Nasze ciała nadal stanowią zagadkę
dla badających je naukowców. W zeszłym roku belgijskim lekarzom udało się
opisać nieznane dotąd medycynie ścięgno w okolicach stawu kolanowego (aby
udowodnić jego istnienie przebadali blisko 2 tys. pacjentów). Na szczęście to
odkrycie nie jest dowodem na postępującą mutację naszego DNA, ale stanowi
jedynie przykład zbyt wąskiego postrzegania rzeczywistości (rzeczony fragment
ciała został opisany ponad dwieście lat wcześniej przez francuskiego uczonego,
jednak jego odkrycie nie zostało uznane, a jego osiągnięcia zapomniane).
Meandry ludzkiego umysłu są nadal nieprzebytymi przez naukę obszarami, chociaż
nie ustajemy w wysiłkach, aby zrozumieć mechanizmy rządzące naszym
funkcjonowaniem. Poznaliśmy już kilka przykładów pozornie niemożliwych
osiągnięć ludzi wyróżniających się na tle ogółu swoimi nadnaturalnymi
zdolnościami. Dzisiaj pora na przedstawienie kilku kolejnych nadludzi.
Każda osoba znająca ogólnie realia
II wojny światowej słyszała o idei stworzenia żołnierza doskonałego
(obdarzonego nadludzką siłą oraz wytrzymałością wojownika odpornego na stres,
zmęczenie). Nad projektami takimi pracowali równocześnie Amerykanie, Japończycy,
Niemcy oraz Rosjanie (oczywiście wszystko odbywało się za zamkniętymi drzwiami
w trosce o pewny sprzeciw opinii publicznej wobec eksperymentowania na żywych
ludziach). Oficjalnie badania nie przyniosły jakichkolwiek pozytywnych wyników
(mimo stosowania najróżniejszych metod). W roku 1999 na terenie Niemiec
przyszedł jednak na świat bardzo niezwykły chłopiec. W trosce o jego
bezpieczeństwo do dzisiaj nie ujawniono jego danych personalnych. Znamy jedynie
określenie, jakim posługiwali się badający go lekarze: Überboy. Jego ciało nie posiadało ani grama tłuszczu
charakterystycznego dla niemowląt. Posiadał za to w pełni ukształtowane (tj.
rozbudowane i wyrzeźbione) mięśnie. Już w wieku czterech lat potrafił godzinami
trzymać na wyprostowanych rękach ciężarki o wadze 5 kg każdy (dla dorosłego
sportsmena taki wysiłek stanowiłby nie lada wyzwanie). Podejrzewa się obecnie,
że za wszystko odpowiada rzadki układ genów (całkowity brak miostatyny
odpowiedzialnej za ograniczenie rozrostu tkanki mięśniowej). Prawdopodobniej
jest to skutek nagromadzenia się odpowiedniego materiału genetycznego u
poprzednich pokoleń (cała rodzina Überboya
słynie z niezwykłej siły – jego dziadek w bardzo podeszłym wieku nadal bez
trudu podnosił ponad 100 kg kamienie młyńskie). Lekarze nie są pewni
przyszłości tego człowieka – jego stan jest nieustannie monitorowany, gdyż
niektórzy badacze upatrują w jego genomie szansę na skuteczne leczenie
pacjentów cierpiących na dystrofie mięśniowe.
W naszym świecie istnieje
odpowiednik szkoły dla uzdolnionej młodzieży prof. Xaviera. Nie uczą się tam
jednak osoby dotknięte najróżniejszymi mutacjami, a pokorni buddyjscy mnisi.
Chodzi oczywiście o Klasztor Shaolin umiejscowiony w chińskiej prowincji Henan.
Tamtejsi pustelnicy znani są z nadludzkich umiejętności. Potrafią nie tylko
otaczać się zbroją z energii duchowej (ograniczają w ten sposób obrażanie, zyskując
także możliwość niszczenia bardzo wytrzymałych przedmiotów, np. żelaznych
sztab), ale również kontrolować procesy fizjologiczne swojego organizmu (nie
chodzi tu o utrzymywanie moczu po wypiciu wielu litrów napoju). Dzięki
odpowiednim ćwiczeniom fizycznym oraz medytacji są w stanie obniżyć swój
metabolizm o ponad 75% (w czasie snu nasz metabolizm zwalnia o ok. 10%), dzięki
czemu potrzebują niewielkich ilości odpoczynku, pożywienia. Niecodzienną
umiejętnością jest również zwiększanie temperatury określonych części ciała
(głównie palców u rąk, stóp) o ponad 17°C. Pozwala im to przeżyć w
nieogrzewanych kamiennych dormitoriach pozbawionych ogrzewania. Nadzwyczajne
zdolności już wieki temu przyniosły prostolinijnym mnichom miano Bóstw Strażniczych.
Boicie się bólu? A może uważacie,
że posiadacie wysoką nań tolerancję? Niezależnie od odpowiedzi na te pytania
Wasze zdolności wypadają blado przy Timie Cridlandzie znanym również pod
pseudonimem Zamora lub Król tortur. Jego ciało odznacza się
nieprawdopodobną wręcz odpornością na bolesne doznania. Obecnie Cridland
dorabia na życie pokazami samookaleczenia. Specjalizuje się w połykaniu mieczy,
spacerowaniu po rozżarzonych węglach, sypianiu na nabitych gwoździami deskach
(sporadycznie w czasie snu daje się przejechać samochodom osobowym – wszystko
dla uatrakcyjnienia wystąpienia). Sam zainteresowany twierdzi, że kontroluje
swoje receptory czuciowe, ograniczając w ten sposób doznawanie cierpienia.
Lekarze doszukują się u niego raczej bardzo rzadkiej genetycznej mutacji
zwiększającej jego tolerancję na ból. Receptory nie działają poprawnie, nie
przekazując do mózgu informacji o niebezpiecznej sytuacji, nawet kiedy przebija
swoje ciało ostrymi szpikulcami (sztukmistrz nie posiada niestety zdolności
regeneracji, co naraża go na poważne powikłania takich pokazów). Paradoksalnie
taka zdolność jest przekleństwem – bardzo łatwo wystawimy się wówczas na groźne
urazy, których moglibyśmy uniknąć, polegając na wypróbowanej od wieków ucieczce
przed zagrożeniem (na pewno niejednokrotnie błyskawicznie cofaliście rękę przy
oparzeniu).
Wielu ludzi chciałoby ograniczyć
czas poświęcany na sen, nie narażając się przy tym na problemy zdrowotne. Na świecie
mnóstwo osób nie radzi sobie z problematyczną bezsennością (nie chodzi tu o
pojedynczą nieprzespaną z powodu silnego
stresu noc ). Niektórzy jednak przodują w tym swoistym współzawodnictwie (kto nie śpi dłużej), zyskując miano Niezasypiających. Medycyna zna kilka
przypadków ludzi niepotrzebujących snu do prawidłowego funkcjonowania.
Pochodzący z Wietnamu Thai Ngoc zachorował w wieku 31 lat na nieznaną chorobę
objawiającą się bardzo wysoką gorączką. Od tamtej pory ani razu nie zasnął
(pozostaje przytomny już od 41 lat). Jego kondycja nie ucierpiała z racji tego
pozornie wycieńczającego trybu życia (lekarze są zgodni, że jest całkowicie
zdrowy). Ngoc nie może zmrużyć oka niezależnie od ilości zażytych środków
nasennych. Nawet ciężka praca (codziennie przenosi dwa worki ryżu ważące po 48
kg z miasta do swojego domu oddalonego o 17 km). Podobne trudności z
zasypianiem miał węgierski żołnierz Paul Kern. W czasie I wojny światowej
został postrzelony w głowę, co doprowadziło do zaniku potrzeby snu (przeżył 40
lat bez zmrużenia oka). Ileż rzeczy można byłoby dokonać, gdybyśmy nie musieli
spać – to jakby żyć jednocześnie dwoma życiami.
Ната́лья
Никола́евна Де́мкина (czyt. Natalya "Natasha" Nikolayevna Demkina) urodziła się w roku 1987
w Sarańsku. Ta młoda kobieta wprawiła świat nauki w niemałe zdumienie, kiedy
stwierdziła, że potrafi przenikać wzrokiem przedmioty (coś w rodzaju aparatu
Roentgena w oczach). Zgodnie z relacjami jej matki od zawsze wykazywała
zdolność szybkiego przyswajania wiedzy. Jednak dopiero w wieku ośmiu lat
nastąpiła manifestacja jej niesamowitych zdolności. Dziewczynka w czasie
niedzielnego popołudnia zaczęła krzyczeć, twierdząc, iż widzi wnętrza ciał
swoich rodziców w formie wielobarwnych plam. Szybko okazało się, że analizując
te niezwykłe obrazy potrafi diagnozować schorzenia wewnętrzne. Z czasem zyskała
miano Dziewczynki Roentgena, ciesząc
się uznaniem wśród miejscowej społeczności (jej konsultacja uchodziła za tańszą
formę leczenia od konwencjonalnej służby zdrowia). W końcu pogłoski o jej
zdolnościach dotarły do naukowców. Lekarze stwierdzili, iż potrafi ona
bezbłędnie podać zawartość żołądka badanego, zdiagnozować u pacjenta nowotwór
(dostrzegała nawet bardzo drobne cysty). Niektóre badania wykazały jednak
poważne błędy w rozpoznawaniu chorób. Okazało się jednak, że jest to nie wina
nietypowej wizji dziewczynki, ale braku wiedzy fachowej, dlatego też Ната́лья postanowiła
rozpocząć studia na moskiewskiej Akademii Medycznej.
Niejaki mistrz Zhou potrafi
rozgrzać swoje ciało do niemal 98°C (udokumentowano taki proces przy pomocy
kamery termowizyjnej). Po rozgrzaniu swoich dłoni potrafi zagotować wodę,
trzymając czajnik w rękach i wykorzystując do tego energię swojego ciała. Ten
mistrz chińskiej sztuki Qi Gong jest zdolny do zmniejszania rzeczywistego
ciężaru swojego ciała, co umożliwiało mu przechodzenie po rozpiętych w
powietrzu kartkach papieru bez rozrywania ich. Ludzka Pochodnia uzyskał swoje niezwykłe zdolności poprzez lata
wyrzeczeń oraz treningów pod okiem wiekowych mędrców nauczających w różnych
miejscach rozsianych po całej Azji. Po latach przeprowadził się do Stanów
Zjednoczonych Ameryki Północnej, dając pokazy swoich zdolności, aby kultywować
tradycyjne sztuki walki. Jego nauki cieszyły się sporą popularnością,
przyciągając nie tylko rzesze potencjalnych adeptów, ale również naukowców
zainteresowanych fenomenem Zhou.
Czasami słyszymy o twardogłowych
ludziach nieskorych do zmiany swojego zdania niezależnie od okoliczności. Gino
Martino jest przykładem takiego twardogłowego osobnika – dosłownie. Martino,
nazywany przez niektórych Królem
Główkowania, słynie ze swoich niesamowicie silnych ciosów zadawanych przy
pomocy własnej głowy. Chociaż miłośnicy sztuk walki są raczej przyzwyczajeni do
takich zagrań, to skuteczność działań Martino zasługuje na szczególną uwagę.
Ostatecznie naprawdę niewielu ludzi jest w stanie czołem przebić kilkanaście
betonowych bloczków czy wbić w kawałek drewna 15 – centymetrowy stalowy gwóźdź.
Większość przedstawicieli naszego gatunku najprawdopodobniej doznałaby
ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podejmując próbę powtórzenia jego wyczynów
(wstrząs mózgu byłby łagodnym wyrokiem). Gino praktykuje takie ćwiczenia
codziennie, a lata obijania głowy nie wpłynęły na jego zdolności umysłowe (co
niestety czasami zdarza się zawodowym bokserom). Grubość czaszki normalnego
człowieka wynosi ok. 7 milimetrów. Czaszka Martino jest ponad dwukrotnie
grubsza (14,7 mm), co jest skutkiem wady genetycznej. Niestety skóra
pokrywająca jego pancerną głowę nie ma nadnaturalnej wytrzymałości, co jest z
kolei powodem wielu powierzchownych, ale bardzo widowiskowych urazów (twarz
umazana krwią zawsze robi wrażenie na publiczności).
Lekarze od początku istnienia
medycyny musieli radzić sobie z alternatywnymi terapiami oferowanymi
najczęściej przez niewykształconych znachorów. Oczywiście niekiedy dysponowali
umiejętnościami pozwalającymi na skuteczne leczenie pewnych chorób. Przykładem
takiego szamana jest niejaki Jan od Boga
(tak naprawdę nazywa się Joao de Teixeira de Faria). W wieku 16 lat błąkał się
po okolicznych wsiach (przyszedł na świat w centralnej części Brazylii),
szukając dorywczego zatrudnienia. Nagle doznał wizji nakazującej mu wizytę w
pobliskim kościele. Tam dokonał pierwszych cudów (nauka bardzo nie przepada za
tym określeniem). Codziennie odwiedzają go tysiące chorych z całego świata. Na
oczach zebranych przeprowadza operacje chirurgiczne (zarówno dostrzegalne gołym
okiem, jak i te niewidzialne) bez jakiegokolwiek znieczulenia. Badania medyczne
dowodzą skuteczności jego działań, chociaż zdarza się, iż nie potrafi on
uleczyć danego pątnika.
Pewien Malezyjczyk może poszczycić
się tytułem Królewskiego Zęba. Rathakrishnan
Velu posiada niesamowicie silne szczęki. Znany jest z pobicia rekordu w
przeciąganiu ciężarów przy wykorzystaniu jedynie mocy swoich zębów. W czasie
swojego niezwykłego wyczynu trzymał między swoimi szczękami stalową linę,
przeciągając lokomotywę oraz siedem wagonów (cały skład ważył ponad 297 ton)
przez prawie trzy metry (2,94 m). Warto zaznaczyć, że nie jest to jedyny taki
pokaz niezwykłej siły – poprzednie rekordy w przeciąganiu pociągów również
należały do Velu. Sam mocarz jest ortodoksyjnym wegetarianinem, co może w pewien
sposób wyjaśniać wytrzymałość jego uzębienia. Inną przyczyną może być regularny
trening fizyczny (Velu rozpoczyna dzień o 4 rano od biegu na dystansie 25 km,
by następnie kilkadziesiąt razy podnieść sztangę o wadzie 250 kg oraz wykonać
specjalne ćwiczenia szczęk). Ciekawe jakiej pasty do zębów używa?
劉少林 (wym. Liew Thow Lin) należy do bardzo wąskiej grupy osób charakteryzujących
się anormalną magnetycznością ciała. Pan
Magnes potrafi przytrzymywać przystawione do jego ciała metalowe przedmioty
jedynie dzięki naturalnemu polu magnetycznemu. W odróżnieniu od większości
ludzi obdarzonych nadludzkimi demonstruje swoje umiejętności w ramach
działalności charytatywnej. Jego życiowy rekord to ponad 20 przedmiotów o
łącznej wadze 37 kg utrzymanych jednocześnie. Dzięki swojemu ciału potrafi
również przeciągnąć samochód, opierając tylko delikatnie dłonie na masce auta.
Wbrew powszechnej opinii sekretem jego demonstracji nie jest magnetyzm, ale
specyficzna budowa wewnętrzna skóry znacznie zwiększająca tarcie pomiędzy nią a
przyłożonymi przedmiotami o odpowiedniej powierzchni. Cecha ta jest dziedziczna
(Lin przekazał ją swoim wnukom).
Codziennie
mijamy na ulicy wielu ludzi. Niektórzy z nich nie tylko są przekonani o swojej
wyjątkowości, ale za sprawą naturalnych zdolności rzeczywiście są jednostkami
wybitnymi. Czasami potrzeba wielkiej determinacji, aby coś osiągnąć. Naszym największym
wrogiem nie jest brak umiejętności. Jest nim lek przed porażką. Należy z odwagą
kroczyć przed siebie, czerpiąc inspirację z ludzi zmieniających swoje
przeznaczenie jedynie żelazną siłą woli.
nie Wiem co mi jest ale wiatr się mnie słucha jak bym była jego królową.
OdpowiedzUsuń