wtorek, 4 lutego 2014

Kilka słów o przesądach dot. nowotworów...



W dzisiejszym świecie często spotykamy się z pojęciem chorób cywilizacyjnych. Do grupy tej możemy zaliczyć takie schorzenia, jak cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, otyłość. Czasami niesłusznie zalicza się również do niej choroby nowotworowe. Co prawda nie istnieją żadne oficjalne cechy wskazujące jednoznacznie na przynależność do grupy dolegliwości XXI w., ale mimo to nasz gatunek boryka się z problemem komórek wymykających się spoza kontroli organizmu od wieków (dawniej nie byliśmy po prostu w stanie właściwie zdiagnozować tych stanów chorobowych, obarczając winą za śmierć chorego klątwy, uroki, zabobony). Obecnie potrafimy nie tylko wcześnie wykrywać takie anomalie, ale również im przeciwdziałać. Istnieje wiele utrwalonych poprzez plotki stereotypów,  a ja postaram się omówić przynajmniej niektóre z nich. Najpierw jednak krótki wstęp.

Istnieje szereg zaburzeń na jakie narażona jest żywa komórka w czasie swojego funkcjonowania:

·        anaplazja (proces odróżnicowania się komórek; z komórki zróżnicowanej powstają nowe pokolenia komórek o mniejszym stopniu zróżnicowania, a nawet nieposiadające zdolności do dojrzewania; anaplazja jest charakterystyczna dla nowotworów złośliwych)
·         aplazja (sytuacja, w której nie dochodzi do powstania prawidłowo działającego narządu lub utraty funkcji grupy komórek w wyniku choroby)
·         dysplazja (proces powstawania nieprawidłowości w strukturze komórkowej, zaburzeń w architekturze histologicznej, zmian cytologicznych; dysplazja polega na stopniowej przebudowie zdrowego narządu w dysfunkcyjny organ; często jest pierwszym stadium nowotworu)
·         hiperplazja (zjawisko niekontrolowanego rozrostu narządu, tkanki w wyniku zwiększenia liczby komórek; czasami jest zwykłą fizjologiczną reakcją na bodziec)
·  hipoplazja (polega na zbyt słabym wykształceniu się narządu przebiegającym równocześnie ze zmniejszeniem ilości komórek, co może skutkować trwałym upośledzeniem jego czynności)
·  kataplazja (określenie ogranicza się nowo powstałych komórek, które chociaż przypominają morfologicznie komórki macierzyste, to ą pozbawiane możliwości sprawnego funkcjonowania)
·       metaplazja (schorzenie tkanek łącznych, nabłonkowej; pojęcie oznacza pojawienie się komórek o budowie różnej od komórek pierwotnych oraz innej funkcjonalności)
·      neoplazja (zjawisko niekontrolowanego przez ustrój podziału komórkowego, w wyniku którego pojawiają się komórki nowotworowe niezdolne do różnicowania w typowe dla danej tkanki komórki)

Nowotworami nazywamy grupę chorób charakteryzujących się neoplazją komórek. Organizm traci kontrolę nad podziałem. Zjawisko to związane jest ściśle z mutacją genów kodujących białka uczestniczące w cyklu życia komórki (antyonkogenów, protoonkogenów). Taki zmutowany twór nie reaguje właściwie na sygnały sterujące (czasami w ogóle na nie odpowiada). Nowotwory możemy podzielić na: łagodne (całkowicie wyleczalna struktura złożona z komórek nieodbiegających bardzo od swoich pierwowzorów, a ich usunięcie nie wywołuje wznowu), złośliwe (składa się komórek mocno odbiegających funkcjonalnie, morfologicznie od komórek macierzystych) oraz miejscowo złośliwe (charakteryzują się przynajmniej jedną z trzech cech: dużą masą tkankową uciskającą otoczenie, zdolnością naciekania i niszczenia otoczenia, umiejętnością wszczepiania; nie wywołują przerzutów, ale mogą zdarzać się ich nawroty).

Bardzo często myli się nowotwory z rakiem. Rak jest wyłącznie jednym z rodzajów nowotworów złośliwych (obok chłoniaków, mięsaków, nowotworów anaplastycznych, potworniaków). Pamiętajmy, że każdy rak jest nowotworem złośliwym, ale nie każdy nowotwór jest rakiem. Dlaczego tak paskudne schorzenie nazywamy podobnie do sympatycznego (a także bardzo smacznego) skorupiaka? Za wszystko odpowiedzialny jest oczywiście ojciec medycyny, czyli Hipokrates z Kos (używał on pojęcia karkinoi dla opisania wszelkich rozrostów złośliwych). Paweł z Eginy (studiując dzieła Hipokratesa) przyrównał nabrzmiałe naczynia krwionośne otaczające zmiany nowotworowe do odnóży zwierzęcia zwanego krabem (chodziło o śródziemnomorską odmianę tych skorupiaków, więc nie należy ich mylić ze znanymi z polskich rzek rakami). Współczesne znaczenie tego słowa zawdzięczamy niemieckiemu chirurgowi Karlowi Thierschem oraz niemieckiemu patologowi Heinrichem W. von Waldeyer – Hartzem. Czas teraz na omówienie popularnych mitów.

Jednym z głównym winowajców jest alkohol. Piwo, chociaż charakteryzuje się niskim stężeniem czystego alkoholu etylowego, może bardzo negatywnie wpłynąć na zdrowie naszego układu trawiennego. Alkohol niszczy śluzówkę żołądka, co przy długotrwałym spożyciu znacznie zwiększa ryzyko powstania wrzodów, a następnie rozwoju raka żołądka. Zgodnie z badaniami Amerykańskiego Towarzystwa Badań nad Rakiem u osób pijących od 2 do 3 kufli piwa dziennie prawdopodobieństwo rozwoju tego groźnego schorzenia zwiększa się o 75%. Nie ustalono dotąd dokładnej przyczyny tego zjawiska, chociaż podejrzewa się o to substancje wykorzystywane przy produkcji złocistego trunku. Wszystkich piwoszy mogę pocieszyć, że w znacznie gorszej sytuacji są posiadacze wariantu genetycznego rs1230025 – u nich prawdopodobieństwo rośnie o 700%. Problemem pozostaje fakt, że ma go jedna osoba na pięć.

Na pewno wszyscy znają opowieści o zgubnym wpływie telefonów komórkowych na nasze organizmy. O ile wybuchająca bateria (to zdarza się częściej, niż myślicie) może z łatwością pozbawić nas życia, gdy kawałki obudowy penetrują nasz mózg, o tyle ciężko powiązać znikome promieniowanie tych urządzeń ze wzrostem zachorowań na nowotwory mózgu (w ciągu ostatnich 20 lat telefonia komórkowa rozpowszechniła się, a mimo to liczba chorych nie zwiększyła się). Aparaty te wykorzystują promieniowanie elektromagnetyczne, które jest mniej szkodliwe (ma mniejszą energię) od promieniowania X czy promieniowania γ. Nie jest ono zdolne do wywołania trwałych zmian w DNA. Obecnie nie mamy naukowych dowodów na taki szkodliwy związek, a większość organizacji nie zalicza telefonów komórkowych do czynników ryzyka. Część naukowców podkreśla jednak, iż potrzebujemy dłuższego okresu obserwacji, by wydać jednoznaczny wyrok.

W dzieciństwie często mogliśmy usłyszeć nakaz, aby unikać podszczypywania w charakterze zabawy, bo może doprowadzić to do rozwoju nowotworu złośliwego. W czystej teorii mechaniczne podrażnienie jednego konkretnego miejsca może pobudzić komórki do neoplazji. Jednakowoż w czasie całego swojego życia człowiek nie doświadcza wystarczającej ilości uszczypnięć, by stworzyć dogodne warunki do rozwoju schorzenia. Obecnie brakuje badań doświadczalnych potwierdzających bądź obalających to przekonanie.

Oczywiście nie można zarazić się nowotworem przez dotyk (niedouczona część społeczeństwa ma takowe przekonanie). Tworzenie się guza (przykład powstawania nowotworu) to proces bardzo długotrwały (potrzeba kilkunastu lat, aby osiągnął on średnicę 1 cm). Pojawienie się komórki nowotworowej zdolnej do samoistnego podziału, czyli tworzenia komórek potomnych o zbliżonych własnościach, jest skutkiem całego ciągu błędów w DNA. Pomyłki te powstają najczęściej spontanicznie (istnieją jednak także nowotwory dziedziczne), a prawdopodobieństwo zwiększa się pod wpływem pewnych czynników (dotyk z osobą chorą do niej nie należy).

Niektórzy lekarze doszukują się własności kancerogennych w paracetamolu (istnieją badania potwierdzające teorię, że wysokie stężenie niesteroidowych leków przeciwzapalnych sprzyja rozwojowi nowotworów układu krwionośnego). Nawet poważne przedawkowanie (zarówno sporadyczne, jak i przewlekłe) nie zwiększa znacząco ryzyka, ale może poważnie uszkodzić wątrobę. Stwierdzono współzależność między przejmowaniem acetaminofenu a rakiem układu wydalniczego oraz płciowego. Póki co brakuje konkretnego stanowiska środowiska lekarskiego w tej sprawie. Lepiej za to nie podawać paracetamolu kotom (ich metabolizm inaczej reaguje na acetaminofen). Wystarczy 1 gram (czyli dwie tabletki), aby odesłać naszego pupila do krainy wiecznych łowów.

Naukowcy z Shanghai Cancer Insitute już w roku 1994 odkryli, że osoby niepalące, a jednocześnie pijące regularnie zieloną herbatę, rzadziej chorują na raka przełyku. Dzięki posiadaniu dużej ilości antyoksydantów zielona herbata zabezpiecza nasze DNA, znacząco obniżając szanse na pojawienie się mutacji nowotworowych. Ponadto stężony ekstrakt z zielonej herbaty silnie pobudza produkcję enzymów odpowiadających za oczyszczanie organizmu z rakotwórczych toksyn. Najefektywniej sprawdza się związek z grupy katechin – gulasan epigalokatechiny. 800 mg tej substancji może zwiększyć produkcje tychże enzymów nawet o 80%.

W naszych kuchniach często zdarza się nam smażyć przygotowywane potrawy. Niestety często wykorzystujemy do tego masło, które poddane obróbce termicznej bardzo szybko ulega procesowi dymienia. Z racji niskiej temperatury dymienia masło nadaje się wyłącznie do krótkiego smażenia (np. jajecznicy, bo białko ścina się znacznie szybciej, niż nastąpi rozkład termiczny masła). Długotrwałe ogrzewanie powoduje wydzielenie się rakotwórczej substancji – akroleiny. Do długiego smażenia lepiej nadaje się olej rzepakowy (ma wyższą temperaturę dymienia).

Granat często uznawany jest za wyjątkowo zdrowy składnik pokarmowy (odwar z kwiatów granatu stosowany jest w tradycyjnej medycynie chińskiej jako lek przeciwbiegunkowy). Zawiera alkoidy (izopeletryninę, peletierynę) paraliżujące tasiemce (ułatwiając tym samym ich wydalenie) oraz polifenole chroniące przed chorobami układu krwionośnego, schorzeniami nowotworowymi. Jedzenie granatów pozytywnie wpływa na prostatę. Ponadto łagodzi stany zapalne. Antyutleniacze zawarte w soku mogą redukować złogi cholesterolowe nagromadzone w świetle naczyń krwionośnych. Spożycie szklanki soku dziennie zmniejsza niedokrwienie mięśnia sercowego podczas próby stresowej. Część dietetyków uważa, że picie soku z granatu może działać zapobiegawczo w grupie zagrożonych chorobami serca. Ponadto dowiedziono pozytywnych skutków jego konsumpcji w leczeniu raka prostaty (czterokrotnie zmniejsza przyrost wskaźnika postępu tej dolegliwości, a także niemal całkowicie eliminuje ryzyko pojawiania się przerzutów).

Badanie przeprowadzone na Medical College of Virginia (zlecone przez Narodowy Instytut Zdrowia Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej) z 1974 r. miały na celu udowodnienie, że palenie marihuany ma negatywny wpływ na układ immunologiczny. Zamiast tego odkryto, że związek THC zawarty w dymie znacznie spowalnia rozwój raka piersi, płuc. Nowe badania wskazują jednak, że mężczyźni palący regularnie marihuanę są dwukrotnie bardziej narażeni na wystąpienie raka jądra. Problem ten dotyczy głównie młodych mężczyzn do 30. roku życia.

Popularnym przekonaniem jest też zgubny wpływ staników. Prześmiewcze stwierdzenie o wywołującej raka bieliźnie może wydać się pozbawione sensu, ale część naukowców upatruje w stałym ucisku jeden z czynników kancerogennych (kobiety nie noszące staników 100 razy rzadziej zapadają na nowotwory piersi, niż te noszące je przez min. 18 h na dobę). Badania wykazały, że wprowadzenie staników wśród społeczności nie używających ich wcześniej wiązało się z gwałtownym wzrostem zachorowalności na raka piersi. Dotychczas nie przeprowadzono żadnych badań obalających związek biustonoszy z nowotworami, ale należy mieć na uwadze słowa dr Susan Love – w swojej książce Breast Book wyraźnie sugeruje, iż zabobon ten powstał z podświadomej chęci potrzeby posiadania czynnika chorobotwórczego, nad którym możemy mieć, choćby minimalną, kontrolę. Obecnie wiemy, że głównymi czynnikami ryzyka rozwoju raka piersi: są mutacje genetyczne (BRCA 1, BRCA 2), długa ekspozycja na estrogeny (brak porodów, późna menopauza, późny wiek pierwszej ciąży, wczesne dojrzewanie).

Problem chorób nowotworowych jest znany ludzkości od 2,5 tysięcy lat, a nadal nie osiągnęliśmy zadowalających efektów. Potrafimy skutecznie leczyć wcześniej zdiagnozowane schorzenia, ale nadal daleko nam do pełnego zweryfikowania wszystkich czynników kancerogennych czy leczenia zaawansowanych stadiów odmian złośliwych. Rozwiązanie tej zagadki jest priorytetem badań medycznych prowadzonych na całym świecie. Z czasem uda nam się odnaleźć cudowne panaceum na te groźne dolegliwości. Póki co najlepiej unikać najbardziej groźnych przyczyn (alkohol, papierosy) i starać się nie przejmować za bardzo ew. kolejami losu. Ostatecznie zamartwianie się na zapas może tylko pogorszyć nasz stan zdrowia – stres znacząco obniża systemy obronne naszego organizmu. Tak więc: więcej optymizmu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz