Narodową
tendencją Polaków jest ustawiczne narzekanie na swoje życie (tj. kłopoty w
pracy, wysokość podatków etc.). Pracujemy coraz więcej, a nadal nie jesteśmy w
stanie zrealizować swoich marzeń. To okropny paradoks XXI w. Ironia tragiczna
jest charakterystycznym elementem tragedii antycznej. Jej zgubny wpływ na los
bohatera najlepiej widać w dziełach wybitnego dramaturga starożytności
Sofoklesa. Sofokles (496 – 406 r. p.n.e.) w tragedii Król Edyp opowiada
część zdarzeń zawartych w micie tebańskim. Warto zapoznać się z nim pokrótce,
aby lepiej zrozumieć istotę pojęcia.
Mit opisuje historię rodu Labdakidów. Król Teb,
Lajos, bardzo cierpiał z powodu potomstwa. Udał się do wyroczni w Delfach, ale
zamiast rady usłyszał od natchnionej (czyt. odurzonej substancjami
psychoaktywnymi), że jego syn go zabije i ożeni się z własną
matką. Postanowił nie mieć potomstwa, ale mimo to Jokasta (królowa) zaszła w ciążę.
Małżonkowie postanowili porzucić dziecko w górach Kiteron, przebijając mu
wcześniej stopy żelaznym kolcami, aby krew zwabiła dzikie zwierzęta. Chłopca
znaleźli pasterze, po czym ofiarowali go w darze królowi Koryntu. Królewska
para przygarnęła go oraz nadała mu imię Edyp[1].
Podrzutek dorósł, ale zagadka swojego pochodzenia spędzała mu sen z powiek.
Chociaż rodzice zapewniali go, że jest rodowitym obywatelem Koryntu, Edyp w
tajemnicy udał się do Delf. Tam Pytia powtórzyła mu ostrzeżenie, przekazane
wcześniej Lajosowi. Przerażony Edyp postanowił nie wracać do Koryntu, by nie
urzeczywistnić przepowiedni. Tułając się po Grecji natknął się na orszak króla
Lajosa zmierzającego do Focydy. W wyniku sprzeczki Edyp wymordował prawie
wszystkich członków pocztu. W międzyczasie na tronie Teb zasiadł Kreon,
brat Jokasty, a kraj zaatakował sfinks[2].
Nikt nie potrafił odnaleźć rozwiązania jego zagadki. Każdemu, kto to zrobi, Kreon
obiecał tron Teb i rękę Jokasty. Przypadkiem do Teb zawitał Edyp. Po proroczym
śnie rozwikłał zagadkę potwora, ratując przy tym miasto. Sfinks zgodnie z
obietnicą rzucił się do morza. Edyp został królem Teb oraz mężem
Jokasty. Z tego związku narodziło się dwóch braci (Polinejkes i Eteokles), a
także dwie córki (Antygona i Ismena). Początkowo rządy Edypa zapewniły dobrobyt
polis, ale po jakimś czasie kraj nawiedziły straszliwe wydarzenia: nieurodzaj,
zaraza, poronienia...
Starożytni
Grecy wierzyli, iż światem rządzi przeznaczenie. Podlegali mu nie tylko
śmiertelnicy, ale nawet olimpijscy bogowie. Według mitologii przeznaczeniem
miały władać trzy Mojry[3]
przędące nić losu każdej istoty. Najstarsza z nich, Atropos przecinała
ją w godzinie śmierci. Grecy uważali, że z przeznaczeniem nie można
wygrać, więc nie starali się go zmienić. Zdarzały się zapewne jednostki,
próbujące się mu przeciwstawić. Niestety, jak mówi stwierdzenie Stanisława
Romera: Przeznaczenie istnieje – to nasz kod genetyczny.
Losy króla Edypa są nierozerwalnie
związane z pojęciem ironii tragicznej, fatum. Chociaż on i otaczający go ludzie
starali się pokonać złowrogą wróżbę, ta spełnia się. Bezbronne, okaleczone
niemowlę porzucone w górskich odstępach przeżywa, mimo iż nie miało na to
najmniejszych szans. Trafia w ręce pasterzy. Oni jednak nie zatrzymują go dla
siebie, ale oddają królewskiej rodzinie. Podczas jednego z przyjęć pewien
człowiek nazywa Edypa podrzutkiem, bękartem. Trudno uwierzyć, że powodem tego
wyznania może być tylko alkohol. Nikt nie ryzykowałby życia obrażając dziedzica
tronu. Edyp nie wierzy przybranym rodzicom. Jego samowolna wyprawa do wyroczni
może być wzięta za przejaw młodzieńczego buntu, ambicji nastolatka. To, iż Edyp
właśnie w tym momencie okazał nieposłuszeństwo rodzicom zdarza się w
odpowiednim, prawie ustalonym przez los, czasie. Spotkanie Lajosa i grubiańskie
zachowanie tebańskiego władcy wobec przypadkowo napotkanego przechodnia wydaje
się nieprawdopodobne. Jednak Edyp zabija ojca, choć czyni to oczywiście
nieświadomie. Atak sfinksa, proroczy sen także wydają się być czymś innym, niż
tylko zbiegiem okoliczności. Wszystkie te dziwne zdarzenia to niewątpliwie
skutki klątwy ciążącej na nieszczęsnym Edypie.
Mimo wszystko
Edyp był człowiekiem sprawiedliwym, miłosiernym i bogobojnym. Troszczył się o
swoich poddanych, więc kiedy ludność cierpiała z powodu klęsk, Edyp postanowił
wysłać emisariusza do świątyni Apolla w Delfach. Został nim Kreon. Przekazał
królowi nakaz rozwiązania zagadki śmierci Lajosa oraz ukarania sprawcy, a Edyp
wykazał zdumiewający entuzjazm, przysięgając odnaleźć zabójcę swojego
poprzednika. Mówi o jego wielkości. Edyp jest mu wdzięczny za wszystko, co
posiada: za Teby i za Jokastę. Czuje się przy tym jego następcą, co wymusza na
nim spełnienie polecenia Pytii. Obiecuje złagodzony wymiar kary dla skruszonego
przestępcy oraz sowitą nagrodę, wdzięczność króla w zamian za wskazanie
przestępcy. Nakazuje także wyłączenie ze wspólnoty religijnej, społecznej każdego, kto z różnych powodów
ukrywałby winowajcę. Nakłada także klątwę na takiego człowieka, prosząc
bogów i Pytię o jej realizację. Ponadto zobowiązał się wziąć
konsekwencje na siebie, jeśli taki człowiek zamieszkiwałby na królewskim
dworze. Opierając się na słowach delfickiej wyroczni, która przecież
przepowiedziała jego straszliwy los, popełnia oczywisty błąd. Edyp formułując
klątwę w taki sposób, skazuje sam siebie. W końcu zamordował Lajosa, nie
wskazał mordercy (znał przecież jego tożsamość, ale nie znał znaczenia swojego
czynu), a w jego domu żył zabójca jego ojca. Cały ten splot niedopowiedzeń,
nieszczęśliwych przypadków można przypisać przeznaczeniu.
Chorobliwe
dążenie Edypa do poznania prawdy okazuje się fatalne w skutkach. Krok po kroku przybliża się do rozwiązania zagadki swojego pochodzenia i
zabójstwa Lajosa. Przybycie posłańca z Koryntu, przynoszącego wieść o śmierci
Polybosa, przypadkowo splata się w czasie z przybyciem do pałacu jedynego
ocalałego sługi z królewskiego orszaku, rozbitego przez Edypa. Okazuje się, że
obaj ci mężczyźni to starzy znajomi. Dawniej wypasali owce na górskich halach
Kiteronu. Moim zdaniem zbieg okoliczności jest w tym przypadku niemożliwy. W
momencie poznania prawdy Edyp zdaje sobie sprawę z ogromu swych błędów, a także
z nieuchronności przeznaczenia. Po śmierci Jokasty wyłupił sobie oczy i udał
się na wygnanie, jako człowiek pokonany przez fatum. Wszystkie jego czyny,
wszystkie przypadkowe zdarzenia to ironia tragiczna. Im więcej wysiłku wkładał
Edyp w zmianę swego losu, tym ów los stawał się coraz bardziej
rzeczywisty. Warto zwrócić uwagę na jego sprawiedliwość i odpowiedzialność za
własne czyny. Nie każdy człowiek byłby w stanie się okaleczyć i
samemu udać się na wygnanie.
Reasumując, starania Edypa o
pokonanie ciążącej na nim klątwy oraz jego stopniowe, nieświadome jej
wypełnianie to w istocie ironia tragiczna. Niezależnie od czynów
Edypa i jego wysiłków czynienia dobra, zawsze okazywało się, że jego
dobre chęci wywoływały efekt odwrotny do zamierzonego. Główny bohater dramatu
Sofoklesa jest nonkonformistą. Grecy wierzyli w potęgę fatum. Przepowiednie
rozmaitych wyroczni były traktowane jako święte, a ich treść, chociaż czasami
bolesna lub przerażająca, nie była kwestionowana. Obciążeni brzemieniem takowej
klątwy przyjmowali swój los z niemal stoickim spokojem i olbrzymią
pokorą. Pewne zdanie Haliny Auderskiej bardzo dobrze to opisuje: Powiedz
losowi ,,tak”, a wszystko stanie się od razu mniej gorzkie. Edyp działa
zupełnie inaczej. Postanawia nie wracać do przybranego domu, choć jako Grek
powinien wiedzieć, iż straszliwe przeznaczenie ziści się i tak. Edyp stanowi,
więc przykład buntownika wobec potężniejszych od niego sił: bogów i fatum. Jego
dalsze losy utwierdzają nas w przekonaniu ich wyższości, bo w końcu Edyp
zostaje pokonany, a jego silna wola złamana.
Sądzę, że Sofokles ujął losy Edypa w ten sposób, aby spełnić podstawową funkcję teatru antycznego. Katharsis, czyli nakłonienie widza do refleksji nad swoim postępowaniem i ewentualną jego poprawą. Jeżeli widz zobaczył bohatera, postępującego tak, jak on oraz konsekwencje jego czynów, z pewnością starał się zmienić swoje czyny. Król Edyp na pewno jest środkiem dydaktycznym, przypominającym widzom o antycznej wierze – o wierze w potęgę fatum.
Sądzę, że Sofokles ujął losy Edypa w ten sposób, aby spełnić podstawową funkcję teatru antycznego. Katharsis, czyli nakłonienie widza do refleksji nad swoim postępowaniem i ewentualną jego poprawą. Jeżeli widz zobaczył bohatera, postępującego tak, jak on oraz konsekwencje jego czynów, z pewnością starał się zmienić swoje czyny. Król Edyp na pewno jest środkiem dydaktycznym, przypominającym widzom o antycznej wierze – o wierze w potęgę fatum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz