poniedziałek, 24 lutego 2014

Sensowność istnienia kary śmierci w sytemie karnym



Polskie media w ostatnich tygodniach usilnie starają się postawić zasłonę dymną dla kuluarowych poczynań władz. W przypadku takich działań nieodzowne są tematy bulwersujące opinię publiczną. Postanowiono skorzystać z pomocy więźniów objętych ustawą amnestyjną z 7 XII 1989 r. (wyroki śmierci zamieniono im na jedynie na karę 25 lat pozbawienia wolności). Oczywiście o ich planowanym uwolnieniu wiedziano o dawna, ale dopiero teraz uznano za stosowne rozdmuchać medialną zadymkę. Zapraszani do programów publicystycznych goście prześcigają się w obarczaniu winą za aktualną sytuację kolejnych partii rządzących, a prowadzący te niby – dyskusje wtórują to jednej, to drugiej stronie (niczym frywolna chorągiewka powiewająca na wietrze). Śmieszą mnie rozważania odbiegające od istoty problemu, tj. rzetelnej oceny funkcjonowania polskiego wymiaru sprawiedliwości oraz powiązanego z nimi systemu więziennictwa. Nie twierdzę, że są one wadliwe (niektóre zagadnienia wymagają doprecyzowania, wyklarowania). Z mojego punktu widzenia w asortymencie dostępnych kar brakuje najbardziej kontrowersyjnej z nich, czyli cieszącej się złą sławą kary śmierci. Czy rzeczywiście jest ona potrzebna?

Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, iż kara śmierci była w Polsce praktykowana od czasów średniowiecznych. Karano w ten sposób najcięższe przestępstwa (np. fałszerstwo, gwałty, herezje, podpalenia, rabunki, zdrady). Jako pierwszy skodyfikował jej użycie król Kazimierz Wielki (na łamach swoich Statutów) – rozszerzyły one zbiór przestępstw karanych śmiercią o nieuczciwe naliczanie podatków, obracanie obcą walutą (psucie gospodarki). Prawa zaostrzono w 1586 r., kiedy o swoje życie musiały martwić się również osoby popełniające czyny przeciwko dobrym obyczajom, moralności (homoseksualizm, sodomia), porządkowi publicznemu (grabież na drogach, włamania), władzom miejskim (spiski). Uwzględniono ją również w kodeksie karnym Makarewicza oraz wojskowym kodeksie karnym z 1932 r. (tylko za morderstwo, zdradę stanu). Po zakończeniu II wojny światowej nowa kasta rządząca zadbała o stosowne zapisy w kodeksie karnym Ludowego Wojska Polskiego (1944 r.), kodeksie karnym Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (1969 r.), umożliwiające wykonywanie egzekucji poprzez powieszenie (cywile) lub rozstrzelanie (żołnierze). W celu podporządkowania sobie społeczeństwa i wyeliminowania obywateli nienadających się do reedukacji, sądy w okresie stalinowskim zasądzały karę śmierci masowo. Do 1956 r. zamordowano tak ponad 3,5 tys. osób (najczęściej przeciwników politycznych albo szabrowników). Smutny los spotkał bohaterów różnych grup narodowyzwoleńczych (m.in. gen. Augusta Emila Fieldorfa, chor. Henryka Książek, szer. Władysława Kudlika, rtm. Witolda Pileckiego, szer. Władysława Skwarca). Egzekucje przeprowadzano najczęściej za murami więzień (ostatnie publiczne wykonanie miało miejsce 21 VII 1946 r., kiedy na stokach poznańskiej cytadeli powieszono Reichstatthaltera Arthura Greisera). W naszym kraju nie praktykuje się zabijania więźniów od 21 IV 1988 r. (w Krakowie wykonano wyrok na skazanym za gwałt, zabójstwo Stanisławie Czabańskim). Po ustawie amnestyjnej od 1995 r. obowiązywało moratorium dotyczące wykonywania kary śmierci. 1 IX 1997 r. została zastąpiona karą dożywotniego pozbawienia wolności w ramach znowelizowanego kodeksu karnego. 27 VIII 2013 r. prezydent Bronisław Komorowski ratyfikował protokół nr 13 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, znoszący karę śmierci we wszystkich okolicznościach (także w czasie wojny). Od wielu lat niektóre partie polityczne nawołują do jej ograniczonego przywrócenia, co spotyka się z pozytywnym odzewem społeczeństwa (większość obywateli niezmiennie od wielu lat popiera taką ideę). Niestety nasi politycy odmawiają jakichkolwiek dyskusji na ten temat, zasłaniając się skomplikowaną siecią międzynarodowych zależności umocnionych stosownymi dokumentami.

W jaki sposób pozbawiano życia więźniów? Na przestrzeni wieków opracowano wiele różnych metod (jesteśmy wszak bardzo kreatywnym gatunkiem). Karę śmierci podzielić możemy ze względu na jej charakter, a więc czy kara ma być jedynie sposobem eliminacji jednostki (kara śmierci zwykła), czy też ma jej towarzyszyć zadanie skazanemu cierpienia (kara śmierci kwalifikowana). Granica nigdy nie została sprecyzowana, dlatego też wiele metod należało do obu grup w zależności od okoliczności. Najczęściej do zwykłego uśmiercania zbrodniarzy stosowano: otrucie (współcześnie dzięki specjalnej mieszaninie chemikaliów podawanych dożylnie), porażenie prądem (dzięki krzesłom elektrycznym), powieszenie (także głową w dół), rozstrzelanie, uduszenie (np. za pomocą garoty), ścięcie (poprzez cięcie mieczem, toporem, widelcem do oliwek), ukamienowanie (czyli zasypanie ofiary dziesiątkami kamieni), utopienie, zagazowanie (w specjalnych komorach), zrzucenie z wysokości (w starożytnym Rzymie wykorzystywano do tego skałę Tarpejską). Sadyści mogli przebierać pośród wielu zmyślnych tortur: ćwiartowania, łamania kołem, łamania na kole, miażdżenia słoniem, nabicia na hak, nabicia na pal, obdarcia ze skóry, pożarcia przez zwierzęta, rozciągania na madejowym łoży, rozerwania końmi, spalenia na stosie, ugotowania, ukrzyżowania, zagłodzenia, zmiażdżenia. Oczywiście istnieje znacznie więcej pomysłów na kreatywne uśmiercenie drugiej osoby, ale w ramach przykładu przytoczyłem jedynie najbardziej rozpowszechnione.

Jak wygląda obecna sytuacja w skali światowej? Kara śmierci została zniesiona całkowicie w 97 krajach, a 8 kolejnych ograniczyło ją wyłącznie do zbrodni wojennych. 36 krajów wprowadziło politykę jej niewykonywania (w praktyce nie wykonały żadnego wyroku w ciągu ostatnich 10 lat). Nadal obowiązuje w 57 państwach (najwięcej egzekucji wykonuje się Chinach, ale warto zaznaczyć, że w uciskającej swobody wolnościowe Rosji nie skazuje się oskarżonych na śmierć, co ma regularnie miejsce w liberalnych Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej). Niektóre kraje nie publikują oficjalnych danych na temat wykonywanych egzekucji (Chiny), podczas gdy inne publikują nawet skład ostatniego posiłku więźnia (USA). Kościół katolicki jest przeciwny uśmiercaniu bliźniego, ale dopuszcza stosowanie kary śmierci w określonych przypadkach (najcięższe przestępstwa, zdrada stanu). Kolejni papieże nawołują do jej wyeliminowania (poza przypadkami absolutnej konieczności). Wyznawcy islamu karzą w taki sposób nie tylko osoby, które popełniają zbrodnie (homoseksualizm, uprawianie magii, zabójstwo, zdradę małżeńską), ale także te występujące przeciw wierze (odstępstwo od wiary, zmiana wyznania). Pomimo pacyfistycznego podejścia buddystów oraz hindusów kraje opierające swoje systemy moralno – prawne na założeniach tych religii nie mają nic przeciw egzekucjom (nie tylko w czasie działań wojennych). Chociaż judaizm uwzględnia najwyższy wymiar kary w swoich naukach, to liczne dyskusje doprowadziły do złagodzenia tradycji (brak oficjalnych danych o jakichkolwiek wyrokach pozbawienia życia od blisko 2 tys. lat). Czas na przedstawienie argumentów za bądź przeciw obecności kary śmierci w systemie karnym.

Wielu zwolenników tej kary wspomina o jej odstraszającym działaniu. Świadomi grożącej im kary przestępcy mają się ponoć dobrze zastanowić przed popełnieniem zbrodni. Istnieją badania potwierdzające takie zachowania w półświatku przestępczym, co wpływa na zmniejszenie się ilości popełnianych przestępstw. Jednocześnie ratuje się wiele osób (będących potencjalnymi ofiarami morderstw). Niektórzy badacze udowodnili jednak, iż kara śmierci nie odstrasza ludzi od dopuszczania się czynów zakazanych przez prawo. Statystyki kryminalne potwierdzają, że wielu kryminalistów nie zastanawia się nad wymiarem wymierzonej później (naiwnie wierzą w uniknięcie karzącej ręki sprawiedliwości) kary, pozostając zaślepionym wizją potencjalnego zysku. Obrońcy praw człowieka sprowadzają taką retorykę jedynie do populistycznych prób budowania kapitału politycznego.

Uśmiercenie więźnia eliminuje możliwość jego ucieczki. Jednocześnie zabezpieczamy się przed popełnianiem przez niego wykroczeń w przyszłości. Podobnie jednak sprawdza się stosowana przecież na całym świecie kara dożywotniego pozbawienia wolności. Oczywiści bardziej pomysłowi przestępcy mogą wydostać się z zakładu penitencjarnego, ale jest to wówczas wina nie systemu sprawiedliwości, a wadliwego funkcjonowania służby więziennej. Coraz częściej dochodzi do brutalnych zachowań towarzyszy pozostających na wolności – porywają oni niewinnych cywilów, żądając uwolnienia konkretnych osób. W przypadku niespełnienia ich oczekiwań najczęściej uśmiercają zakładników. Uśmiercenie bandyty rozwiązuje ten problem (chociaż czasami ich ofiara czyni z nich męczenników inspirujących następców). Należy także pamiętać o ewentualnych działaniach odwetowych naśladowców pozbawionych życia więźniów.

Utrzymanie pojedynczego skazanego w polskim więzieniu kosztuje 2,5 tys. zł. Na dodatek warunki, jakie zapewnia mu państwo nie należą do najcięższych (dobrana indywidualnie dieta, dostęp do biblioteki, prace dorywcze, widzenia itp.). W przypadku morderców rodziny zamordowanych muszą pośrednio (poprzez płacenie podatków) uczestniczyć w procederze utrzymania kogoś, kto pozbawił je bliskiej osoby. Czy jest to sprawiedliwe? Kara śmierci wyklucza problem utrzymania więźnia, jednocześnie zaspokajając naturalną chęć wymierzenia sprawiedliwości w myśl zasady talionu. Dla wielu śmierć zbrodniarza jest jedynym satysfakcjonującym rozwiązaniem. Niestety zmusza się prokuratorów, sędziów do przyjęcia odpowiedzialności za pozbawienie życia innego człowieka (co może prowadzić do zaburzeń emocjonalnych, psychicznych). Problem można byłoby bardzo prosto rozwiązać, oferując skazanym pracę ze stałym wynagrodzeniem. Za zarobione pieniądze mogliby oni opłacać celę (dla leni przeznaczone byłyby najgorsze loch pozbawione światła, wody) oraz posiłki w więziennej stołówce (po normalnych cenach, a nie sztucznie zaniżonych). Dodatkową zachętą byłaby możliwość pozyskania dóbr luksusowych (alkoholu niskoprocentowego, papierosów, słodyczy) w specjalnych sklepikach (zmniejszyło by to udział nielegalnego obrotu w rynku). Sądzę, iż to najwłaściwsze rozwiązanie problemu przestępców.

Osoba skazana na karę dożywocia staje się właściwie nietykalna w świetle obowiązującego prawa. Ostatecznie nawet zasądzenie wielokrotnego dożywocia (wyroki przekraczające niekiedy 100 lat) nie rozwiązuje problemu więźnia, który nadal nie wyraża chęci zmiany swojego postępowania. Może zamordować strażnika, współwięźnia, a jedyną reperkusją będzie ograniczenie swobody jego poruszania się (karcer, wstrzymanie spacerów, zakaz wykonywania prac dodatkowych). Niektórzy ludzie wymagają bardzo restrykcyjnego traktowania, aby uchronić innych przed ich chorymi zapędami. Zwolennicy humanitarnego traktowania osadzonych mówią o zbawiennym wpływie wizji ewentualnego przedterminowego uwolnienia w ramach nagrody za dobre sprawowanie. Ma to ponoć pomóc w uczłowieczaniu wielokrotnych morderców. Myślę, że jest to tylko złudna nadzieja dla sceptyków kary śmierci.

Ludzie wykazują niebywałą skłonność do zdradzania ideałów, którymi kierowali się dotychczas w zamian za stosowną rekompensatę finansową. Jak można właściwie osądzić zdrajcę swojej ojczyzny? Czy samo przejście na stronę wroga w celu ratowania własnego życia kwalifikuje się do zasądzenia kary śmierci? W czasie działań wojennych zdarzają się przecież najróżniejsze sytuacje. Czasami ludzie starają się jedynie ratować swoich najbliższych od niechybnej śmierci w cierpieniach, decydując się na kooperację z przeciwnikiem. Każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie (co w czasie wojny może być niemożliwe do zrealizowania), aby zminimalizować szansę wydania niesprawiedliwego wyroku. Przekazywanie informacji istotnych z punktu widzenia strategicznego (co może skutkować rozbiciem w puch dużych zgrupowań wojskowych) bądź udział w ludobójstwie własnych rodaków jest potworną zbrodnią zasługującą na ostateczną karę.

Reasumując, znamy obecnie wiele wad oraz zalet stosowania kary śmierci. Każdy z nas we własnym sumieniu musi rozstrzygnąć, czy jest ona potrzebna, sprawiedliwa. Osobiście uważam, że pomimo wielu niedoskonałości należy zachować ją w prawie karnym dla najbardziej wynaturzonych zbrodniarzy. Jeżeli ktoś morduje gromadkę dzieci, wcześniej je gwałcąc, a poćwiartowane fragmenty ich ciał rozwiesza na drzewach przy akompaniamencie koncertu smyczkowego, to w mojej ocenie jest jednostką wadliwą, którą należy jak najszybciej wyeliminować ze społeczeństwa. Wierzę w zdolności psychoanalityków, psychologów oraz psychiatrów, ale reedukacja takich potworów jest niemożliwa. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy utrzymywać ich z własnych pieniędzy. Sami musimy  w pocie czoła pracować dla zapewnienia sobie godziwych warunków bytu. Brak najsurowszej z kar może budzić w ludziach myśli o celowym popełnieniu zbrodni w celu zdobycia wiktu i opierunku do końca życia. Jest to smutne, ale niestety prawdziwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz