piątek, 28 lutego 2014

Problemy społeczne u schyłku republiki rzymskiej cz. II


W roku 88 p.n.e. podburzona przez króla Pontu Mitrydatesa VI ludność (głównie uboższe warstwy społeczeństwa) Azji Mniejszej wymordowała 80 tysięcy Italików i Rzymian (głównie ludzi zamożnych, przedstawicieli stanu ekwickiego), nastroje antyrzymskie rozprzestrzeniły się na terytorium Grecji, a przede wszystkim na Ateny. Sytuację opanował dopiero Lucjusz Korneliusz Sulla, pokonując w roku 86 p.n.e. wojska Mitrydatesa w drugiej bitwie pod Cheroneją. W tym samym roku zdobył Ateny. 

Powstanie wybuchło też w Galii. Wódz Arwenów Wercyngetoryks stanął na czele ogólnego powstania na terenie całej Galii (52 r. p.n.e.) przeciwko władzy zwierzchniej Rzymu. Stoczono wiele bitew z różnym skutkiem. Dopiero w roku 51 p.n.e., po zwycięstwie pod Alezją, Cezar definitywnie odzyskał panowanie nad Galią.

Zarzewiem konfliktów pomiędzy rzymskimi obywatelami były różnice pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami nobilitas, wspieranych przez swoich klientów, warstwą rządzącą a licznym proletariatem miejskim, arystokracją senatorską a ekwitami oraz pomiędzy ubogą ludnością rolniczą a bogatymi właścicielami ziemskimi. Kwestia agrarna się fundamentalną kwestią tych sporów. Coraz bardziej zubożali chłopi domagali się nowego, sprawiedliwszego podziału państwowej ziemi. Dzięki wielkim podbojom Rzym powiększył swoje terytorium, ale ziemie otrzymały głównie zamożni obywatele. Dążenia te popierała część nobilitas, jako że armia rzymska opierała się głównie właśnie na drobnych rolnikach, którzy z własnej kieszeni musieli zapewnić sobie rynsztunek, a ich pogarszająca się sytuacja materialna mogła odbić się niekorzystnie na interesach nobilitas.

 Pierwszą próbę rozwiązania tej kwestii podjął się w 133 r. p.n.e. trybun ludowy Tyberiusz Semproniusz Grakchus. W swojej ustawie nawiązał do istniejącej, choć lekceważonej, ustawy Licyniusza i Sekscjusza z 367 r. p.n.e. Głównym założeniem ustawy było wyznaczenie maksymalnej ilości ziemi państwowej, znajdującej się w rękach prywatnych. Ustawa zakładała, że obywatel może posiadać maksymalnie 1000 jugerów (250 ha) ziemi publicznej. Ewentualna nadwyżka miała być zwrócona drobnym rolnikom w postaci działek po 30 jugerów, w zamian za niewielką dzierżawę, ale bez prawa sprzedaży oraz ich dzielenia. Przewidziano też pieniężne rekompensaty dla właścicieli ziemskich. Ustawa spotkała się z gwałtownym sprzeciwem już na samym początku, kiedy to została obłożona wetem drugiego trybuna, Marka Oktawiusza, kierującego się poleceniami senatu. Tyberiusz Grakchus zaapelował jednak do komicjów tribusowych o pozbawienie Oktawiusza urzędu. Apel został przyjęty, a ustawa uchwalona. Została powołana specjalna komisja składająca się z Tyberiusza, jego brata Gajusza oraz jego teścia Appiusza Klaudiusza. Komisja dokonała konfiskaty ok. 1 miliona jugerów (250 tys. ha) ziemi, ale ustawa odbierała ziemię tylko senatorom, pomijając wielkie majątki ekwitów i sprzymierzeńców. Kiedy w kolejnym roku Tyberiusz Grakchus starał się o ponowny trybunat, doszło do starć pomiędzy jego zwolennikami, a zwolennikami Scypiona Nazyki, w wyniku których Tyberiusz oraz ok. 300 jego zwolenników poniosło śmierć. Wkrótce zmarł także Apppiusz Klaudiusz. Komisja została jednak uzupełniona o Marka Fulwiusza i Gajusza Papiriusza Karbona, należących do zwolenników działań braci Grakchów, funkcjonując aż do roku 129 p.n.e..

Kontynuatorem programu reform Tyberiusza stał się jego brat Gajusz. Wybrany na trybuna w roku 123 p.n.e. zakładał przeforsowanie 17 nowych ustaw. Z jego inicjatywy przyjęto ustawę oddającą władzę sądowniczą nad obywatelami rzymskimi w ręce ludu. Później, chcąc zapewnić sobie wsparcie popierających senat ekwitów, doprowadził do przyjęcia ustawy dającej im prawo pierwszeństwa w dzierżawieniu podatków na terenie prowincji azjatyckich oraz Lex Iudiciaria, przekazującej im trybunały nadzorujące sprawy nadużyć w prowincjach. Ponadto doprowadził do przyjęcia Lex Frumentaria, zapewniającej ubogim mieszkańcom Rzymu możliwość comiesięcznego zakupu zboża z zapasów państwowych za symboliczną opłatą (6,5 asa). Przywrócono do pracy komisję agrarną. Ustawą objęto też armię, ustalając minimalny wiek poborowych oraz czas trwania służby. Gajusz Grakchus wysunął też propozycję założenia licznych kolonii i przydzielania kolonistom działek po 200 jugerów. Gajusz wkrótce zniósł podatki senatu nałożone na Azję, wprowadzając nowe (Lex de Prowincia Asia). Wykazywał duże zaangażowanie w sprawach administracyjno – państwowych, ingerował w działania zarządców prowincji, podważając ich postanowienia. Nawiązując do projektu swojego współpracownika Fulwiusza Flakkusa, przygotowywał ustawę, nadającą prawa obywatelskie Italikom. Pragnął zwiększyć liczbę senatorów z 300 do 600. Kiedy doprowadził do wygnania znienawidzonego przez lud Publiusza Popiliusza, senat rozpoczął kontrofensywę. W roku 122 p.n.e. trybun ludowy Liwiusz Druzus, postępując zgodnie z wolą senatu, przedstawił ludowi bardziej korzystny program ustaw. Senat zaaprobował projekt Druzusa, jako bardziej korzystny dla plebsu, choć oczywiście nie zamierzano nigdy wprowadzać go w życie. Udało się jednak zdyskredytować Gajusza w opinii ludu. Rok później podczas zgromadzenia ludowego doszło do rozruchów pomiędzy ludźmi Grakcha i Flakkusa, a zwolennikami konsula Lucjusza Opimiusza. Z pomocą 3 tys. najemnych kretejskich łuczników zwolennicy Grakcha zostali rozbici, a wielu, w tym sam Flakkus, zginęło. Sam Gajusz nakazał swojemu niewolnikowi przebić go mieczem, aby nie wpaść w ręce ludzi Opimiusza.

Reformy braci Grakchów nie zdołały odbudować drobnego rolnictwa i zahamować zapędów wielkich właścicieli ziemskich. Zaowocowały jednak przebudzeniem się niższych warstw społeczeństwa, a więc plebsu wiejskiego i miejskiego oraz Italików i ekwitów. Senat okazał się być bezradnym wobec mas ludu, którego poparciem cieszyli się obaj bracia. Ostatecznie nastąpiło osłabienie władzy senatorskiej. Problemy społeczne coraz częściej przekładały się na konflikty natury politycznej.

Reformy agrarne doprowadziły do powstania dwóch rywalizujących ze sobą stronnictw: optymatów (optimus – najlepszy) oraz popularów (populus – lud). Konserwatywne stronnictwo optymatów składało się głównie z arystokracji senatorskiej i zamożnych przedstawicieli innych klas. Optymaci przeciwstawiali się jakimkolwiek zmianom, uznając je za szkodliwe dla idealnego ustroju rzymskiego. Z kolei popularzy uznawali konieczność przeprowadzenia reform. Popularami byli głównie przedstawiciele najwyższych sfer społeczeństwa, głównie nobilitas. Znajdowali oni jednak oparcie wśród plebsu miejskiego i wiejskiego. Popularzy proponowali przeniesienie władzy z konserwatywnego senatu na zgromadzenie ludowe. Należy podkreślić, że oba ugrupowania różniły się głównie poglądami na temat sposobu rządzenia państwem. I chociaż optymaci reprezentowali interesy zamożnych obywateli, to nie powinniśmy przyjmować, iż popularzy byli przedstawicielami interesów mas ubogich.

Na przełomie II i I wieku p.n.e. Rzym prowadził krwawe wojny z plemionami Cymbrów i Teutonów. Liczne klęski obnażyły słabość przestarzałej organizacji armii rzymskiej. Jednak jeden z wodzów rzymskich, Mariusz, dokonał jej reorganizacji, poprzez swoją reformę wojskową. Zmieniono system rekrutacji. Teraz w skład armii rzymskiej wchodzili nie chłopi z własnym uzbrojeniem, ale ochotnicy, przeważnie proletariusze. W zamian za służbę otrzymywali od państwa uzbrojenie i dzienny żołd (5 asów). Podstawową jednostką bojową armii stał się legion z nowym znakiem bojowym - orłem legionowym. Legion, liczący teoretycznie ok. 6200 ludzi, składał się z 10 kohort (podstawowa jednostka taktyczna), każda kohorta z 3 manipułów, a więc 6 centurii. Mariusz wraz ze swoją nową armią pobił oba plemiona. Reforma wojskowa wpłynęła pozytywnie na wzmocnienie siły armii, ale starcie teorii z rzeczywistością ukazało jej słabe strony. Słabo opłacane wojsko wymuszało sporego udziału żołnierzy w rozdziale łupów, a jego liczebność ulegała ciągłym zmianom. Legiony liczyły przeważnie 4 tys. ludzi. Pogłębiały się też więzi żołnierzy z ich wodzami. Szybko okazało się, że kwestia agrarna dotyczy też kwestii rozdawnictwa ziemi w ramach uposażenia weteranom wojennym.

c.d.n.


czwartek, 27 lutego 2014

Problemy społeczne u schyłku republiki rzymskiej cz. I

Niniejsza praca ma na celu prezentację i charakterystykę problemów społecznych w państwie rzymskim okresu upadku republiki rzymskiej. Okres ten wyznaczają dwie znamienne dla republiki daty: 133 r. p.n.e., a więc przyjęcie ustawy Tyberiusza Grakcha dotyczącej kwestii agrarnej oraz 31 r. p.n.e. - zwycięstwo Oktawiana pod Akcjum, czyniące go jedynym władcą całego Imperium Rzymskiego. Problemy te obejmowały niekiedy całe terytorium państwa rzymskiego, a więc Półwysep Apeniński, Bałkański, większość Płw. Iberyjskiego i Galii, wyspy Morza Śródziemnego, Ilirię, część Azji Mniejszej, Afryki Północnej, Cylicji i Lewantu. Wspomniane problemy oscylowały wokół konfliktów Rzymu z niewolnikami, mieszkańcami prowincji lub Italikami oraz te dotyczące konfliktów pomiędzy obywatelami.


Polityka ekspansji prowadzona przez Rzym doprowadziła do napływu dziesiątek tysięcy niewolników, np. w 167 r. p.n.e. Lucjusz Emiliusz Paulus sprzedał 150 tys. Molosów z Epiru jako niewolników, pacyfikacja Sardynii wzbogaciła Rzym o 80 tys. niewolników, zwycięskie wojny Gajusza Mariusza z Cymbrami i Teutonami o 150 tys., a Gajusz Juliusz Cezar w czasie podboju Galii sprzedał 53 tys. jeńców. Piractwo również dostarczało wielu niewolników. W omawianym okresie prym w tej działalności wiedli piraci kreteńscy, a później cylicyjscy (wyeliminowani dopiero w 67 r. p.n.e. przez Gnejusza Magnusa Pompejusza). Wielkie targi niewolnicze funkcjonowały na Rodos, Cyprze, Chios, Krecie (Heraklion), w Efezie, Faselis, Koryncie, Atenach, Side w Pamfilii, Sydonie w Syrii, Rzymie, a największy na wyspie Delos.

Delos, wyspa o powierzchni ok. 4 km2 posiadała olbrzymi kompleks handlowy liczący 6 tys. m2. Wg starożytnych dziennie sprzedawano tam 10 tys. ludzi. Duże znaczenie miała także struktura rodziny rzymskiej (ojciec, jako głowa rodziny, miał prawo do sprzedawania jej członków w niewolę) oraz prokreacja pomiędzy niewolnikami. 


Jeżeli chodzi o zróżnicowanie etniczne niewolników, to w państwie rzymskim można było odnaleźć zniewolonych Gallów, Syryjczyków, Germanów, Greków, przedstawicieli różnych ludów Hiszpanii, Azji Mniejszej i Afryki – ludzi ze wszystkich stron świata. Szacuje się, iż w okresie późnej republiki na milion mieszkańców stolicy przypadało 100 – 300 tys. niewolników. W Rzymie niewolnicy stanowili głównie własność prywatną. Istniało pojęcie niewolników państwowych, ale ich liczba zawsze pozostawała bardzo niska. Niewolnicy szybko stali się podstawą gospodarki Rzymu. Największy procent niewolników wykorzystywano w ramach wielkich posiadłości ziemskich (uprawa roli, hodowla bydła). Ponadto niewolnicy pracowali w manufakturach ceramicznych, cegielniach, w sektorze budowlanym, tekstylnym, metalurgicznym, finansowym (handlarze, kupcy). Często wypełniali różne funkcje w gospodarstwie domowym, rolę wychowawców potomków swoich właścicieli (gramatycy, filozofowie, nauczyciele j. greckiego i retoryki). Czasami też świadczyli usługi medyczne. Oprócz gladiatorów, Rzymianie mogli także podziwiać występy artystów (aktorów, muzyków) lub wyścigi rydwanów, kierowanych przez wykwalifikowanych niewolników. W sytuacjach kryzysowych niewolnicy byli powoływani pod broń w zamian za odzyskanie wolności (m.in. w czasie drugiej wojny punnickiej, za konsulatu Korneliusza Lucjusza Cinny w 87 r. p.n.e. oraz działalności Oktawiana w 36 r. p.n.e.). W przyszłości flota rzymska będzie korzystała z usług wioślarzy – wyzwoleńców.


Rzymianie uważali niewolników za przedmioty różniące się od innych jedynie ruchem i mową. Właściciele sporadycznie uwalniali niewolników w zamian za wierną służbę lub w przypadku wykupienia się niewolnika. Prawo działało na korzyść właścicieli (np. Lex Aquilla przewidywało za zabicie cudzego niewolnika taką samą karę, jak za zabicie zwierzęcia pociągowego). Niewolnicy byli traktowani bardzo surowo. Znane są liczne przykłady nadmiernego ich wyzysku, a niekiedy padali oni ofiarą niehumanitarnych zapędów swoich właścicieli. Sposób traktowania niewolników przez Rzymian doprowadził w końcu do wybuchu powstań niewolniczych. Wybuchały one na terenie całego państwa rzymskiego, choć oczywiście większość miała charakter lokalny. Czasem jednak dochodziło do masowych zbrojnych wystąpień.


W latach 137 – 132 p.n.e. w powstaniu na Sycylii pod przywództwem syryjskiego wróżbity Eunusa wzięło udział ok. 200 tys. niewolników. Powstańcy odnieśli wiele sukcesów, ale ostatecznie zostali pokonani przez konsula Publiusza Rupilliusza. Źródła starożytne opisują wiele okrucieństw, jakich dopuszczały się grupy niewolników – pisano o mordowaniu właścicieli, gwałtach i rozbojach. 


W drugim powstaniu sycylijskim (104 – 101 p.n.e.) wzięło udział 40 tys. zniewolonych ludzi. Do powstania przyłączali się też wolni ludzie, głównie wieśniacy i uboga ludność miejska, dokonująca napadów na luksusowe posiadłości bogaczy. Atakowano również spichlerze i magazyny państwowe. Przywódcy powstania, Syryjczyk Salwiusz i Cylicyjczyk Atenion, pokonali Rzymian w kilku potyczkach, ale w 101 r. p.n.e. armii konsularnej Manliusza Akwiliusza udało się spacyfikować buntowników.


W roku 104 p.n.e. do kolejnego powstania doszło w Kapui, kiedy to uzbrojeni przez ekwitę Tytusa Wettiusza Minucjusza niewolnicy, mający „uwolnić” go od wierzycieli, wymknęli się spod kontroli. W powstaniu wzięło udział kilka tysięcy niewolników. Rzymianie musieli użyć przeciw nim znacznych sił. 


Bunt gladiatorów w 73 r. p.n.e. w Kapui pod wodzą Traka Spartakusa przerodził się w wielkie powstanie niewolników całej Italii. Armia Spartakusa (dochodząca do 120 tys. ludzi) odniosła wiele wspaniałych zwycięstw. Siły Spartakusa wzmacniali nie tylko zbiegli niewolnicy, ale i „wolni ludzie z pól”. Różnice zdań doprowadziły do rozproszenia sił powstańczych. Po nieudanej próbie opuszczenia Italii, powstanie zostało stłumione przez połączone siły Pompejusza, Lucjusza Licyniusza Lukullusa oraz Marcusa Licyniusza Krassusa w roku 72 p.n.e..


W skutek powstań Rzymianie zrozumieli, iż nadmierny wyzysk niewolników, ich brutalne traktowanie jest nieefektywne politycznie i gospodarczo. Doprowadziło to do pewnej poprawy warunków życia niewolników, choć nałożono wiele bezwzględnie przestrzeganych restrykcji (np. zakaz noszenia broni przez niewolników pod groźbą śmierci).


Wydarzenia w Asculum w roku 90 p.n.e. zainicjowały wybuch powstania niezadowolonych z braku praw Italików. Pomimo tego, że sojusznicy stanowili znaczną część armii rzymskiej, nie byli oni obywatelami. Bogaci nie mieli żadnego wpływu na politykę Rzymu, a biedni nie korzystali z dobrodziejstw kolejnych reform agrarnych. Wkrótce do powstania przyłączyły się wszystkie ludy Italii (oprócz Umbrów i Etrusków), a na ich czele stanęli Samnici (C. Papius Mutilus) i Marsowie (Q. Pompedius Silo). Siły sprzymierzonych szacunkowo liczyły 100 tys. ludzi, a Rzymianie mogli liczyć jedynie na siłę swoich obywateli. Początkowo Rzymianie ponosili liczne klęski, ale sytuację zmieniła ustawa Lucjusza Cezara Lex Iulia (90 r. p.n.e.), nadająca prawa obywatelskie wiernym sojusznikom Rzymu, co ugruntowało ich wierność, a następnie w 89 r. p.n.e. ustawa Lex Plautia Papiria nadała prawa obywatelskie wszystkim powstańcom, którzy złożą broń w ciągu 60 dni. Do roku 88 p.n.e. Rzymianie rozbili ostatnie punkty oporu Samnitów i Lukanów. Federacja plemion italskich została pokonana.


Kontrowersyjny testament ostatniego władcy Pergamonu Attalosa III doprowadził do wybuchu tzw. powstania Aristonikosa (132 r. p.n.e.). Wykorzystał on nastroje antyrzymskie i przywiązanie do rodzimej dynastii. Oparł się w swoich działaniach głównie na ludności tubylczej i na rzeszach niewolników, przyciągniętych obietnicą wyzwolenia. Działania Aristonikosa przybrały formę walk o wyzwolenie społeczne – „walk biednych z bogatymi” oraz „niewolników z ich panami”. W 130 r. p.n.e. armia Marka Perperny pokonała w bitwie pod Stratonikają armię Aristonikosa. Buntownicy walczyli aż do 129 r. p.n.e., kiedy to armia konsularna dokonała ostatecznej pacyfikacji kraju.


Zdobyte przez Rzym prowincje były obciążone licznymi zobowiązaniami finansowymi. Często też ludność prowincji padała ofiarą zachłanności namiestników (sprawa Gajusza Werresa).



c.d.n.

środa, 26 lutego 2014

Wstęp do kendo



Miecz od zawsze był nieodłącznym elementem kultury Kraju Kwitnącej Wiśni. Pierwsze wzmianki odnajdujemy w mitycznych opowieściach o bogach, choćby w legendzie o Amaterasu Ōmikami, czy o bohaterskich czynach Susanoo – no Mikoto. Ponadto miecz był dawniej utożsamiany z pokojem i odrodzeniem. 

Podobnie, jak sam kraj, również i miecz przechodził metamorfozę wraz z napływem nowych myśli technicznych i zmian społeczno – gospodarczych. Początkowo w Japonii używano mieczy wzorowanych na broni chińskiej (chokken). Były one wykonywane z bardzo słabego metalu, co sprawiało, że służyły one głównie do zadawania pchnięć. 

Jednak już w okresie Heian (VIII – XII w.) chokken ewoluowały w zakrzywione miecze wykonane z żelaza. Takie rozwiązanie pozwalało na stosowanie cięć, a to z kolei umożliwiło tworzenie rozbudowanych stylów walki mieczem. Organizowano nawet doroczne turnieje sztuk wojennych w stołecznym Heian. Dawało to wojownikom okazję do zaprezentowania swoich umiejętności, w tym oczywiście szermierki.

Okres Kamakura, Muromachi i Azuchi – Momoyama (XII – XVI w.) wzbogacił szermierkę o kolejne elementy. Napływ buddyzmu zen uduchowił kendo, oferując wojownikom drogę samodyscypliny i koncentracji. Okres ten zdominowany był przez polityczne oraz militarne rozgrywki między większymi klanami. To również czasy wybitnych wodzów (niektórzy z nich to Takeda Shingen, Uesugi Kenshin, Oda Nobunaga, Toyotomi Hideyoshi, Tokugawa Ieyasu). Wojny, choć doprowadziły do wyniszczenia kraju, umożliwiły rozwinięcie wojskowości. Szermierze mogli doskonalić swoje umiejętności w bitwie, a świadomość zagrożenia życia powodowała, iż wkładali oni w swój kunszt wszystkie siły. Chociaż za sprawą Portugalczyków broń palna trafiła do Japonii już w roku 1543, to tradycyjne metody walki stale zyskiwały na znaczeniu, szczególnie w bliskim zwarciu.

Zamęt wojenny pozwalał na wyłanianie z tysięcy wojowników tych nielicznych posiadających talent oraz naturalne predyspozycje do szermierki. Szybko zostali oni wykorzystani w charakterze instruktorów. Masowo zaczęły pojawiać się mniej lub bardziej znane szkoły szermierki. Pierwszą szkołę założył Hayashizaki Jinsuke Shigenobu. Jego Musōschinden – ryū (szkoła szybkiego dobywania miecza - iaidō) z uwagi na praktyczność  błyskawicznie zyskała na popularności. Nieco później Aisuhyūga – no kami Ikosai powołał do życia Kage – ryū (szkołę cienia). 

Twórcą Itto – ryū (szkoły jednego miecza) jest Itō Ittōsai Kageshisa. Urodził się 5 sierpnia 1550 jako potomek samurajskiego rodu Kamakura. Mając zaledwie 14 lat pokonał sławnego mistrza kendo Tomitę Ippō. W uznaniu czynu otrzymał od miejscowego kapłana miecz wykuty przez słynnego kowala Ichimonjiego. Kiedy następnej nocy zaatakowali go uczniowie Tomity, chcący pomścić swego mistrza, bez większych problemów pokonał wszystkich. Ostatniego przeciwnika, chowającego się za wielką kadzią przepołowił jednym cięciem wraz z nieszczęsną osłoną. Dlatego miecz Kageshisy znany jest jako Kamewari Ichimonji (Przecinąjący Kadzie Miecz Ichimonjiego). W czasie swojej musha shugyō (pielgrzymki wojownika) odwiedził szkoły rozsiane po całym kraju. Spotkał wielu znakomitych szermierzy, poznał zasady obowiązujące w różnych szkołach. Choć nigdy nie zatrzymał się na dłużej w jednym miejscu, jego styl stale zyskiwał sympatyków. Jedyną istotną sprawą w życiu Kageshisy był trening – nie dbał ani o pieniądze, ani o duchowe oświecenie. Swoich ostatnich dni doczekał w całkowitej izolacji od świata.

Tsuhakara Bokuden to twórca Kashima – no hitachi - ryū (tajnej szkoły szermierki z Kashimy). Był kapłanem w świątyni Kashima, poświęconej bogom sztuk walki. Jego musha shugyō zaowocowała licznymi pojedynkami i możliwością nauki u najznamienitszych szermierzy. Mając 27 lat na tysiąc dni odizolował się od świata w murach świątyni Kashima, jedząc wyłącznie proso. Osiągnął dzięki temu stan niewzruszonego umysłu. Bokuden stoczył osiemnaście pojedynków, walczył w trzydziestu sześciu bitwach, zabijając ponad dwustu przeciwników, samemu nie odnosząc poważniejszych ran. Zmarł 2 marca 1571 r.

Wraz z nastaniem okresu Edo (XVII – XIX w.) szkoły szermiercze ponownie przeszły gwałtowny rozwój. Choć nastały czasy pokoju, po Japonii krążyły tysiące samurajów bez posady. Ich jedynym zajęciem stało się rozwijanie umiejętności wojennych już nie na polach bitewnych, ale w murach dojo. Najwybitniejsi szermierze tego okresu to: Miyamoto Musashi, Tsukahara Bokuden, Kamiizumi Nobutsuna, Yagyū Sekishūsai Mitsuyoshi, Yagyū Tajima – no kami Munemori, Togō Shigetaka, Nakanishi Chūzo, Chiba Shūsaku, Yamaoka Tesshū. W drugiej połowie XVIII w. pojawił się bezpośredni archetyp współczesnych zbroi treningowych, a także bambusowe miecze (shinai).

Shinmen Miyamoto Musashi – no kami Fujiwara – no Genshin to niewątpliwie jedna z najbardziej barwnych postaci szermierki. Był ekscentrykiem (ponoć przez całe życiu ani raz nie odwiedził łaźni i nie zmieniał brudnych ubrań), ale zarazem niewątpliwym geniuszem miecza. Na swój najsłynniejszy pojedynek z Sasakim Kojirō spóźnił się kilka godzin, ale ostatecznie wygrał walkę silnym ciosem wiosła w głowę Kojiry. Ponadto zajmował się rzeźbiarstwem, malarstwem oraz literaturą. Napisał Gorin – no sho (Księgę Pięciu Kręgów). Traktat ten zawiera wiele przemyśleń na temat strategii wojennych. Podobnie jak Sztukę Wojny Sun Tzu i Sun Pina, obecnie dzieło Musashiego traktuje się jako dzieło uniwersalne, wykorzystywane m. in. w biznesie.

Lata poprzedzające II wojnę światową (w tym okres Meiji i Taishō) doprowadziły do gwałtownej zmiany japońskiego stylu życia. Kendo jednakowoż nie zanikło – przywiązanie do tradycji okazało się silniejsze od nowoczesnych wzorców. W wyniku wzrostu popularności szermierki do życia została powołana organizacja Dai – Nippon Butokukai, odpowiedzialna za popularyzację sztuk walki. Na początku XX wieku kendo weszło do programu nauczania najpierw w liceach, później w gimnazjach i na uczelniach wyższych. W 1928 roku powołano do życia Wszechjapońską Federację Kendo (AJKF).

Po drugiej wojnie światowej wojska okupacyjne zakazały trenowania kendo. Wycofano je także z zajęć szkolnych. Dopiero w roku 1952 reaktywowano Zen – Nihon Kendo Renmei (AJKF). Kendo zyskało na świecie tak dużą popularność, iż w roku 1970 powstała Międzynarodowa Federacja Kendo (FIK) oraz odbyły pierwsze się mistrzostwa świata. Warto zaznaczyć, że do dzisiaj japońska drużyna tylko raz nie wywalczyła złotego medalu (natomiast indywidualne mistrzostwa jak dotąd zdobywają wyłącznie reprezentanci Japonii).

Europejska Federacja Kendo narodziła się w roku 1969. Pomimo istnienia żelaznej kurtyny już cztery lata później za sprawą Takao Mizushimy kendo pojawiło się w naszym kraju. Do największych sukcesów naszych reprezentantów należy wywalczenie brązowego medalu drużynowego na ME w Amsterdamie w 1989 i zdobycie srebrnego medalu w zawodach drużynowych kobiet na ME w Lizbonie w 2007 r.

Każdy pragnący spróbować swoich sił w kendo powinien wybrać się na trening Warszawskiego Stowarzyszenia Kendo, kiedy to młodzi adepci szermierki doskonalą swoje umiejętności pod okiem pana Arkadiusza Izdebskiego (5 dan), pana Adama Ziółkowskiego (4 dan), pana Leszka Lipeckiego (5 dan) oraz pani Anny Betley (2 dan).

Zapytałem pana Adama, co jest potrzebne, aby rozpocząć naukę kendo, a także jak on sam rozumie drogę miecza.

„Na początek wystarczy zwykła koszulka i spodnie. Koniecznie krótkie. Krótkie spodnie treningowe pomagają instruktorowi w wychwytywaniu ewentualnych błędów i eliminowaniu ich. Praca stóp jest niezwykle istotna dla każdego szermierza. Wg opinii japońskich mistrzów Polacy mają znakomite podstawy. Oczywiście, początki mogą wydawać się bardzo nużące. Nieustanne powtarzanie tych samych form zniechęca część początkujących. Ale przecież bez podstaw nie można opanować bardziej skomplikowanych technik.

Badania naukowe dowiodły, że atakujący doświadczony kendoka uderza w podłoże stopą z siłą równą naciskowi 850 kg. Dlatego nie trudno się dziwić, iż najczęstszym urazem jest pękanie skóry śródstopia. Ponadto występują urazy znane i w innych sztukach walki, a więc naciągnięcia, skręcenia etc. Ale wynikają one najczęściej albo z braku doświadczenia, albo z braku wyobraźni. W trosce o bezpieczeństwo ćwiczących rozpoczynający swoją przygodę z kendo muszą dostarczyć także zaświadczenie lekarskie, niekoniecznie od lekarza sportowego.

Kendo jest sztuką wymagającą samodyscypliny i cierpliwości. W Japonii sport ten jest postrzegany nie tylko jako dyscyplina, ale także jako środek wychowawczy - uczący posłuszeństwa, uczciwości. Niejednokrotnie rodzice wysyłają dzieci na kendo właśnie w celu zapewnienia im twardej szkoły, wzmacniającej oraz uszlachetniającej ducha. Niestety, wraz z popularyzacją kultury zachodniej (w tym choćby piłki nożnej) kendo powoli zanika.

W czasie mojego pobytu w Japonii miałem okazję ćwiczyć w wielu różnych dojo – począwszy od tych z wiekowymi tradycjami, aż po powstałe stosunkowo niedawno. Poznałem wielu niezwykle doświadczonych wojowników, dla których kendo nie jest tylko sztuką walki – jest sposobem bycia.

Najskuteczniejszymi szermierzami Japonii są niewątpliwie policjanci. Ich poświęcenie większej sprawie oraz mordercze cykle szkoleniowe sprawiają, że ich umiejętności znacznie przewyższają posiadaczy stopni mistrzowskich. Proszę sobie zatem wyobrazić na jakim poziomie musi być elitarna gwardia cesarska.

Zainteresowanym trenowaniem kendo mogę powiedzieć jedno: postępy przychodzą z czasem. Sam wciąż uczę się od moich uczniów.”

Treningi Warszawskiego Stowarzyszenia Kendo odbywają się w Gimnazjum nr 49 na ul. Smoczej 19 w poniedziałki, środy i piątki w trzech grupach zaawansowania.

wtorek, 25 lutego 2014

Tragiczna ironia Edypa z Teb



Narodową tendencją Polaków jest ustawiczne narzekanie na swoje życie (tj. kłopoty w pracy, wysokość podatków etc.). Pracujemy coraz więcej, a nadal nie jesteśmy w stanie zrealizować swoich marzeń. To okropny paradoks XXI w. Ironia tragiczna jest charakterystycznym elementem tragedii antycznej. Jej zgubny wpływ na los bohatera najlepiej widać w dziełach wybitnego dramaturga starożytności Sofoklesa. Sofokles (496 – 406 r. p.n.e.) w tragedii Król Edyp opowiada część zdarzeń zawartych w micie tebańskim. Warto zapoznać się z nim pokrótce, aby lepiej zrozumieć istotę pojęcia.

 Mit opisuje historię rodu Labdakidów. Król Teb, Lajos, bardzo cierpiał z powodu potomstwa. Udał się do wyroczni w Delfach, ale zamiast rady usłyszał od natchnionej (czyt. odurzonej substancjami psychoaktywnymi), że jego syn go zabije i ożeni się z własną matką. Postanowił nie mieć potomstwa, ale mimo to Jokasta (królowa) zaszła w ciążę. Małżonkowie postanowili porzucić dziecko w górach Kiteron, przebijając mu wcześniej stopy żelaznym kolcami, aby krew zwabiła dzikie zwierzęta. Chłopca znaleźli pasterze, po czym ofiarowali go w darze królowi Koryntu. Królewska para przygarnęła go oraz nadała mu imię Edyp[1]. Podrzutek dorósł, ale zagadka swojego pochodzenia spędzała mu sen z powiek. Chociaż rodzice zapewniali go, że jest rodowitym obywatelem Koryntu, Edyp w tajemnicy udał się do Delf. Tam Pytia powtórzyła mu ostrzeżenie, przekazane wcześniej Lajosowi. Przerażony Edyp postanowił nie wracać do Koryntu, by nie urzeczywistnić przepowiedni. Tułając się po Grecji natknął się na orszak króla Lajosa zmierzającego do Focydy. W wyniku sprzeczki Edyp wymordował prawie wszystkich członków pocztu. W międzyczasie na tronie Teb zasiadł Kreon, brat Jokasty, a kraj zaatakował sfinks[2]. Nikt nie potrafił odnaleźć rozwiązania jego zagadki. Każdemu, kto to zrobi, Kreon obiecał tron Teb i rękę Jokasty. Przypadkiem do Teb zawitał Edyp. Po proroczym śnie rozwikłał zagadkę potwora, ratując przy tym miasto. Sfinks zgodnie z obietnicą rzucił się do morza. Edyp został królem Teb oraz mężem Jokasty. Z tego związku narodziło się dwóch braci (Polinejkes i Eteokles), a także dwie córki (Antygona i Ismena). Początkowo rządy Edypa zapewniły dobrobyt polis, ale po jakimś czasie kraj nawiedziły straszliwe wydarzenia: nieurodzaj, zaraza, poronienia... 

Starożytni Grecy wierzyli, iż światem rządzi przeznaczenie. Podlegali mu nie tylko śmiertelnicy, ale nawet olimpijscy bogowie. Według mitologii przeznaczeniem miały władać trzy Mojry[3] przędące nić losu każdej istoty. Najstarsza z nich, Atropos przecinała ją w godzinie śmierci. Grecy uważali, że z przeznaczeniem nie można wygrać, więc nie starali się go zmienić. Zdarzały się zapewne jednostki, próbujące się mu przeciwstawić. Niestety, jak mówi stwierdzenie Stanisława Romera: Przeznaczenie istnieje – to nasz kod genetyczny.
  
Losy króla Edypa są nierozerwalnie związane z pojęciem ironii tragicznej, fatum. Chociaż on i otaczający go ludzie starali się pokonać złowrogą wróżbę, ta spełnia się. Bezbronne, okaleczone niemowlę porzucone w górskich odstępach przeżywa, mimo iż nie miało na to najmniejszych szans. Trafia w ręce pasterzy. Oni jednak nie zatrzymują go dla siebie, ale oddają królewskiej rodzinie. Podczas jednego z przyjęć pewien człowiek nazywa Edypa podrzutkiem, bękartem. Trudno uwierzyć, że powodem tego wyznania może być tylko alkohol. Nikt nie ryzykowałby życia obrażając dziedzica tronu. Edyp nie wierzy przybranym rodzicom. Jego samowolna wyprawa do wyroczni może być wzięta za przejaw młodzieńczego buntu, ambicji nastolatka. To, iż Edyp właśnie w tym momencie okazał nieposłuszeństwo rodzicom zdarza się w odpowiednim, prawie ustalonym przez los, czasie. Spotkanie Lajosa i grubiańskie zachowanie tebańskiego władcy wobec przypadkowo napotkanego przechodnia wydaje się nieprawdopodobne. Jednak Edyp zabija ojca, choć czyni to oczywiście nieświadomie. Atak sfinksa, proroczy sen także wydają się być czymś innym, niż tylko zbiegiem okoliczności. Wszystkie te dziwne zdarzenia to niewątpliwie skutki klątwy ciążącej na nieszczęsnym Edypie.

Mimo wszystko Edyp był człowiekiem sprawiedliwym, miłosiernym i bogobojnym. Troszczył się o swoich poddanych, więc kiedy ludność cierpiała z powodu klęsk, Edyp postanowił wysłać emisariusza do świątyni Apolla w Delfach. Został nim Kreon. Przekazał królowi nakaz rozwiązania zagadki śmierci Lajosa oraz ukarania sprawcy, a Edyp wykazał zdumiewający entuzjazm, przysięgając odnaleźć zabójcę swojego poprzednika. Mówi o jego wielkości. Edyp jest mu wdzięczny za wszystko, co posiada: za Teby i za Jokastę. Czuje się przy tym jego następcą, co wymusza na nim spełnienie polecenia Pytii. Obiecuje złagodzony wymiar kary dla skruszonego przestępcy oraz sowitą nagrodę, wdzięczność króla w zamian za wskazanie przestępcy. Nakazuje także wyłączenie ze wspólnoty religijnej,  społecznej każdego, kto z różnych powodów ukrywałby winowajcę. Nakłada także klątwę na takiego człowieka, prosząc bogów i Pytię o jej realizację. Ponadto zobowiązał się wziąć konsekwencje na siebie, jeśli taki człowiek zamieszkiwałby na królewskim dworze. Opierając się na słowach delfickiej wyroczni, która przecież przepowiedziała jego straszliwy los, popełnia oczywisty błąd. Edyp formułując klątwę w taki sposób, skazuje sam siebie. W końcu zamordował Lajosa, nie wskazał mordercy (znał przecież jego tożsamość, ale nie znał znaczenia swojego czynu), a w jego domu żył zabójca jego ojca. Cały ten splot niedopowiedzeń, nieszczęśliwych przypadków można przypisać przeznaczeniu. 

Chorobliwe dążenie Edypa do poznania prawdy okazuje się fatalne w skutkach. Krok po kroku przybliża się do rozwiązania zagadki swojego pochodzenia i zabójstwa Lajosa. Przybycie posłańca z Koryntu, przynoszącego wieść o śmierci Polybosa, przypadkowo splata się w czasie z przybyciem do pałacu jedynego ocalałego sługi z królewskiego orszaku, rozbitego przez Edypa. Okazuje się, że obaj ci mężczyźni to starzy znajomi. Dawniej wypasali owce na górskich halach Kiteronu. Moim zdaniem zbieg okoliczności jest w tym przypadku niemożliwy. W momencie poznania prawdy Edyp zdaje sobie sprawę z ogromu swych błędów, a także z nieuchronności przeznaczenia. Po śmierci Jokasty wyłupił sobie oczy i udał się na wygnanie, jako człowiek pokonany przez fatum. Wszystkie jego czyny, wszystkie przypadkowe zdarzenia to ironia tragiczna. Im więcej wysiłku wkładał Edyp w zmianę swego losu, tym ów los stawał się coraz bardziej rzeczywisty. Warto zwrócić uwagę na jego sprawiedliwość i odpowiedzialność za własne czyny. Nie każdy człowiek byłby w stanie się okaleczyć i samemu udać się na wygnanie. 

Reasumując, starania Edypa o pokonanie ciążącej na nim klątwy oraz jego stopniowe, nieświadome jej wypełnianie to w istocie ironia tragiczna. Niezależnie od czynów Edypa i jego wysiłków czynienia dobra, zawsze okazywało się, że jego dobre chęci wywoływały efekt odwrotny do zamierzonego. Główny bohater dramatu Sofoklesa jest nonkonformistą. Grecy wierzyli w potęgę fatum. Przepowiednie rozmaitych wyroczni były traktowane jako święte, a ich treść, chociaż czasami bolesna lub przerażająca, nie była kwestionowana. Obciążeni brzemieniem takowej klątwy przyjmowali swój los z niemal stoickim spokojem i olbrzymią pokorą. Pewne zdanie Haliny Auderskiej bardzo dobrze to opisuje: Powiedz losowi ,,tak”, a wszystko stanie się od razu mniej gorzkie. Edyp działa zupełnie inaczej. Postanawia nie wracać do przybranego domu, choć jako Grek powinien wiedzieć, iż straszliwe przeznaczenie ziści się i tak. Edyp stanowi, więc przykład buntownika wobec potężniejszych od niego sił: bogów i fatum. Jego dalsze losy utwierdzają nas w przekonaniu ich wyższości, bo w końcu Edyp zostaje pokonany, a jego silna wola złamana. 

Sądzę, że Sofokles ujął losy Edypa w ten sposób, aby spełnić podstawową funkcję teatru antycznego. Katharsis, czyli nakłonienie widza do refleksji nad swoim postępowaniem i ewentualną jego poprawą. Jeżeli widz zobaczył bohatera, postępującego tak, jak on oraz konsekwencje jego czynów, z pewnością starał się zmienić swoje czyny. Król Edyp na pewno jest środkiem dydaktycznym, przypominającym widzom o antycznej wierze – o wierze w potęgę fatum.



[1] gr. Ojdypus – człowiek o spuchniętych stopach;
[2] sfinks – mit. potwór płci żeńskiej, potomek straszliwego Tyfona; miał głowę i piersi kobiety, tułów lwa i skrzydła u ramion; posługując się zagadką nimf usprawiedliwiał swoje mordercze występki
[3] Kloto, Lachezis i Atropos