Współczesny człowiek zna doskonale pojęcie superbohatera.
Jest to osoba (najczęściej) obdarzona nadludzkimi umiejętnościami (ogromna
siła, regeneracja, sarkastyczny humor, zamiana w parę itd.) walcząca dla
wspólnego dobra (oczywiście istnieją również superzłoczyńcy wykorzystujący
swoje talenty do realizacji wybitnie egoistycznych zachcianek). Od wieków
zwykli ludzie snuli opowieści o dzielnych wojownikach kpiących sobie ze śmierci
(np. herosach z greckiej mitologii), marząc skrycie o posiadaniu takowych umiejętności
(każdy pragnie być wyjątkowym). My sami zapewne chcielibyśmy chociaż na chwilę
zyskać zdolność czytania w ludzkich myślach lub swobodnej lewitacji. Chociaż
powszechnie uważa się takie niezwykłości za coś zupełnie nierealnego, to takie
wybitne jednostki przychodzą na świat. Co roku rodzą się ludzie z anormalnymi
organizmami zdolnymi do niewyobrażalnych czynów (niektórzy muszą jednak ciężko
pracować nad udoskonaleniem wrodzonych zdolności). Nie wierzycie?
Wielu mistrzów azjatyckich sztuk walki potrafi kontrolować
przepływ energii wewnętrznej wypełniającej nasze wnętrza. Pozwala im to na
wykonywanie niesamowitych sztuczek. Najbardziej znanym sztukmistrzem jest John
Chang, zwany przez swoich uczniów Wybuchowym
Jackiem. Pod imieniem tym ukrywa się tajemniczy chiński mistrz qigong
żyjący w drugiej połowie ubiegłego stulecia. Zarabiał na życie, lecząc chorych
m.in. przy pomocy tradycyjnej akupunktury (choćby na wyspie Jawa). Pacjenci
Changa opowiadali o jego fantastycznych zdolnościach. Zawsze odmawiał
reporterom pragnącym je udokumentować. Wszystko zmieniło się w roku 1980, kiedy
pewna ekipa zwróciła się do niego z prośbą o uleczenie jednego z jej członków.
Wymógł jednak na nich obietnicę, że nagranie nie zostanie nigdy upublicznione.
Oczywiście żądne sensacji pismaki złamały dane słowo. Na zarejestrowanym
materiale Chang pokazał, jak potężną energię jest w stanie generować z wnętrza
własnego ciała. Zaprezentował swoje umiejętności na wiele różnych sposobów (np.
rwąc rozłożoną gazetę samym spojrzeniem). Uchwycono także moment, kiedy wyłącznie
dzięki energii wewnętrznej popala kawałek papieru. Kiedy dowiedział się o
zdradzie dziennikarzy, zaszył się głęboko w indonezyjskiej dżungli. Nikt od
tamtej pory go nie widział, chociaż nadal zdarza się, że Chang dobrowolnie
szkoli szukających go adeptów łaknących podobnej kontroli nad swoim duchem.
Czy marzyliście
kiedyś, podczas wyjątkowo trudnego sprawdzianu z matematyki, o umyśle zdolnym
do wykonywania skomplikowanych obliczeń na podobieństwo kalkulatora naukowego?
Życzenie to spełniło się w osobie Scotta Flansburga (28 XII 1963), potocznie
nazywanego Ludzkim Kalkulatorem. Swoje zdolności odkrył w wieku dziewięciu lat,
kiedy był w stanie rozwiązywać równania matematyczne bez pomocy kalkulatora
(działa szybciej od najbardziej sawantów, czyli superuzdolnionych ludzi z
autyzmem). W wolnych chwilach dorabiał w sklepie swojego ojca, pomagając w
prowadzeniu księgowości. Wpisał się złotymi głoskami w Guinness
Book of World Records z racji
niesamowitej prędkości obliczeń przeprowadzanych w myślach. Co roku jest
gościem specjalnym WMD (ang. World Maths Day, czyli Światowego Dnia
Matematyki), a także jego ambasadorem i promotorem (wykłada na prestiżowych
amerykańskich uczeniach).
Tereny
okołobiegunowe są najzimniejszymi miejscami na naszym globie. Chyba nikt nie
chciałby spędzać tam wakacji bez stosownego ubioru. Wyjątkiem jest Wim Hof (20
IV 1959), Człowiek Lodu. Właśnie do niego należy światowy rekord
najdłuższej kąpieli w lodzie (sam poprawił swój poprzedni wyczyn, wytrzymując
ponad 73 min.). Wdrapał się też (w samych szortach) na Kilimandżaro (zajęło mu
to dwa dni), ale próba zdobycia Mount Everest (w identycznym stroju) nie
powiodła się (Hof skaleczył się w stopę). Na swoim koncie ma również
przebiegnięcie maratonu (ponad 42 km) przez fińskie koło podbiegunowe w temp.
-20°C
(oczywiście jedynie w szortach) w czasie 325 min. Ukończył też maraton na
Pustyni Namib bez uzupełniania płynów. W roku 2010 pobił rekord zanurzenia w
skruszonym lodzie (104 min.). Sam Hof twierdzi, że jego sekretem jest
umiejętność podkręcania wbudowanego w jego ciało termostatu tylko siłą woli.
Badania medyczne wykazały, iż jest w stanie regulować (zasadniczo tylko
zwiększać) poziom kortyzolu oraz zmniejszać ilość cytokin.
Lubicie biegać? Amerykanin Dean Karnazes (23 VIII 1963) może
wpędzić Was w kompleksy. W czasie swojej kariery Ultramaratończyka wielokrotnie dowiódł swojej nieludzkiej kondycji,
np. przebiegając 50 maratonów w 50 stanach w… 50 kolejnych dni (tak, codziennie
przebiegał jeden i tak przez niemal trzy miesiące). Znany jest też z
przebiegnięcia 550 km bez przerwy (wliczając w to trzy bezsenne noce). Wszystko
zaczęło się od niezadowolenia, jakie Karnazes odczuwał po przebyciu dystansu
1000 m – chciał czegoś więcej, by przy okazji porządnie się zmęczyć. Lekarze
nie mogli się nadziwić poziomowi kinazy fosfokreatynowej (CPK) – w organizmie
normalnego biegacza po ukończeniu maratonu jego poziom wynosi ok. 2400. W
przypadku Karnazesa wynosił zaledwie 447… Po przebiegnięciu 25 następujących po
sobie maratonów. Jego mięśnie nie tylko ulegają mniejszym uszkodzeniom w czasie
ćwiczeń, ale potrafią funkcjonować nieustannie bez jakichkolwiek przerw.
Badania wykazały, że Karnazes posiada większą ilość krwi w swoim układzie
krążenia, co pozwala mu na długotrwały wysiłek bez konieczności nawadniania
organizmu.
Iście wilczym apetytem mógł poszczycić się Michel Lotito (
15 VII 1950 – 25 VI 2007) znany szerzej jako Monsieur Mangeout (pol. Pan
Wszystkożerny). Jego żołądek radził sobie z trawieniem pozornie niezniszczalnych
elementów. Swoje niecodzienne gusta żywieniowe prezentował w czasie publicznych
pokazów, podczas których konsumował m.in. gumę, metale, szkło (w czasie
pojedynczego występu potrafił skonsumować do 2 kg surowca – nawet mocno
toksycznego). Rozkładał również na części duże przedmiotu (np. rowery,
telewizory, wózki sklepowe, a nawet samolot Cessna 150). Swój talent kulinarny
odkrył już w wieku licealnym. Uparcie twierdził, iż spożywanie różnych
materiałów nie ma żadnego negatywnego wpływu na jego zdrowie (za to banany i
ugotowane na twardo jajka wywoływały u niego niedyspozycje żołądkowe), ale musi
popijać je olejem mineralnym lub wodą zdemineralizowaną. Lotito zmarł z
przyczyn naturalnych dziesięć dni po swoich 57. urodzinach. W czasie swojej kariery
zjadł ponad 10 ton czystej stali (w tym 18 rowerów, 15 wózków sklepowych, 7
telewizorów, 6 świeczników, dwa łóżka, parę nart, samolot, trumnę oraz 400
metrów stalowego łańcucha).
Niektóre filmy
akcji kreują postać doskonałego szermierza zdolnego do przecięcia wystrzelonej
kuli karabinowej. 勲町井 (wym. Isao Machii,
ur. 20 VIII 1973) jest japońskim mistrzem iaidō (japońska odmiana szermierki
charakteryzująca się błyskawicznym dobywaniem broni z pochwy). Pobił kilka rekordów szermierczych, w tym
m.in. 1000 najszybszych cięć mieczem, Największej ilości cięć w czasie 3 min., Największej ilości przeciętych jednym ciosem mat, Przecięciu najszybszej piłki tenisowej w locie (pędzącej de facto z
prędkością 708 km/h, a tnący trafił perfekcyjnie w sam środek celu). Udało mu
się także przeciąć lecący pocisk (w dwóch próbach dwukrotnie uderzył w
pistoletowy nabój). Lekarze twierdzą, że poziom koordynacji wzroku i rąk 町井 przekracza wszelkie ludzkie normy. Supersamuraj przyznaje, iż w czasie
walki nie polega na wzroku, ale na wizualizacji możliwego toru lotu celu.
Niekwestionowanym
władcą morskich otchłani jest pochodzący z Nowej Zelandii nurek – Dave Mullins.
21 września 2007 r. ustanowił nowych rekord w swobodnym nurkowaniu, schodząc na
głębokość 226 m w czasie 218 sekund. Dwa dni później poprawił go, osiągając
głębokość 244 m w 242 sekundy. To nie jedyny z pływackich rekordów Mullinsa. W
2010 r. udowodnił, że może przepłynąć 218 metrów na pojedynczym oddechu. W tym
samym roku zanurkował na głębokość 265 metrów w czasie 241 sekund. Człowiek
Morza potrafi także nurkować w warunkach beztlenowych (rekordowa głębokość 108
metrów). Mullins przez wiele lat trenował w środowisku o niskiej zawartości
tlenu, dzięki czemu jego mięśnie są w stanie pracować pod wodą bez większych
problemów (oczywiście na bezdechu).
Najpotężniejszym wojownikiem wszechczasów był zdecydowanie 倍達大山 (wym. Masutatsu Ōyama ur. 27 VII 1923 – zm. 26 IV 1994). Lata katorżniczych treningów i
dowody nadludzkiej siły, wytrzymałości przyniosły mu miano Ręki Boga.
Urodził się w Południowej Korei, a wychowywał w Mandżurii. W wieku 15 lat
zdobył mistrzowski tytuł (2. dan) w chińskim kempo. Po przeprowadzce do Japonii
został przygarnięty przez małżeństwo pochodzenia koreańskiego (przyjął też ich
nazwisko). Trenował karate pod okiem legendarnego 義珍船越 (wym. Gichina Funakoshi) – pierwszego człowieka, który uzyskał 10. dan. Jako
17 – latek mógł się już poszczycić czarnym pasem karate (2. dan). Po krótkim
epizodzie z gangsterami zaczął trenować styl Gōjū-ryū. W 1945 r.
uzyskał 4. dan w judo (czwarty czarny pas). Po latach wyrzeczeń stworzył swój
własny styl – mój ukochany 極真. Od 1952 r. promował go na terenie Stanów
Zjednoczonych Ameryki Północnej (później również w innych krajach), dając
pokazy swojej niezwykłej siły. Słynął z umiejętności zabicia rozpędzonego byka
(walczył na arenach, pozbawiając 52 okazy życia pojedynczym uderzeniem otwartej
dłoni) gołymi rękoma. Jako pierwszy człowiek stoczył ponad 300 pojedynków w
ciągu trzech dni (wysyłając przeciwników do okolicznych szpitali). W ciągu
jednego roku przyjmował ok. 270 propozycji walki – walczył z każdym, kto miał
odwagę rzucić mu wyzwanie. Warto też wspomnień o jego wspaniałych występach 試し割り
(wym. „tameshiwari”) – z łatwością rozbijał najtwardsze przedmioty (np. czaski,
rzeczne otoczaki), co doprowadziło do zakazu stosowania uderzeń ręcznych w 極真 (w czasie
pierwszych sesji treningowych wielu ćwiczących doznawało paskudnych kontuzji).
Czy oglądaliście
film Rain Man z Dustinem Hoffmanem? Pierwowzorem głównego bohatera był Laurence
Kim Peek (11 XI 1951 – 19 XII 2009), przez niektórych nazywany Ludzką
Encyklopedią. Posiadał wyjątkową pamięć, ale cierpiał z powodu problemów w
relacjach z innymi ludźmi (dysfunkcja spowodowana anormalną budową mózgu). W
odróżnieniu od postaci znanej ze szklanego ekranu nie chorował na autyzm.
Wrodzona wada charakteryzowała się brakiem typowych połączeń nerwowych pomiędzy
półkulami mózgowymi (nie posiadał też spoidła mózgowego przedniego). Lekarze
twierdzą, że organizm Peeka sam dokonał pewnych modyfikacji, aby umożliwić
prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego, co przy okazji znacznie poprawiło
jego pamięć. Zgodnie z relacjami najbliższych Peek zapamiętywał wszystko już
wieku dwóch lat. Potrafił nie tylko bardzo szybko czytać, ale zapamiętywał też
blisko 100% informacji w nich zawartych (łącznie z numeracją stron,
umiejscowieniem na kartce). Znany był z czytania lewej strony lewym okiem, a
prawej prawym (całość zajmowała mu zaledwie kilka sekund). W ciągu całego
swojego życia przeczytał (przynajmniej) 12 tys. książek. Bez zająknięcia
odpowiadał na wszelkie pytania z najróżniejszych dziedzin. Każdy uczeń również chciałby
tak łatwo zapamiętywać dane, nie sądzicie?
Każde dziecko zna poznać Batmana. Ben Underwood szczycił się
mianem Człowieka Nietoperza. Nie z
racji kostiumu, skrzydła lub sierści, ale umiejętności echolokacji (poruszania
się za pomocą dźwięków odbijających się od przeszkód w przestrzeni). Lekarze
zdiagnozowali u niego nowotwór, kiedy miał zaledwie dwa lata. Chcąc ocalić mu
życie, rok później zdecydowali się na usunięcie oczu. W wieku pięciu lat
odkrył, że może swobodnie poruszać się wyłącznie dzięki echolokacji (klaskał
językiem, nasłuchując echa). Dzięki niezwykłym umiejętnościom (uznawany jest za
najskuteczniejszego echolokatora w dziejach, a na dodatek sam rozwinął ten
talent) był w stanie biegać, grać w gry komputerowe, koszykówkę, piłkę nożną,
jeździć na deskorolce, rolkach, rowerze.
Czy znacie pojęcie pamięci fotograficznej? Idealnym przykładem
użytkownika tej umiejętności jest Stephen Wiltshire (24 IV 1974). Potrafi on
bezbłędnie odtworzyć z pamięci ujrzany obraz. I nie chodzi tu o byle co, gdyż
potrafi odtworzyć widok całego miasta z uwzględnieniem pojedynczego budynku,
zachowując wszystkie szczegóły (np. proporcje, rozmieszczenie). Zapamiętuje
każdy detal – chodniki, drzwi, okna. Wiltshire rysował już do najmłodszych lat
(jego pierwsze słowa to „ołówek” oraz „papier”). Przez 25 lat podróżował po
świecie, szkicując krajobrazy miejskie (nie tylko przenosi je na papier, ale
także zachowuje je w pamięci, prawdopodobnie, na zawsze). Pan Fotograficzna Pamięć jest autystycznym sawantem (jego półkule
mózgowe nie komunikują się ze sobą w normalny sposób). Nie przeszkadza mu to
jednak w kontynuowaniu kariery architekta.
Bardzo zazdroszczę (z racji mojej profesji) Ma Xiangangowi, Elektrycznemu Człowiekowi. Potrafi on
chwycić przewody zasilające (naturalnie bez ochronnej izolacji), nie tylko nie
umierając w wyniku tej niecodziennej czynności, ale także nie czując
jakiegokolwiek bólu. Swoje zdolności odkrył przez przypadek, kiedy lekkomyślnie
próbował naprawić niedziałający telewizor (zapominając oczywiście o odłączeniu
go od zasilania). Dotknął gołego przewodu pod napięciem, ale ku swojemu ogromnemu
zdziwieniu nie poczuł nic. Zanim wezwał profesjonalistę, dotknął skrzącej
konstrukcji jeszcze kilka razy (aby się upewnić). Z czasem uzależnił się od
przepływającego przez niego prądu elektrycznego (twierdzi, że daje mu to
energię do życia), oferując swoim pacjentom (jest masażystą) specjalne
elektryczne sesje. Odporność na energię elektryczną zależy od wielu czynników
(np. wilgotności skóry, masy ciała), ale Xiangang wykracza poza wszelkie
ludzkie normy. Badania wykazały, że jego ciało posiada rezystancję ośmiokrotnie
większą od przeciętnego człowieka. Lepiej nie sprawdzać w praktyce własnej
odporności, prawda?
Istnieje jeszcze wiele innych przykładów supermocy objawiających
się u pozornie zwyczajnych ludzi. W czasie zbierania materiałów zebrałem dość
informacji na kilka artykułów, więc będą się pojawiać kolejne części nowego
cyklu. Wielu ludzi zazdrości tym niezwykłym osobistościom ich niespotykanych
zdolności. Niektórzy rzeczywiście posiadają fizyczne uwarunkowania
umożliwiające przekraczanie granic ludzkiej wytrzymałości. W ogromnej
większości jednak zawdzięczają swój status nadludzi ciężkiej pracy i
wytrwałości. Nie możemy się poddawać lenistwu, jeśli chcemy coś osiągnąć.
Najważniejsze to wyznaczyć sobie cel, do którego będziemy dążyć pomimo
piętrzących się przeciwności. Wiecie co jest najtrudniejsze? Najbardziej
wymagającym etapem jest pierwszy krok – kiedy już zaczniemy iść przed siebie,
nie zatrzymamy się.
Ojej... ale żeby jeść metal? Wolę chyba puszystą pizzę, o której chciałabym przypomnieć :D
OdpowiedzUsuń