narządów. Kościoły chrześcijańskie uważają je za akt miłosierdzia, solidarności
(w listopadzie 2006 r. Kościół katolicki oficjalnie poparł zarówno oświadczenia
woli, jak i pobieranie organów po śmierci dawcy). Problematycznymi pacjentami
są Świadkowie Jehowy (jeszcze 30 lat temu uważali transplantacje za grzech,
przejaw ludożerstwa, obawiając się zatracenia własnych osobowości). Obecnie
powoli zarzucają ten jaskiniowy tok rozumowania, chociaż nadal większość z nich
odmawia transfuzji krwi (jakby lekarze mieli za mało pracy). Sunnici
dopuszczają przeszczepy pod pewnymi warunkami (mogą być wykonywane tylko, gdy są
jedyną formą pomocy; nie mogą one naruszać
godności ludzkiej muzułmanina; oddanie narządu musi być dobrowolne; można
przyjmować ograny od innowierców, ale nie od ludzi skazanych na śmierć), a
szyici zakazują pobierania narządów od zmarłych muzułmanów (chyba, że konieczne
jest to do ratowania życia innego muzułmanina). Buddyści uważają transplantacje
za akt heroizmu (są jednak bardzo wyczuleni na kwestie nadużyć). Żydzi są
podzieleni na zwolenników (życie ludzkie jest wartością najwyższą) oraz
przeciwników (obawiają się braku integralności ciała w momencie
zmartwychwstania).
W Polsce nad przebiegiem przeszczepów czuwa Centrum Organizacyjno – Koordynacyjne do Spraw Transplantacji
„Poltransplant”. Ta założona w 1996 r. jednostka ustawowo odpowiada m.in. za
pobieranie, przechowywanie lub przeszczepianie tkanek, podejmowanie decyzji o
wywozie narządów z Polski, przygotowywanie raportów, zwracanie szpitalom
kosztów operacji.
Czy chcielibyście
komuś pomóc pozbywając się zbędnych organów (przecież dysponujemy zapasowymi płucami, nerkami itp.)? Aby
pobrać narząd od dawcy żywego (zazwyczaj odbywa się w obrębie najbliższej
rodziny z uwagi na zgodność tkankową) wymagana jest jedynie pisemna zgoda
dawcy. Jeśli ktoś pragnie pomóc osobie niespokrewnionej (wlicza się w to osoby
spowinowacone), musi uzyskać oficjalną zgodę sądu rejonowego (nie dotyczy to
szpiku kostnego i innych samoczynnie regenerujących się komórek, tkanek). Oczywiście
handel narządami jest surowo zakazany. Co jednak, jeśli umrzemy? Czy nasze
organy mogą zostać pobrane bez zgody rodziny?
Oczywiście, że
tak. Ustawa z dnia 1 VII 2005 r. zezwala na pobranie komórek, tkanek, narządów
ze zwłok, jeśli zmarły za życia nie wyraził stosownego sprzeciwu (czyt. zależy
to wyłącznie od aktualnego zapotrzebowania). Gdy nie chcemy, aby po śmierci
nasze ciała zostały wypatroszone na rzecz szczęśliwych biorców, musimy zgłosić
swoje dane do Centralnego Rejestru Sprzeciwów w Centrum Organizacyjno – Koordynacyjnym ds. Transplantacji (można to
zrobić osobiście, listownie bądź elektronicznie). Po zatwierdzeniu zgłoszenia
otrzymamy list polecony z potwierdzeniem wpisu do Rejestru (sprzeciw jest
skuteczny od jego daty). Podobnie działa własnoręcznie napisane oświadczenie
sprzeciwu (noszone przy sobie, więc może zostać niekiedy przypadkowo niezauważone) lub oświadczenie ustne złożone w
obecności dwóch świadków (wymagane są ich pisemne potwierdzenia). Decyzję za
osoby pozbawione czynności prawnych podejmują opiekunowie. W naszym kraju ze
względów etycznych (a także możliwych konsekwencji) unika się pobierania
narządów bez konsultacji z najbliższą rodziną. Jeśli jednak chcemy obdarować
kogoś swoimi wnętrznościami, powinniśmy stworzyć stosowne oświadczenie woli, wyrażające naszą zgodę na ekstrakcję organów
(oczywiście po naszej śmierci). Zawsze należy mieć je przy sobie.
Największym
zmartwieniem transplantologów jest wciąż rosnący (choroby cywilizacyjne
wymagają częstszej wymiany organów) popyt w stosunku do nigdy niewystarczającej
podaży. Osobiście uważam transplantologię za rozwiązanie zastępcze. Wciąż
rozwijająca się biotechnologia będzie nam ostatecznie w stanie dostarczać
sztucznych (mechanicznych) narządów o właściwościach znacznie lepszych od
oryginalnych (organicznych) pierwowzorów (chyba, że nastąpi atak za pomocą
impulsu EMP). Innym rozwiązaniem jest hodowanie narządów (o całkowitej
zgodności genetycznej) w ciałach specjalnie dobranych zwierząt (udało się już
wyhodować ludzkie ucho na myszy laboratoryjnej, ludzką wątrobę w świni). Takie
rozwiązanie (kiedy zostanie już uprzemysłowione) spotka się z ostrym sprzeciwem
miłośników praw zwierząt (sam chciałbym, aby osoby katujące zwierzęta
odpowiadały, jak za okaleczanie ludzi). Spory będą dotyczyły sensowności
mordowania bezbronnych stworzeń w celu wydłużenia ludzkiego żywota. Istnieją
także popularnonaukowe teorie o hodowaniu narządów w odpowiednio spreparowanym
środowisku (wyobraźmy sobie wątrobę dorastającą w szklanym kontenerze na
zmówienie klienta). Prawdopodobnie musimy jeszcze zaczekać na w pełni zadowalające nas rozwiązania. W końcu
jednak uda nam się osiągnąć praktyczną nieśmiertelność. Na razie polecam
śledzenie publikacji w kwartalniku Annals
of Transplantation lub piśmie Transplantation.
[1]
Nie należy mylić tego pojęcia ze śmiercią kliniczną, czyli stanem zaniku
widocznych oznak życia (oddech, bicie serca) przy jednoczesnej (nieprzerwanej)
aktywności mózgu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz