piątek, 21 lutego 2014

Szanujmy język ojczysty!



Język polski zajmuje zaszczytne miejsce pośród trzydziestu najpowszechniej występujących dialektów na świecie. Oczywiście liczby osób nim operujących nie można porównać z ogromem, który w życiu codziennym korzysta z języka angielskiego lub mandaryńskiego. Coraz częściej zatracamy niestety zdolność do poprawnego wysławiania się, co skutkuje całą masą błędów uwłaczających pięknu tego skomplikowanego żargonu (wielu poliglotów nie zdołało go opanować, np. znający ponad 30 języków John Ronald Reuel Tolkien poddał się po kilku tygodniach nauki). Edukacja oferowana przez polskie szkoły skupia się na przekazaniu wiedzy z wielu różnych dziedzin na podobnym poziomie. Ma to zapewnić pewien zasób wiedzy ogólnej kończącym je absolwentom. Mogłoby się wydawać, że skoro w większości placówek oświatowych lekcje prowadzi się w języku ojczystym, to uczniowie będą posługiwać się nim z iście dziecinną łatwością. 

Nieszczęśliwe nie jest to prawdą. W dobie globalizacji, otwierania się na świat wyrazy obcojęzyczne skutecznie wypierają rodzime zwroty (choćby zwyczaj zastępowania w reprezentacyjnych częściach miast słowa kawiarnia zlepkami typu café). Codziennie jesteśmy narażeni na kontakt z językiem obcym (w rozsądnych granicach przynosi to oczywiście bardzo pozytywne rezultaty). Niepokojąca jest tendencja rodzimych dziennikarzy, funkcjonariuszy publicznych do używania w swoich wypowiedziach słów obcego pochodzenia. Ich polskie odpowiedniki można znaleźć w słownikach (poza niektórymi bardzo charakterystycznymi zwrotami ukutymi przez inne narody), ale wiąże się to z wykonaniem stosunkowo nudnej pracy. Prościej przecież skorzystać z jednego z powszechnie znanych słówek (np. dizajn miast swojsko brzmiącego projektu, estetyki czy wzoru). Te obyczaje utrwalają się w kontaktach międzyludzkich. Od czasu do czasu sami nawet nie zdajemy sobie sprawy z popełnianych gaf językowych. Zaprezentuję kilka najpopularniejszych z nadzieją, iż może pomogą one chociażby w minimalnym stopniu w walce z galopującą barbaryzacją mowy codziennej.

Kiedy po powrocie z przechadzki relacjonujemy komuś swoje poczynania, nie mówimy, że tam poszłem (doszłem, weszłem, zaszłem). Poprawnie będzie natomiast powiedzieć poszedłem (doszedłem, wszedłem, zaszedłem). Na pewno każdy przynajmniej raz spotkał się ze zwrotem tam coś pisze. Bardzo rzadko dotyczy to robota zapełniającego swoimi przemyśleniami wyznaczone powierzchnie. Jeśli pragniemy przekazać komuś informację przedstawioną w formie pisemnej drogą ustną winniśmy skorzystać z frazy coś jest napisane. Niektóre urządzenia możemy włączać (wyłączać), ale nigdy włanczać (wyłanczać). Ostatecznie produkuje się włączniki, a nie włanczniki. Wielu osobom może wydać się to nieprawdopodobne, ale w słowie wziąć nie ma litery ś (niektórzy uparcie ją tam wciskają, mówiąc wziąść). W zlepku wyrazowym jakiś brakuje z kolei ch (karygodna maszkara jakichś). Zwracając się do kobiety, mówimy proszę pani zamiast proszą panią (druga forma możliwa jest jedynie w przypadku proszenia o przysługę, zaproszenia do wspólnego tańca).

Ważna jest dbałość o końcówki wyrazowe. Widuję czasami prace zaczynające się od rozumię (właściwie: rozumiem). Czas możemy spędzać na dworze (nigdy na dworzu). Osoby przechwalające się swoimi umiejętnościami twierdzą ja coś umię (zamiast ja coś umiem). Tak samo wygląda sprawa z proszę (nie prosze). Powołując się na przykłady możemy rzec odnośnie do czegoś (nie odnośnie czegoś). W swoich curriculum vitae szukający pracy czasami podają adres zamieszkania (dysponujemy adresem albo miejscem zamieszkania). Niektóre dzieła mogą być oryginalne, ale niestety nie orginalne. Kiedy w rozmowie stosujemy przenośnie, mówmy w cudzysłowie w miejsce błędnego w cudzysłowiu (powstrzymajmy się też od zakreślania w przestrzeni odpowiadającym mu znaków interpunkcyjnych za pomocą konwulsyjnych gestów palców). Pewne wyrazy zapisujemy małą (lub wielką) literą [możemy zamiennie powiedzieć od małej (wielkiej) litery] – nie z małej (wielkiej) litery.

Innym popularnym błędem ortograficznym jest zastępowanie litery n (pojedynczy) figurą ń (pojedyńczy). W Polsce aktywnie funkcjonuje Kościół greckokatolicki (nie grekokatolicki). Francuzki to rzeczownik w liczbie mnogiej od pojedynczej kobiety narodowości francuskiej – nie przymiotnik (francuzka restauracja). W firmach pracują menadżerowie, więc powiemy menadżer, menedżer, manager (nie menager). Kobieta może być przy nadziei (błędnie przy nadzieji), a coś może należeć do Mai (nie do Maji). Przymiotniki zapisujemy zawsze małą literą (nawet jeśli odnoszą się do świąt, np. wielkanocny). Skrócone określenia braci zakonnych (benedyktyni, cystersi, franciszkanie, paulini) piszemy podobnie (ale już wyraz Krzyżak zaczyna się od wielkiej litery, gdyż oznacza zarówno obywatela państwa krzyżackiego, jak i brata Zakonu Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie). 

Nazwy ras zapisujemy koniecznie małymi literami (owczarek niemiecki zamiast Owczarek Niemiecki). Wielu Polaków ma problem z odróżnianiem w pewnych słowach s od z (z uwagi na ubezdźwięcznienia w bezpośrednim sąsiedztwie t). Prowadzi to do powstania takich błędnych form, jak ztąd, ztamtąd, zprzed (odpowiednio: stąd, stamtąd, sprzed). Formy bezosobowe (trzeba) zapisujemy z by rozłącznie (trzeba by). Formy osobowe natomiast łącznie (zrobiłbym).

W codziennych rozmowach czasami stosujemy masło maślane. Osoby urodzone pod znakiem Raka lub Lwa mają urodziny w lipcu (nie miesiącu lipcu). Zbiorniki wodne nazywamy akwenami (nie akwenami wodnymi). Nie można dalej kontynuować (wystarczy to drugie słowo) czy wracać z powrotem (albo cofać do tyłu), a dwie połowy zawsze są równe (dwie równe połowy).  Zdumiewająco często pojawiają się w mowie błędy logiczne (większa połowa) bądź gramatyczne (bardziej hałaśliwszy z nieuzasadnionym użyciem wyrazu bardziej). 

Oddzielną kwestią są bardzo rozpowszechnione problemy z właściwym stosowaniem interpunkcji. Generalnie nie oddzielamy przecinkiem podmiotu od orzeczenia. Zdania wtrącone oddzielamy przecinkami z obu stron (nie tylko z przodu). Część ułamkową od całkowitej oddzielamy przecinkiem (nie kropką – ta zarezerwowana jest dla trzycyfrowych grup tysięcy). Warto pamiętać, że skróty w przypadku niezależnym (np. dr, mgr, wg), które składają się pierwszej oraz ostatniej litery danego wyrazu, zapisujemy bez kropki. Zdania podrzędne zaczynające się połączeniami wyrazami (chyba że, mimo że, na co, za co, zwłaszcza kiedy) poprzedzamy przecinkiem przed całym połączeniem.

Popełniamy oczywiście całą masę innych błędów. Nie zawsze wynika to z braku wykształcenia. Lenistwo szerzy się wszędzie, a wszechobecne ułatwienia codziennych czynności raczej nie zachęcają nas do wysiłku (choćby umysłowego). Niektóre telefony komórkowe nie mają wbudowanego słownika języka polskiego lub nie wyświetlają naszych rodzimych znaków (ukochane przez wszystkich litery z ogonkami). Przyzwyczajenie utrwala błędy, których normalnie byśmy nie popełnili (praktyka czyni mistrza), gdybyśmy tylko zmusili się do mozolnego odtwarzania właściwych form wyrazowych. Zasób słownictwa w naszym języku jest ogromny. Bardzo niewielu śmiałków podejmuje się wyzwania poznania choćby niewielkiej jego części (nie dotyczy to oczywiście studentów oraz absolwentów kierunków polonistycznych). Warto jednak pokusić się o codzienny nawyk przyswojenia sobie jednego (nieznanego nam dotąd) słowa. Bardzo rozbudowane słownictwo nie tylko umożliwi nam swobodę w tworzeniu form pisemnych (unikając przy tym powtórzeń), ale także będzie świadczyć o naszej wysokiej kulturze osobistej. Wydanie ogromnej sumy pieniędzy na drogie gadżety, stroje nie zastąpi solidnego wykształcenia. Inteligencja, wiedza zawsze będzie przezierać spod tańszego opakowania. Ich brak będzie za to bardzo razić (pomimo wytwornego garnituru uszytego przez jednego z uznanych w środowisku mody projektantów).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz